- Witam w moich skromnych progach. - prze kluczyłem zamek i zaprosiłem dziewczynę do środka. Wziąłem jej bagaże i zamknąłem za nami drzwi. - Wybierasz osobny pokój czy może moją sypialnie? - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w polik. Tak się cieszę, że jest ze mną.
- Powinnam ci powiedzieć kto to jest Max. - zaczesała włosy do tyłu i usiadła na kanapie.
- Jeżeli cię to boli, to może o tym nie mówmy. - powiedziałem, ale w środku tak bardzo byłem tego ciekawy.
- Muszę! Chcę być z tobą szczera. - zaczęła chodzić nerwowo. - On, to mój były....zgwał...
- rozpłakała się, podszedłem bliżej i przyciągnąłem ją do siebie.
- Przy mnie nic ci nie grozi. Zabije tego idiotę!
Usnęła, Zaniosłem ją do sypialni.
Musiałem jak najszybciej zadzwonić do Dzika. Ten łajdak nie mógł chodzić po tym świecie, takich trzeba tępić.
- Możesz do mnie przyjechać? - burknąłem, gdy tylko usłyszałem głos Kubiaka.
- Zaraz będę. - odpowiedział, rzuciłem telefon o podłogę i poszedłem na siłownie.
- Co jest? - wpadł Michał.
- Opowiedz mi o tym...
- Zrobił jej piekło z życia, jest skończony. Prawie się z nim pobiłem...przeszkodził nam Igła. Spieprzył od razu. Mam nadzieję, że będzie tu bezpieczna. Chroń ją Bartek, ufam ci.
Wszystko zależało ode mnie. Byłem za nią odpowiedzialny. Martwiłem się o nią. Nie tylko była dla mnie moją dziewczyną, traktowałem ją jak przyjaciółkę, siostrzyczkę.
ZGINIESZ MAX! KURWA! - miałem ciągle przed oczami te słowa.
To imię kojarzyło mi się z psem.
< TOŚKA>
Myślałam ,że to wszystko mi się śni.
Lecz nie, otworzyłam oczy, nie mój pokój. Eh...czemu wszystko musi się psuć.
Pytanie retoryczne...
Wstałam i zaczęłam poszukiwać Bartka.
Nigdzie go nie było, zaczęłam się bać. Nie znałam tego mieszkania , więc ciężko było mi ogarnąć co i jak.
Wzięłam do ręki telefon 15 nieodebranych połączeń.
ZASTRZEŻONY
Zaczął znowu dzwonić.
Odebrałam.
Słyszałam szum...i cichy szept
" Znajdę cię "
Rozłączył się.
Nagle ktoś złapał mnie za ramiona, podskoczyłam i uderzyłam tego kogoś w policzek z liścia.
- Kochanie to ja. - jeknął Bartek.
- Jejku, przepraszam. - pogłaskałam Kurka polik i wtuliłam się w jego klatkę piersiową zastanawiając się skąd ten idiota ma mój numer.
Czego ode mnie chce?
Kasy?
Nie wiem...
*********
niedziela, 25 października 2015
niedziela, 11 października 2015
MOTYLE - TRZYNAŚCIE.
< BARTEK >
Bałem się reakcji Tosi, ale nie mogłem się poddać. Wparowałem do jej pokoju. Stała na środku i trzymała bukiet róż. Zagotowało się we mnie. Momentalnie cofnąłem się. Widocznie poukładała sobie wszystko. Straciłem ją.
- I jak? - zapytał Kubiak, który wyszedł ze swojej sypialni. Pokręciłem głową i wyleciałem z mieszkania Michała.
< TOSIA >
Wszystko stało się szybko.
Bartek stanął w moich drzwiach i automatycznie się wycofał. Chwilę to trwało, abym przeanalizowała ostatnie wydarzenie. Kwiaty wyleciały mi z rąk. Jego zachowanie wskazywało tylko na to, że nie były od niego.
- Michał, gdzie Bartek? - krzyknęłam do brata, który stał na korytarzu.
- Właśnie wyszedł. Czy ktoś może...
- Nie teraz - przerwałam mu i wybiegłam na klatkę schodową.
< BARTEK >
Opadłem się o mój samochód.
Kolejny raz wszystko spartoliłem.
Ale czego ja oczekiwałem?
Że taka dziewczyna będzie długo bez adoratorów?
Poczułem, że ktoś się na mnie gapi. Podniosłem wzrok. Stała w drzwiach klatki schodowej. Uśmiechała się. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Ona po prostu sprawiała, że moje życie nabierało sensu. Byłem chyba gotowy wybaczyć jej wszystko. I miałem nadzieję, że ona mi też. Wybiegła z bloku i natychmiast wpadła w moje ramiona.
- Przepraszam za wszystko - wyszeptałem, chowając głowę w jej szyję.
- Wybaczam - powiedziała i złączyła nasze usta. Nagle... LUNĄŁ DESZCZ. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy śmiać się tak głośno, że ludzie zaczęli się na nas gapić. - Nie myślałam, że będę w komedii romantycznej - zaśmiała się Tosia.
- To co teraz powinno się zdarzyć? - zapytałem, przyciągając ją do siebie, tak aby nasze ciała się stykały.
- Całować się dalej - powiedziała i stanęła na palcach, aby mnie pocałować. Czułem jej oddech na moich wargach.
- Przepraszam - usłyszeliśmy delikatny głos. - Czy mogę z panem zdjęcie? - zapytał mały chłopiec. Uśmiechnąłem się przepraszająco do Tosi.
- I cały komediowy czar prysł - szepnęła, gdy schyliłem się do malucha.
< MICHAŁ >
Widok Bartka i Tosi sprawił, że w moim ciele rozległo się przyjemne ciepło. Pamiętam jak zabierałem Monikę na randki, na spacerki. Ah. Te czasy...
- Nie wierzę, że Michał nie urwał ci jaj - zaśmiała się moja siostra.
- Jak chcesz to ci to później udowodnię - usłyszałem głos Bartka. Momentalnie wyparowałem z kuchni.
- Ja tu jestem Panie Od Brudnych Myśli - pogroziłem mu palcem, a Tosia bardziej go przytuliła. Tak jakby chciała go ochronić przed całym światem.
Mógłbym tak patrzeć na nich przez wieczność, ale rozległ się dzwonek do drzwi.
< TOSIA >
- Tosia - usłyszałam głos Michała. Podniosłam głowę z klatki piersiowej Bartka. - Max tu był.
Momentalnie zrobiło mi się nie dobrze. Moja głowa została zasypana wspomnieniami.
Natychmiast zerwałam się z kanapy. Pobiegłam do pokoju. Zaczęłam z płaczem pakować swoje rzeczy. Musiałam uciec. Musiałam wyjechać. Nie mogłam tu zostać, bo wiedział gdzie mnie szukać. Te kwiaty... Zdeptałam je.
- Ciii, uspokój się - poczułam jak silne ramiona oplatają moją osobę. To był Kubiak.
- Nie chcę znowu przez to przychodzić - zaszlochałam. Łzy spływały po moich policzkach.
- Zamieszkasz u Bartka. A jak będziemy jechali to Filip się tobą zaopiekuję, albo wywiozę cię do Ignaczaka. Wymyślimy coś.
- Czy ja się kurwa dowiem kim jest Max?!
xxx
Trzymanie w napięciu to nasza specjalność.
Najpierw myślałam, żeby rzeczywiście był to Bieniek, ale nie... To by było zbyt oczywiste.
Human ssie - tyle w temacie o szkole.
Komentujcie!
Piszcie kim Waszym zdaniem jest Max.
Buziak x
Bałem się reakcji Tosi, ale nie mogłem się poddać. Wparowałem do jej pokoju. Stała na środku i trzymała bukiet róż. Zagotowało się we mnie. Momentalnie cofnąłem się. Widocznie poukładała sobie wszystko. Straciłem ją.
- I jak? - zapytał Kubiak, który wyszedł ze swojej sypialni. Pokręciłem głową i wyleciałem z mieszkania Michała.
< TOSIA >
Wszystko stało się szybko.
Bartek stanął w moich drzwiach i automatycznie się wycofał. Chwilę to trwało, abym przeanalizowała ostatnie wydarzenie. Kwiaty wyleciały mi z rąk. Jego zachowanie wskazywało tylko na to, że nie były od niego.
- Michał, gdzie Bartek? - krzyknęłam do brata, który stał na korytarzu.
- Właśnie wyszedł. Czy ktoś może...
- Nie teraz - przerwałam mu i wybiegłam na klatkę schodową.
< BARTEK >
Opadłem się o mój samochód.
Kolejny raz wszystko spartoliłem.
Ale czego ja oczekiwałem?
Że taka dziewczyna będzie długo bez adoratorów?
Poczułem, że ktoś się na mnie gapi. Podniosłem wzrok. Stała w drzwiach klatki schodowej. Uśmiechała się. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Ona po prostu sprawiała, że moje życie nabierało sensu. Byłem chyba gotowy wybaczyć jej wszystko. I miałem nadzieję, że ona mi też. Wybiegła z bloku i natychmiast wpadła w moje ramiona.
- Przepraszam za wszystko - wyszeptałem, chowając głowę w jej szyję.
- Wybaczam - powiedziała i złączyła nasze usta. Nagle... LUNĄŁ DESZCZ. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy śmiać się tak głośno, że ludzie zaczęli się na nas gapić. - Nie myślałam, że będę w komedii romantycznej - zaśmiała się Tosia.
- To co teraz powinno się zdarzyć? - zapytałem, przyciągając ją do siebie, tak aby nasze ciała się stykały.
- Całować się dalej - powiedziała i stanęła na palcach, aby mnie pocałować. Czułem jej oddech na moich wargach.
- Przepraszam - usłyszeliśmy delikatny głos. - Czy mogę z panem zdjęcie? - zapytał mały chłopiec. Uśmiechnąłem się przepraszająco do Tosi.
- I cały komediowy czar prysł - szepnęła, gdy schyliłem się do malucha.
< MICHAŁ >
Widok Bartka i Tosi sprawił, że w moim ciele rozległo się przyjemne ciepło. Pamiętam jak zabierałem Monikę na randki, na spacerki. Ah. Te czasy...
- Nie wierzę, że Michał nie urwał ci jaj - zaśmiała się moja siostra.
- Jak chcesz to ci to później udowodnię - usłyszałem głos Bartka. Momentalnie wyparowałem z kuchni.
- Ja tu jestem Panie Od Brudnych Myśli - pogroziłem mu palcem, a Tosia bardziej go przytuliła. Tak jakby chciała go ochronić przed całym światem.
Mógłbym tak patrzeć na nich przez wieczność, ale rozległ się dzwonek do drzwi.
< TOSIA >
- Tosia - usłyszałam głos Michała. Podniosłam głowę z klatki piersiowej Bartka. - Max tu był.
Momentalnie zrobiło mi się nie dobrze. Moja głowa została zasypana wspomnieniami.
Natychmiast zerwałam się z kanapy. Pobiegłam do pokoju. Zaczęłam z płaczem pakować swoje rzeczy. Musiałam uciec. Musiałam wyjechać. Nie mogłam tu zostać, bo wiedział gdzie mnie szukać. Te kwiaty... Zdeptałam je.
- Ciii, uspokój się - poczułam jak silne ramiona oplatają moją osobę. To był Kubiak.
- Nie chcę znowu przez to przychodzić - zaszlochałam. Łzy spływały po moich policzkach.
- Zamieszkasz u Bartka. A jak będziemy jechali to Filip się tobą zaopiekuję, albo wywiozę cię do Ignaczaka. Wymyślimy coś.
- Czy ja się kurwa dowiem kim jest Max?!
xxx
Trzymanie w napięciu to nasza specjalność.
Najpierw myślałam, żeby rzeczywiście był to Bieniek, ale nie... To by było zbyt oczywiste.
Human ssie - tyle w temacie o szkole.
Komentujcie!
Piszcie kim Waszym zdaniem jest Max.
Buziak x
niedziela, 4 października 2015
MOTYLE - DWANAŚCIE.
< TOŚKA>
Rozległ się dzwonek do drzwi. Właśnie się wypakowywałam po nieudanym weekendzie z tym gnojkiem. Co ja gadam...weekend...wróciłam w ten sam dzień. Byłam tam może godzinę co najwyżej dwie.
Otworzyłam drzwi.
Przede mną stał Bartek, chciałam zamknąć, lecz nie udało mi się. Był silniejszy.
- Mogę wejść? - zapytał.
- I tak byś wszedł. - powiedziałam i naburmuszona weszłam do salonu.
A on ruszył za mną.
- Czego chcesz? Mam się szykować na gorsze wyzwiska.
- Przepraszam, to nie miało tak być. - wtulił się w moje włosy i zaczął ustami dotykać mojej szyi.
- Zostaw mnie, a najlepiej stąd wyjdź. Takie przeprosiny na mnie nie działają. - do domu wparował Dziku. Stanął przed nami i patrzył na nas.
- Możesz go wyprosić? Nie mam ochoty gadać z tym idiotą. - wyszłam.
< BARTEK >
- Zraniłeś moją siostrę, w moich oczach byłbyś już skończony. - zaczął Kubiak, siadając obok mnie.
- Ale wiesz, że...to nie miało tak być. Jestem za bardzo wybuchowy. - miałem w oczach łzy, kocham ją jak nikogo innego. Muszę się zmienić, zrobić to dla niej, a nawet samego siebie. Nie mogłem jej stracić.
Jej zapach...
Jej oddech...
Jej dotyk...
Jej bliskość...
NIE WYTRZYMAŁBYM BEZ NIEJ!
- Jesteś moim przyjacielem. Pomogę ci. - odpowiedział. Patrzyłem na niego ,a on na mnie. Wiem ,że jestem debilem...najgorszym na tym świecie. Zawsze musiałem coś spieprzyć. Cieszyłem się, że pomoże mi. Moja nadzieją było teraz to, aby mi wybaczyła...dała drugą szanse...
- Serio? Stary, nie wiem jak ci dziękować.
- Nie obiecuje ,że się uda.
Kilka godzin później byłem już w domu. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w sufit. Ciągle myślałem...
Da mi drugą szanse?
Wybaczy mi?
Co ona o mnie myśli?
< TOŚKA >
Zaczęło się robić coraz zimniej. Siedziałam na huśtawce przed domem i patrzyłam się co robi moja rodzina.
Nie miałam ochoty wracać.
Tutaj było mi dobrze, chciałam być sama. Musiałam wszystko sobie poukładać.
- Tosia, chodź do domu. - stanęła za mną moja bratowa.
Wstałam. Mocno ją uściskałam. Złapałam ją pod rękę i skierowaliśmy się w stronę wejścia.
- Kolacja gotowa moje kochane dziewczyny. - ucałował nas Michał.
- Tata, a ja? - Pola wcisnęła się pomiędzy nas.
- O tobie nie da się kwiatuszku zapomnieć. - wzięłam ją na ręce i wszyscy usiedliśmy do stołu.
< BARTEK>
Nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Chodziłem z kąta w kąt. Ale w końcu nie wytrzymałem. Zadzwoniłem po Igłe i razem z nim poszliśmy do knajpy pograć w bilarda.
Miałem pewien pomysł co do Tosi, ale nie miałem pojęcia czy zadziała...i czy mi jeszcze da drugą szanse.
< TOSIA>
Szykowałam się już spać. Akurat myłam zęby. Wróciłam do pokoju i włączyłam telefon.
FACEBOOK...
INSTAGRAM...
SNAPCHAT...
Wszędzie zdjęcia zakochanych, śmiejących się par.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nikt nie wstawał więc poszłam tam, lecz nikogo nie było. Na wycieraczce leżał bukiet czerwonych róż...wzięłam je do domu i wstawiłam do wazonu.
Była tam także karteczka.
" Tosia, bardzo Cię kocham...chociaż wiem ,że nigdy nie będziemy razem."
Nie podpisana...
Od kogo to?
Kurek?
***************
Przepraszam...za to...nie podoba mi sie ;ccc
Ale jak myślicie...kto to może być?
Kurek?
A może jednak ktoś inny?
Wszystkiego dowiecie się czytając dalsze rozdziały!
Czekam na wasze zdanie!
KAŻDY ROZDZIAŁ W NIEDZIELE! :D
CMOK!
.K
Rozległ się dzwonek do drzwi. Właśnie się wypakowywałam po nieudanym weekendzie z tym gnojkiem. Co ja gadam...weekend...wróciłam w ten sam dzień. Byłam tam może godzinę co najwyżej dwie.
Otworzyłam drzwi.
Przede mną stał Bartek, chciałam zamknąć, lecz nie udało mi się. Był silniejszy.
- Mogę wejść? - zapytał.
- I tak byś wszedł. - powiedziałam i naburmuszona weszłam do salonu.
A on ruszył za mną.
- Czego chcesz? Mam się szykować na gorsze wyzwiska.
- Przepraszam, to nie miało tak być. - wtulił się w moje włosy i zaczął ustami dotykać mojej szyi.
- Zostaw mnie, a najlepiej stąd wyjdź. Takie przeprosiny na mnie nie działają. - do domu wparował Dziku. Stanął przed nami i patrzył na nas.
- Możesz go wyprosić? Nie mam ochoty gadać z tym idiotą. - wyszłam.
< BARTEK >
- Zraniłeś moją siostrę, w moich oczach byłbyś już skończony. - zaczął Kubiak, siadając obok mnie.
- Ale wiesz, że...to nie miało tak być. Jestem za bardzo wybuchowy. - miałem w oczach łzy, kocham ją jak nikogo innego. Muszę się zmienić, zrobić to dla niej, a nawet samego siebie. Nie mogłem jej stracić.
Jej zapach...
Jej oddech...
Jej dotyk...
Jej bliskość...
NIE WYTRZYMAŁBYM BEZ NIEJ!
- Jesteś moim przyjacielem. Pomogę ci. - odpowiedział. Patrzyłem na niego ,a on na mnie. Wiem ,że jestem debilem...najgorszym na tym świecie. Zawsze musiałem coś spieprzyć. Cieszyłem się, że pomoże mi. Moja nadzieją było teraz to, aby mi wybaczyła...dała drugą szanse...
- Serio? Stary, nie wiem jak ci dziękować.
- Nie obiecuje ,że się uda.
Kilka godzin później byłem już w domu. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w sufit. Ciągle myślałem...
Da mi drugą szanse?
Wybaczy mi?
Co ona o mnie myśli?
< TOŚKA >
Zaczęło się robić coraz zimniej. Siedziałam na huśtawce przed domem i patrzyłam się co robi moja rodzina.
Nie miałam ochoty wracać.
Tutaj było mi dobrze, chciałam być sama. Musiałam wszystko sobie poukładać.
- Tosia, chodź do domu. - stanęła za mną moja bratowa.
Wstałam. Mocno ją uściskałam. Złapałam ją pod rękę i skierowaliśmy się w stronę wejścia.
- Kolacja gotowa moje kochane dziewczyny. - ucałował nas Michał.
- Tata, a ja? - Pola wcisnęła się pomiędzy nas.
- O tobie nie da się kwiatuszku zapomnieć. - wzięłam ją na ręce i wszyscy usiedliśmy do stołu.
< BARTEK>
Nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Chodziłem z kąta w kąt. Ale w końcu nie wytrzymałem. Zadzwoniłem po Igłe i razem z nim poszliśmy do knajpy pograć w bilarda.
Miałem pewien pomysł co do Tosi, ale nie miałem pojęcia czy zadziała...i czy mi jeszcze da drugą szanse.
< TOSIA>
Szykowałam się już spać. Akurat myłam zęby. Wróciłam do pokoju i włączyłam telefon.
FACEBOOK...
INSTAGRAM...
SNAPCHAT...
Wszędzie zdjęcia zakochanych, śmiejących się par.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nikt nie wstawał więc poszłam tam, lecz nikogo nie było. Na wycieraczce leżał bukiet czerwonych róż...wzięłam je do domu i wstawiłam do wazonu.
Była tam także karteczka.
" Tosia, bardzo Cię kocham...chociaż wiem ,że nigdy nie będziemy razem."
Nie podpisana...
Od kogo to?
Kurek?
***************
Przepraszam...za to...nie podoba mi sie ;ccc
Ale jak myślicie...kto to może być?
Kurek?
A może jednak ktoś inny?
Wszystkiego dowiecie się czytając dalsze rozdziały!
Czekam na wasze zdanie!
KAŻDY ROZDZIAŁ W NIEDZIELE! :D
CMOK!
.K
niedziela, 27 września 2015
MOTYLE - JEDENAŚCIE.
< BARTEK >
- Co ty tu robisz? - zapytałem przez zęby Bieńka. Rozumiem wszystko, serio. Ale nie, do kurwy nędzy, tego, że on ma tak zajebiste wyczucie czasu, żeby przyjechać w to samo miejsce, gdy ja postanawiam zabrać tam Tosię.
- Postanowiłem się zrelaksować - złożył całusa na policzku m o j e j dziewczyny. Ta uśmiechnęła się do niego i położyła dłoń na jego mokrym torsie.
Czułem jak fala gorąca rozchodzi się po moim ciele.
- Mati, to zgadamy się później na jakieś piwo czy coś - powiedziała. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Odeszliśmy spory kawałek, tak że Mateusz zniknął mi z oczu. - Och, ty mój zazdrośniku - oplotła rękoma mój pas. Także zamknąłem jej drobne ciałko w szczelnym uścisku. Oparłem podbródek o jej głowę i zaciągnąłem się zapachem jej szamponu do włosów, który był cholernie intensywny.
- Tak, byłem cholernie zazdrosny, bo chyba zdałem sobie sprawę, że nie potrafię bez ciebie żyć Nie, wcale nie byłem zazdrosny - próbowałem wybrnąć z tej niezręcznej, dla faceta, sytuacji.
- Oczywiście - zakpiła i odeszła kilka kroków ode mnie.Dlaczego nagle dostałem gęsiej skórki z zimna? - Więc idę do Mateusza.
- Nie - chwyciłem ją za rękę. - Nie pójdziesz do niego - wycedziłem. - Nie będziesz się z nim widywała.
- Co? - zapytała.
< TOSIA >
- Nie chcę, żebyś widywała się z jakimkolwiek facetem. Nawet Filipem - powiedział stanowczo, a w jego oczach pojawiła się złość.
- Podaj mi jeden, sensowny argument dlaczego? - wyrwałam się z jego uścisku.
- Bo nie chcę, żebyś była dziwką.
Te słowa uderzyły we mnie jak nabój pistoletu. Nawet mocniej. Nie mogłam pojąć dlaczego on tak powiedział.
- Jesteś dupkiem - wyszeptałam. Nie miałam siły się kłócić czy krzyczeć. Chciałam, aby Kurek zniknął z mojego życia, jeśli ma o mnie takie zdanie. Ze łzami w oczach odeszłam.
- Tosia - usłyszałam przyciszony głos chłopaka, ale nie odwróciłam się.
Dla mnie wszystko było już jasne.
< BARTEK >
- Pamiętasz? Obiecałem, że jeśli ją skrzywdzisz to powieszę cię za te jebane jaja. Nigdy nie będziesz mógł mieć dzieci. Obiecuję - głos Kubiaka w telefonie nie był taki jak zawsze. Był groźny. Muszę przyznać, że obawiałem się tego co mi zrobi, gdy tylko pojawię się w Katowicach lub na zgrupowaniu.
- Chcę to naprawić.
- Żartujesz? - zaśmiał się. - Porównałeś ją do dziwki. Bartek. Będę szczery. Wkurwiłeś mnie. Odkręcaj to wszystko, ale jeśli ona wróci do domu załamana, to przysięgam - znajdę cię.
Połącznie zostało przerwane.
Byłem takim idiotą. Dlaczego mówię, a nie myślę.
Nie powinienem.
Straciłem ją.
< TOSIA >
Pospiesznie wrzucałam rzeczy do torby, które cudem zdążyłam wyciągnąć. Chwyciłam telefon. Wykasowałam z niego wszystkie wiadomości, numer i zdjęcia, które w jakikolwiek sposób kojarzyły mi się z Bartkiem. Nie mogłam patrzeć na niego.
- Hej Tośka, skoczymy na piwko? - do domku wpadł Bieniek.
- Nie, nigdzie nie skoczymy.
- Ej, co jest? - chwycił mnie za ramiona. - Płakałaś?
Pośpiesznie otarłam oczy.
- Co się stało? - zapytał Mateusz.
- Zapytaj swojego kolegi - burknęłam i wyminęłam w drzwiach Mateusza. Zostawiłam Bartkowi tylko kartkę. Nic więcej.
< BARTEK >
Gdy wróciłem do domu, Tosi nie było. Jej rzeczy także. Na stole leżała tylko jedna kartka.
Nie szukaj mnie.
Najlepiej zapomnij.
Twoja...
xxx
Jesteśmy już dalej niż w połowie tego opowiadania. Ale spokojnie - Kasia ma pomysł na nowe...
Wczoraj pobiliśmy 50 000. Normalnie popłakałam się. Nasza praca jest zauważona, a to najważniejsze.
PROŚBA - każdy post jest odwiedzany 150/200 razy, więc dlaczego są tylko 2/4 komentarze?? To troszkę dołuje, bo nie wiemy czy się podoba czy są do dupy i nie chce Wam się nawet tego pisać.
Powodzenia w kolejnym tygodniu szkoły.
Buziak. H.
PS Pilnujcie bloga, bo powoli zaczynamy akcję na 50 000 tys. Pytania nadal możecie zadawać.
- Co ty tu robisz? - zapytałem przez zęby Bieńka. Rozumiem wszystko, serio. Ale nie, do kurwy nędzy, tego, że on ma tak zajebiste wyczucie czasu, żeby przyjechać w to samo miejsce, gdy ja postanawiam zabrać tam Tosię.
- Postanowiłem się zrelaksować - złożył całusa na policzku m o j e j dziewczyny. Ta uśmiechnęła się do niego i położyła dłoń na jego mokrym torsie.
Czułem jak fala gorąca rozchodzi się po moim ciele.
- Mati, to zgadamy się później na jakieś piwo czy coś - powiedziała. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Odeszliśmy spory kawałek, tak że Mateusz zniknął mi z oczu. - Och, ty mój zazdrośniku - oplotła rękoma mój pas. Także zamknąłem jej drobne ciałko w szczelnym uścisku. Oparłem podbródek o jej głowę i zaciągnąłem się zapachem jej szamponu do włosów, który był cholernie intensywny.
-
- Oczywiście - zakpiła i odeszła kilka kroków ode mnie.
- Nie - chwyciłem ją za rękę. - Nie pójdziesz do niego - wycedziłem. - Nie będziesz się z nim widywała.
- Co? - zapytała.
< TOSIA >
- Nie chcę, żebyś widywała się z jakimkolwiek facetem. Nawet Filipem - powiedział stanowczo, a w jego oczach pojawiła się złość.
- Podaj mi jeden, sensowny argument dlaczego? - wyrwałam się z jego uścisku.
- Bo nie chcę, żebyś była dziwką.
Te słowa uderzyły we mnie jak nabój pistoletu. Nawet mocniej. Nie mogłam pojąć dlaczego on tak powiedział.
- Jesteś dupkiem - wyszeptałam. Nie miałam siły się kłócić czy krzyczeć. Chciałam, aby Kurek zniknął z mojego życia, jeśli ma o mnie takie zdanie. Ze łzami w oczach odeszłam.
- Tosia - usłyszałam przyciszony głos chłopaka, ale nie odwróciłam się.
Dla mnie wszystko było już jasne.
< BARTEK >
- Pamiętasz? Obiecałem, że jeśli ją skrzywdzisz to powieszę cię za te jebane jaja. Nigdy nie będziesz mógł mieć dzieci. Obiecuję - głos Kubiaka w telefonie nie był taki jak zawsze. Był groźny. Muszę przyznać, że obawiałem się tego co mi zrobi, gdy tylko pojawię się w Katowicach lub na zgrupowaniu.
- Chcę to naprawić.
- Żartujesz? - zaśmiał się. - Porównałeś ją do dziwki. Bartek. Będę szczery. Wkurwiłeś mnie. Odkręcaj to wszystko, ale jeśli ona wróci do domu załamana, to przysięgam - znajdę cię.
Połącznie zostało przerwane.
Byłem takim idiotą. Dlaczego mówię, a nie myślę.
Nie powinienem.
Straciłem ją.
< TOSIA >
Pospiesznie wrzucałam rzeczy do torby, które cudem zdążyłam wyciągnąć. Chwyciłam telefon. Wykasowałam z niego wszystkie wiadomości, numer i zdjęcia, które w jakikolwiek sposób kojarzyły mi się z Bartkiem. Nie mogłam patrzeć na niego.
- Hej Tośka, skoczymy na piwko? - do domku wpadł Bieniek.
- Nie, nigdzie nie skoczymy.
- Ej, co jest? - chwycił mnie za ramiona. - Płakałaś?
Pośpiesznie otarłam oczy.
- Co się stało? - zapytał Mateusz.
- Zapytaj swojego kolegi - burknęłam i wyminęłam w drzwiach Mateusza. Zostawiłam Bartkowi tylko kartkę. Nic więcej.
< BARTEK >
Gdy wróciłem do domu, Tosi nie było. Jej rzeczy także. Na stole leżała tylko jedna kartka.
Nie szukaj mnie.
Najlepiej zapomnij.
Twoja...
xxx
Jesteśmy już dalej niż w połowie tego opowiadania. Ale spokojnie - Kasia ma pomysł na nowe...
Wczoraj pobiliśmy 50 000. Normalnie popłakałam się. Nasza praca jest zauważona, a to najważniejsze.
PROŚBA - każdy post jest odwiedzany 150/200 razy, więc dlaczego są tylko 2/4 komentarze?? To troszkę dołuje, bo nie wiemy czy się podoba czy są do dupy i nie chce Wam się nawet tego pisać.
Powodzenia w kolejnym tygodniu szkoły.
Buziak. H.
PS Pilnujcie bloga, bo powoli zaczynamy akcję na 50 000 tys. Pytania nadal możecie zadawać.
sobota, 19 września 2015
MOTYLE - DZIESIĘĆ
- Tośka, złamałem nogę. - powiedział mi Fifi przez telefon. Dlaczego akurat teraz? Jutro wyjeżdżamy z Bartkiem, a przecież nie mogę zostawić przyjaciela bez opieki, nie miał tutaj nikogo, kto mógłby się nim zająć.
- Jak? Gdzie? Kiedy? Czemu mówisz mi to z takim spokojem? Nie wyleciałeś z Marleną?- zapytałam zaniepokojona, chodząc po kuchni Kubiaków, moja bratowa obserwowała każdy mój ruch.
- Wczoraj jak wróciliśmy, spadłem ze schodów. Jestem kaleką.
- Przecież to nie twoja wina. Ale dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?! - oburzyłam się.
- Mogłabyś wpaść do mnie dzisiaj?
- Jasne, nie ma sprawy. - rozłączyłam się.
Chodziłam z kąta w kąt, musiałam coś wymyślić. Mimo tego, że wiem ,że nie będzie chciał aby ktoś mu pomógł, musiałam to przyjacielska przysługa. Czyli mój obowiązek.
Marlena! Tak! To jest myśl! Zapomniałam o niej!
Był czwartek, godzina 17:00. Dzik, Kurek, Mateusz wybrali się na spotkanie organizowane przez Antigę. Nie chciałyśmy im przeszkadzać, więc zostałyśmy w domu.
A teraz miałam odwiedzić Filipa.
Ubrałam ciemne spodnie, szara bluzkę, włosy przeczesałam i poprawiłam rzęsy tuszem.
Założyłam trampki i wyszłam z domu.
Nie chciało mi się jechać żadnym tramwajem, autobusem, samochodem czy czymkolwiek. Miałam ochotę na spacer, poukładać sobie w głowie wszystko co się wydarzyło. Dalej nie mogłam przyswoić sobie całej tej sytuacji.
< BARTEK >
- Co u Tosi? - zapytał Bieniek, przybijając mi piątkę.
- Wszystko w porządku, jutro jedziemy za miasto. - odpowiedziałem, poprawiając marynarkę.
- Ooo no to świetnie. Sami? A gdzie?
- Tak sami. Tam gdzie opowiadał Dziku. - burknąłem i wszedłem do środka restauracji w której byli pozostali kadrowicze i nasi trenerzy.
< TOŚKA >
- Wchodź. - usłyszałam jego głos i otworzyłam drzwi. Leżał w salonie na kanapie, noga w gipsie, w ręce trzymał miskę z chipsami i oglądał jakiś film.
- Cześć i czołem. - przytuliłam chłopaka. - Dalej jestem na ciebie zła, za tą przesiadkę kochany.
Zrobił głupią minę i uśmiechnął się.
- Jak z Bartkiem? - zapytał, a z jego ust zniknął uśmiech.
- A super, jutro wyjeżdżamy....i mam do ciebie małą sprawę. - siadłam obok niego.
- Dajesz. - zaczął, próbując usiąść, pomogłam mu w tym.
- Wiem ,że ciężko ci będzie przez te dni, miesiące. Oczywiście pomogę ci jak wrócę, a jutro będziesz miał niespodziankę.
- Ooooo.
- Marlena!
- Tak? - odebrała.
- Jutro, godzina 9:00, ty, u Fifiego. Potrzebuje cię.
- Zgoda. - odpowiedziała, rozłączyłam się. Wszystko napisałam jej w sms w drodze do domu, mam nadzieję ,że ten mój przyjaciel kaleka się ucieszy. W końcu widać, że się mu spodobała, ale jest nieśmiały. Oj Filipku Filipku.
- Już jestem. - powiedziałam. Monika przygotowywała kolację, chłopaki mieli być za jakieś pół godziny, Kurek zostaje u nas na noc. Jutro z rana wyjeżdżamy.
- Pomóc Ci? - zapytałam, nosząc na rękach Polcię.
- Możesz nakryć do stołu, dla 5.
- Jasne, jasne. - cmoknęłam ją w polik i razem z małą zabrałyśmy się za stół.
Jakieś 200 metrów od jeziora znajdowały się trzy domki.
- Jak? Gdzie? Kiedy? Czemu mówisz mi to z takim spokojem? Nie wyleciałeś z Marleną?- zapytałam zaniepokojona, chodząc po kuchni Kubiaków, moja bratowa obserwowała każdy mój ruch.
- Wczoraj jak wróciliśmy, spadłem ze schodów. Jestem kaleką.
- Przecież to nie twoja wina. Ale dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?! - oburzyłam się.
- Mogłabyś wpaść do mnie dzisiaj?
- Jasne, nie ma sprawy. - rozłączyłam się.
Chodziłam z kąta w kąt, musiałam coś wymyślić. Mimo tego, że wiem ,że nie będzie chciał aby ktoś mu pomógł, musiałam to przyjacielska przysługa. Czyli mój obowiązek.
Marlena! Tak! To jest myśl! Zapomniałam o niej!
Był czwartek, godzina 17:00. Dzik, Kurek, Mateusz wybrali się na spotkanie organizowane przez Antigę. Nie chciałyśmy im przeszkadzać, więc zostałyśmy w domu.
A teraz miałam odwiedzić Filipa.
Ubrałam ciemne spodnie, szara bluzkę, włosy przeczesałam i poprawiłam rzęsy tuszem.
Założyłam trampki i wyszłam z domu.
Nie chciało mi się jechać żadnym tramwajem, autobusem, samochodem czy czymkolwiek. Miałam ochotę na spacer, poukładać sobie w głowie wszystko co się wydarzyło. Dalej nie mogłam przyswoić sobie całej tej sytuacji.
< BARTEK >
- Co u Tosi? - zapytał Bieniek, przybijając mi piątkę.
- Wszystko w porządku, jutro jedziemy za miasto. - odpowiedziałem, poprawiając marynarkę.
- Ooo no to świetnie. Sami? A gdzie?
- Tak sami. Tam gdzie opowiadał Dziku. - burknąłem i wszedłem do środka restauracji w której byli pozostali kadrowicze i nasi trenerzy.
< TOŚKA >
- Wchodź. - usłyszałam jego głos i otworzyłam drzwi. Leżał w salonie na kanapie, noga w gipsie, w ręce trzymał miskę z chipsami i oglądał jakiś film.
- Cześć i czołem. - przytuliłam chłopaka. - Dalej jestem na ciebie zła, za tą przesiadkę kochany.
Zrobił głupią minę i uśmiechnął się.
- Jak z Bartkiem? - zapytał, a z jego ust zniknął uśmiech.
- A super, jutro wyjeżdżamy....i mam do ciebie małą sprawę. - siadłam obok niego.
- Dajesz. - zaczął, próbując usiąść, pomogłam mu w tym.
- Wiem ,że ciężko ci będzie przez te dni, miesiące. Oczywiście pomogę ci jak wrócę, a jutro będziesz miał niespodziankę.
- Ooooo.
xxx
- Marlena!
- Tak? - odebrała.
- Jutro, godzina 9:00, ty, u Fifiego. Potrzebuje cię.
- Zgoda. - odpowiedziała, rozłączyłam się. Wszystko napisałam jej w sms w drodze do domu, mam nadzieję ,że ten mój przyjaciel kaleka się ucieszy. W końcu widać, że się mu spodobała, ale jest nieśmiały. Oj Filipku Filipku.
xxx
- Już jestem. - powiedziałam. Monika przygotowywała kolację, chłopaki mieli być za jakieś pół godziny, Kurek zostaje u nas na noc. Jutro z rana wyjeżdżamy.
- Pomóc Ci? - zapytałam, nosząc na rękach Polcię.
- Możesz nakryć do stołu, dla 5.
- Jasne, jasne. - cmoknęłam ją w polik i razem z małą zabrałyśmy się za stół.
xxx
- A to jaki kolor?
- Celwony.
- Pięknie skarbie. - podniosłam malutką do góry i wtedy ktoś złapał moje biodra. Opuściłam dziewczynkę i odwróciłam się do tyłu.
Te motyle...PIEPRZONE MOTYLE...które w dalszym ciągu odczuwałam ,gdy tylko był przy mnie.
- Cześć. - stanął przede mną, wysoki, niebieskooki chłopak. Na ręce tatuaż - WILK.
- A kogo pan tu szuka? - zapytałam, stykając się z nim nosem.
- Mojej cudownej dziewczyny. - odpowiedział, a mi zrobiło się gorąco. Przyciągnął mnie do siebie. Czułam jego oddech.
Pola pobiegła przywitać tatę.
- Kocham Cię. - pocałowałam go, a wtedy do mojego pokoju wszedł Michał. Odsunęłam się od niego.
- Ekheem. - opiekuńczy braciszek. Rzuciłam się mu w ramiona i zaczęłam się śmiać. - Oj Kubiak Kubiak.
- Po nazwisku to tak nie ładnie panno Kubiak.
- Dobra! - założyłam ręce na ręce i skierowałam się w stronę Bartusia.
xxx
- To do niedzieli. - pożegnałam się z rodzinką i wsiadłam do samochodu.
Nie miałam zielonego pojęcia dokąd jedziemy. Nie dało się z niego tego wyciągnąć - UPARTY CZŁOWIEK.
- Pooowiedz mi. - marudziłam przez całą drogę.
- Miśku jeszcze chwilkę. - położył dłoń na moim kolanie.
- Obie ręce na kierownicę, proszę pana. - uśmiechnął się i zrobił tak jak mu kazałam.
- Mam przypomnieć kto dłużej ma prawo jazdy?
- Też cię kocham - wystawiłam mu język.
xxx
- Poznaje to miejsce. Jeździliśmy tu na obóz razem z bratem, Bieńkiem i innymi ludźmi ze szkoły. To pewnie sprawa Michasia. - spojrzałam na niego ,na co on kiwnął głową.
Wspaniałe chwile...
Lecz tutaj trochę się pozmieniało, jest mniej zieleni...
Jakieś 200 metrów od jeziora znajdowały się trzy domki.
Nagle oboje zauważyliśmy znajomą twarz wychodzącą z wody.
Zaczął biec w naszą stronę, przecież to MATEUSZ - co on tu robi?
***
Hej!
Jak tam u Was? Ja jutro na wycieczkę na wykłady z fizyki i chemii.
Rozdział ehh... 3/10 - WIĘCEJ NIE DAM.
Ale to wasza opinia jest najważniejsza - nie moja.
No więc tak:
KOMENTUJCIE!
i pamiętajcie o pytaniach w zakładce 50 000 !!
CMOK!
.K
sobota, 12 września 2015
MOTYLE - DZIEWIĘĆ.
- Powiesz mi kto to, czy będziesz całą drogę patrzył przez to głupie okno? - burknęłam w stronę Filipa, który od jakiś trzydziestu minut nie zmienił pozycji, ani się nie odezwał.
- Mamy przesiadkę w Paryżu - powiedział, nie patrząc na mnie. - Samolot będzie za dwie godziny, więc możemy się gdzieś przejść.
Nie wiedziałam co myśleć. Dlaczego tak reaguje? Dlaczego wybrał samolot z jakąś przesiadką, skoro są bezpośrednie?
- Irytujesz mnie - powiedziałam. -Traktujesz mnie jak wroga. A doskonale wiesz, że nim nie jestem.
- Okay - podoba mi się Marlena, zadowolona?
Myślałam, że oczy wylecą mi na wierzch.
xxx
- Wyleciał z Marleną - rozmawiałam z Moniką, gdy siedziałyśmy na kanapie w salonie z gorącą kawą.
- Żartujesz sobie? Co jak co, ale Marlena?
- Też się zdziwiłam. Ale miłość nie wybiera - wzruszyłam ramionami.
Marlena - siostra Moniki Kubiak.
- Myślałam, że to dwa odległe światy. Zawsze jak się tu spotykali, to unikali się jak ognia.
- Przeciwieństwa się przyciągają - zaśmiałam się i nagle przypomniałam sobie o istotnej kwestii...
B A R T E K !
<BARTEK>
Miałem ochotę wydłubać jej oczy. Miała zadzwonić, a dalej nie zadzwoniła.
Przekupiliśmy, z Michałem, Filipa, żeby zabrał ją samolotem, który ma dwa razy dłuższy lot, żebyśmy my mogli spokojnie wrócić do Katowic i zrobić naszym kobietom niespodziankę.
Nagle w samochodzie rozległ się dzwonek mojej komórki.
- Halo?
- Bartuś, tak bardzo cię przepraszam. Zapomniałam, że mam zadzwonić. Zaczęłam rozmawiać z Moniką. Nie jesteś zły? - zakończyłam swój monolog. Oczywiście, że nie mogłem być na nią zły. Rozświetlała, każdy mój dzień. Kochałem ją. Od momentu, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy na imprezie Kubiaka.
- Nie mogę teraz rozmawiać - i rozłączyłem się.
Michał posłał mi zadziorny uśmieszek. On ma wiecznie umysł nastolatka i chyba już zawsze taki będzie. Ale to Kibi. To trudno ogarnąć.
<TOSIA>
Po rozmowie z Bartkiem ode chciało mi się wszystkiego co było związane z życiem. Czy na prawdę był zły, że zapomniałam zadzwonić? A może myślał, że nie jest dla mnie wystarczająco ważny, że wybieram szwagierkę? Och. Tyle pytań.
Wzięłam do ręki telefon i postanowiłam przejrzeć wszystkie portale społecznościowe. W Rio mieliśmy internet tylko na hali. A tam nie było na to czasu. Opisałam swój wyjazd na Twitterze. Udostępniłam kilka zdjęć na pump up.
- Z lekkim opóźnieniem, ale jestem - usłyszałam dobrze znany mi głos. Wyleciałam z pokoju i zastałam mojego brata, który wręczał żonie ogromny bukiet czerwonych róż. Ach. Romantyk z niego.
Wrócili.
A on nawet mi nie powiedział, że wraca dzisiaj. Nawet nie napisał. Nic.
Twój książę Cię zostawił, księżniczko.
Zrobiło mi się nie dobrze. Tak reaguję na odrzucenie.
- Boże! Jestem! - zdyszany Bartek wpadł do mieszkania Kubiaków. Spojrzałam na niego. Miałam łzy w oczach. Co nie uszło jego uwadze. Bez zbędnych ceregieli wepchnął mnie do mojego pokoju i zamknął drzwi. - Co się stało? - posadził mnie sobie na kolanach i założył jeden kosmyk moich włosów na ucho.
- Myślałam, że mnie zostawiłeś. Że nawet nie poinformowałeś, że wracacie - szepnęłam.
- Słoneczko, to właśnie miała być ta niespodzianka - uśmiechnął się i złożył pocałunek na moim policzku. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Jego ramiona dawały mi bezpieczeństwo i czułam te pieprzone motyle. - Zabieram cię na weekend za miasto - powiedział, a ja wiedziałam, że nie ma co się sprzeciwiać.
XXX
Takie 2/10.
Przepraszam.
Ale liceum i dojazdy wypompowują ze mnie wszystko co się tylko da.
Jeśli myślałyście, że Fifi podkochuje się w Tosi - nie wierzę w przyjaźń damsko-męską, więc postanowiłam ją przedstawić tutaj. Marlena - trochę namiesza, trochę nie. Zobaczymy.
Jutro jadę na obóz... Trzymajcie kciuki, żeby integracja z moją klasą <szczególnie z chłopakami> przebiegła pomyślenie.
Buziak. H.
PS Pamiętajcie o komentarzu i zakładce na 50 000. :)
- Mamy przesiadkę w Paryżu - powiedział, nie patrząc na mnie. - Samolot będzie za dwie godziny, więc możemy się gdzieś przejść.
Nie wiedziałam co myśleć. Dlaczego tak reaguje? Dlaczego wybrał samolot z jakąś przesiadką, skoro są bezpośrednie?
- Irytujesz mnie - powiedziałam. -Traktujesz mnie jak wroga. A doskonale wiesz, że nim nie jestem.
- Okay - podoba mi się Marlena, zadowolona?
Myślałam, że oczy wylecą mi na wierzch.
xxx
- Wyleciał z Marleną - rozmawiałam z Moniką, gdy siedziałyśmy na kanapie w salonie z gorącą kawą.
- Żartujesz sobie? Co jak co, ale Marlena?
- Też się zdziwiłam. Ale miłość nie wybiera - wzruszyłam ramionami.
Marlena - siostra Moniki Kubiak.
- Myślałam, że to dwa odległe światy. Zawsze jak się tu spotykali, to unikali się jak ognia.
- Przeciwieństwa się przyciągają - zaśmiałam się i nagle przypomniałam sobie o istotnej kwestii...
B A R T E K !
<BARTEK>
Miałem ochotę wydłubać jej oczy. Miała zadzwonić, a dalej nie zadzwoniła.
Przekupiliśmy, z Michałem, Filipa, żeby zabrał ją samolotem, który ma dwa razy dłuższy lot, żebyśmy my mogli spokojnie wrócić do Katowic i zrobić naszym kobietom niespodziankę.
Nagle w samochodzie rozległ się dzwonek mojej komórki.
- Halo?
- Bartuś, tak bardzo cię przepraszam. Zapomniałam, że mam zadzwonić. Zaczęłam rozmawiać z Moniką. Nie jesteś zły? - zakończyłam swój monolog. Oczywiście, że nie mogłem być na nią zły. Rozświetlała, każdy mój dzień. Kochałem ją. Od momentu, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy na imprezie Kubiaka.
- Nie mogę teraz rozmawiać - i rozłączyłem się.
Michał posłał mi zadziorny uśmieszek. On ma wiecznie umysł nastolatka i chyba już zawsze taki będzie. Ale to Kibi. To trudno ogarnąć.
<TOSIA>
Po rozmowie z Bartkiem ode chciało mi się wszystkiego co było związane z życiem. Czy na prawdę był zły, że zapomniałam zadzwonić? A może myślał, że nie jest dla mnie wystarczająco ważny, że wybieram szwagierkę? Och. Tyle pytań.
Wzięłam do ręki telefon i postanowiłam przejrzeć wszystkie portale społecznościowe. W Rio mieliśmy internet tylko na hali. A tam nie było na to czasu. Opisałam swój wyjazd na Twitterze. Udostępniłam kilka zdjęć na pump up.
- Z lekkim opóźnieniem, ale jestem - usłyszałam dobrze znany mi głos. Wyleciałam z pokoju i zastałam mojego brata, który wręczał żonie ogromny bukiet czerwonych róż. Ach. Romantyk z niego.
Wrócili.
A on nawet mi nie powiedział, że wraca dzisiaj. Nawet nie napisał. Nic.
Twój książę Cię zostawił, księżniczko.
Zrobiło mi się nie dobrze. Tak reaguję na odrzucenie.
- Boże! Jestem! - zdyszany Bartek wpadł do mieszkania Kubiaków. Spojrzałam na niego. Miałam łzy w oczach. Co nie uszło jego uwadze. Bez zbędnych ceregieli wepchnął mnie do mojego pokoju i zamknął drzwi. - Co się stało? - posadził mnie sobie na kolanach i założył jeden kosmyk moich włosów na ucho.
- Myślałam, że mnie zostawiłeś. Że nawet nie poinformowałeś, że wracacie - szepnęłam.
- Słoneczko, to właśnie miała być ta niespodzianka - uśmiechnął się i złożył pocałunek na moim policzku. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Jego ramiona dawały mi bezpieczeństwo i czułam te pieprzone motyle. - Zabieram cię na weekend za miasto - powiedział, a ja wiedziałam, że nie ma co się sprzeciwiać.
XXX
Takie 2/10.
Przepraszam.
Ale liceum i dojazdy wypompowują ze mnie wszystko co się tylko da.
Jeśli myślałyście, że Fifi podkochuje się w Tosi - nie wierzę w przyjaźń damsko-męską, więc postanowiłam ją przedstawić tutaj. Marlena - trochę namiesza, trochę nie. Zobaczymy.
Jutro jadę na obóz... Trzymajcie kciuki, żeby integracja z moją klasą <szczególnie z chłopakami> przebiegła pomyślenie.
Buziak. H.
PS Pamiętajcie o komentarzu i zakładce na 50 000. :)
niedziela, 6 września 2015
MOTYLE - OSIEM
< TOŚKA >
- Dobrze to przemyślałaś? - zapytał Kurek głaszcząc mój policzek, a jego druga ręka znajdowała się na moim biodrze. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek...był idealny...chociaż jeszcze kilka godzin wcześniej miałam ochotę go zabić. Pomimo tego ,że był już cały mój...nadal miałam te PIEPRZONE MOTYLE. Jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze.
- Tak, to była najlepsza decyzja w moim życiu. - odpowiedziałam, po czym odwróciłam głowę w inną stronę, aby nie zauważył mojego rumieńca.
- Wiem co robisz. - złapał mój podbródek i odwrócił w swoją stronę, tak, że patrzył mi w oczy ,a ja jemu. Nasze usta zaczęły się zbliżać, aż tu nagle...
- Kurek! Jeden zły ruch i giniesz. - wparował do pokoju mój kochany braciszek. On zawsze miał wyczucie czasu. Wyrwał mnie z objęć Bartka i mocno przytulił.
- Rozmawiałaś z Moniką? - zapytał.
- Nie jeszcze nie.
- Musisz się pochwalić tą swoją zdobyczą. - wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem.
- Dobrze to przemyślałaś? - zapytał Kurek głaszcząc mój policzek, a jego druga ręka znajdowała się na moim biodrze. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek...był idealny...chociaż jeszcze kilka godzin wcześniej miałam ochotę go zabić. Pomimo tego ,że był już cały mój...nadal miałam te PIEPRZONE MOTYLE. Jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze.
- Tak, to była najlepsza decyzja w moim życiu. - odpowiedziałam, po czym odwróciłam głowę w inną stronę, aby nie zauważył mojego rumieńca.
- Wiem co robisz. - złapał mój podbródek i odwrócił w swoją stronę, tak, że patrzył mi w oczy ,a ja jemu. Nasze usta zaczęły się zbliżać, aż tu nagle...
- Kurek! Jeden zły ruch i giniesz. - wparował do pokoju mój kochany braciszek. On zawsze miał wyczucie czasu. Wyrwał mnie z objęć Bartka i mocno przytulił.
- Rozmawiałaś z Moniką? - zapytał.
- Nie jeszcze nie.
- Musisz się pochwalić tą swoją zdobyczą. - wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem.
x
Trza było rozpocząć pakowanie, jutro z samego rana wracałam z Filipem do domu. Tak bardzo nie miałam ochoty na drugi lot tym złem. NIENAWIDZĘ TEGO! Ale musiałam. Innego wyjścia nie było.
Zastanawiałam się jak to będzie. Jak wrócimy do Polski. Ja.Bartek.
< BARTEK >
- Dzięki chłopie! - skierowałem te słowa do Bieńka, który podpierał się o poręcz na balkonie.
- Nie ma sprawy, tylko tego nie spieprz . Tośka to wyjątkowa dziewczyna, znam ją nie od dziś. - jego słowa trochę mnie przeraziły, ciągle miałem w głowie obawę, że ją skrzywdzę. Ale chciałem żyć chwilą, byłem przy niej szczęśliwy i nie chcę jej stracić.
Zajęliśmy miejsca, byliśmy już po odprawie. Czekaliśmy teraz tylko aż samolot wystartuje.
Zastanawiałam się jak to będzie. Jak wrócimy do Polski. Ja.Bartek.
< BARTEK >
- Dzięki chłopie! - skierowałem te słowa do Bieńka, który podpierał się o poręcz na balkonie.
- Nie ma sprawy, tylko tego nie spieprz . Tośka to wyjątkowa dziewczyna, znam ją nie od dziś. - jego słowa trochę mnie przeraziły, ciągle miałem w głowie obawę, że ją skrzywdzę. Ale chciałem żyć chwilą, byłem przy niej szczęśliwy i nie chcę jej stracić.
x
Leżałem na łóżku podczas ,gdy rodzeństwo Kubiaków wyruszyło na zwiedzanie miejscowości.
Chciałem ułożyć sobie w głowie wszystkie te wydarzenia. Ta przegrana...bolała najbardziej...chociaż zdobyłem NAJLEPSZĄ dziewczynę na świecie.Mogliśmy dać z siebie więcej, ale niestety tamci okazali się lepsi.
Chciałem zrobić dziewczynie niespodziankę, miałem już pewien pomysł i miałem nadzieję, że mnie nie zabije.
*Następny dzień*
- Jak już dolecicie to zadzwoń. - przytuliłem dziewczynę jak najmocniej i mówiłem do jej ucha.
- Dobrze miśku.
- Mam dla Ciebie małą niespodziankę w Polsce. - wygadałem się, czego potem żałowałem. Dałem jej całusa, po chwili zrobiła to samo.
- Gołąbeczki, musimy już jechać. - warknął Fifi, widać ,że był zły.
- Spokojnie stary. - mówiłem i dałem Tośce buziaka w polik. - Kocham Cię i pamięta zadzwoń.
- Tak tak, ja ciebie też. Zadzwonię. - wystawiła mi język i już po chwili znalazła się w taksówce.
< TOŚKA >
Wsiadłam do samochodu. W środku był Kubiak i Filip, oraz kierowca.
- A co ty tu robisz? - zapytałam na widok braciszka.
- Bez pożegnania nie pojedziesz. Muszę zobaczyć ,że jesteś cała i zdrowa.
- Jaki ty kochany. - przytuliłam Miśka i zerknęłam na telefon 11:27, za 13 minut mieliśmy samolot.
x
Zajęliśmy miejsca, byliśmy już po odprawie. Czekaliśmy teraz tylko aż samolot wystartuje.
- Tośka, mogę Cię o coś zapytać?
- Co jest Fifi? - spojrzałam na niego, zachowywał się jakoś inaczej niż zwykle.
- Bo podoba mi się pewien ktoś i nie wiem co mam zrobić. - szczęka opadła mi do ziemi, uśmiechnęłam się i czekałam na dalsze informacje.
- Ale nie jesteś gejem? Prawda?
- Absolutnie nie. - powiedział z bulwersem i odwrócił się w stronę okna.
xxxx
Hej!
Jak tam u Was po pierwszym tygodniu szkoły? U mnie masakra, boję się co będzie dalej.
Jak tam u Was po pierwszym tygodniu szkoły? U mnie masakra, boję się co będzie dalej.
Łapcie tu ósemkę i do następnego.
CMOK.
.K
niedziela, 30 sierpnia 2015
MOTYLE - SIEDEM
<
BARTEK >
Jej
śliczne oczy.
Śliczne
policzki.
Delikatne
włosy.
Pełne
usta.
Od kilkunastu minut wpatruję się w zdjęcie Tosi, które znalazłem na instagramie. Nie mogłem przestać. Pragnąłem jej każdą komórką ciała. Uśmiechałem się od ucha do ucha, gdy czytałem jej zabawne hasztagi. Drugi Piotrek.
DO:
TOSIA
Dobranoc,
Maluszku xx
<
TOSIA >
Czułam
jak sen zabiera mnie do swojej krainy. Czułam, że lada moment i
usnę.
Pieprzony
telefon. Z bólem podniosłam powieki i po omacku znalazłam komórkę, która leżała na szafce nocnej.
OD:
BARTEK
Dobranoc,
Maluszku xx
Od
razu poczułam pieprzone motyle w brzuchu.
DO:
BARTEK
Dobranoc,
Wielkoludzie xxwiadomość nie została wysłana
Wyciszyłam
telefon, schowałam pod poduszkę i pozwoliłam powiekom opaść.
xxx
-
Jeśli za chwilę nie wstaniesz to uwierz, że cię sam podniosę –
powiedział zirytowany Filip. Chłopak nie miał ze mną lekko. To
ja byłam śpiochem. Każde nasze wyjazdy wyglądały dokładnie tak
samo – on planował, a ja spałam i miałam w dupie jego plany.
Nawet tutaj w Rio.
-
Pięć minut – ziewnęłam.
-
To jem sam to śniadanie, które ktoś ci zostawił pod drzwiami.
-
Co? - podniosłam się do pozycji siedzącej. Na stoliku stała taca
z naleśnikami, kwiatkiem i karteczką. Wstałam i chwyciłam
liścik.
Mam
nadzieję, że się wyspałaś. Nie spotkamy się przed meczem, więc
trzymaj kciuki, Maluszku. Buziak. B.
Uśmiechnęłam
się. Bo co miałam zrobić?
Chyba
naprawdę mu zależy...
xxx
0:1
0:2
0:3
xxx
Łzy
płynęły mi nieubłagalnie.
To
wszystko nie tak miało być.
Filip
stał oparty o barierkę i zakrywał dłonią usta.
Żaden
polski kibic nie spodziewał się takiego zakończenia Ligi
Światowej. Byliśmy pewni brązowego medalu. W 100% pewni. Co poszło
nie tak? Nikt nie wie.
Ociężałym
krokiem zeszliśmy na boisko.
Uśmiechnęłam
się smutno do brata, który tylko pokręcił głową.
Wzrok
Antigi sięgał gdzieś daleko.
Reszta
chłopaków siedziała i rozciągała się, bo w końcu nic innego im
nie pozostało.
Nagle
przede mną wyrósł Bartek.
Zobaczyłam
łzy w jego oczach i kilka pojedynczych na policzkach.
Moje
serce w tamtym momencie rozprysło się na milion kawałków.
< BARTEK >
Nie
obchodziło mnie to, że mam jej coś udowodnić.
Stała
przede mną. Zapłakana. I po części z mojej winy. Gdybym dał z
siebie więcej... Płakałaby, ale ze szczęścia.
Złapałem
ją za biodra, a ona zrozumiała mój ruch. Odbiła się od ziemi i
zwinnie oplotła nogami mój pas. Jej drobne rączki oplotły moją
szyję. Czułem jakbym trzymał piórko. Jak to możliwe, że ona
tyle waży? Przecież nie jest anorektyczką. Ma wszystkie krągłości,
jakie potrzebuje kobieta.
-
Straciłem wszystko – wyszeptałem w jej szyję.
-
Nic nie straciłeś. Zobaczysz, zdobędziesz jeszcze inne medale.
Ważniejsze – zapewniła, przyciskając swój policzek do mojego.
Postawiłem ją na ziemie. Była wyraźnie zaskoczona moją reakcją.
-
Straciłem ciebie – szepnąłem i odszedłem.
< TOSIA >
-
Nie straciłeś mnie – wyszeptałam, ale on nie odwrócił się do
mnie.
Stanęłam
i popatrzyłam na chłopaków.
-
A teraz mi powiedz na co czekasz? - zapytał zirytowany Filip.
Wzruszyłam tylko ramionami.
-
Zapierniczaj za nim – krzyknął Bieniek. Spojrzałam jeszcze na
brata. Michał gestem ręki, także pokazał, żebym pobiegła za
Bartkiem. Nie czekałam dłużej. Ruszyłam do pościgu. Dobiegłam
do szatni. Zawahałam się chwilę. To szatnia. Może być nagi. A
pieprzyć to! Otworzyłam drzwi. Bartek odwrócił się w moją
stronę. Był bez koszulki, ale wyraźnie zdezorientowany. Nie
traciłam czasu na zbędne wyjaśnienia, czy przeprosiny, czy
cokolwiek innego. Podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się w
ramiona.
-
Nie straciłeś mnie, idioto – burknęłam, a on roześmiał się.
-
Ale nic ci nie udowodniłem – powiedział.
-
Udowodniłeś – spojrzałam mu w oczy – zawalczyłeś o mnie. To
śniadanie. Nie zawahałeś się. Nie bałeś się mojego brata.
-
Chciał mnie za jaja powiesić – zaśmiał się.
-
Michał – przewróciłam oczami, dalej tkwiąc w jego silnym
uścisku.
-
Teraz przejdźmy do części bardziej oficjalnej – założyłem
jej kosmyk włosów za ucho – czy zechcesz zostać moją
dziewczyną?
-
Mhm – kiwnęłam głową, a Bartek złożył buziaka na moim
czole. Chwyciłam go za kark i już chciałam złączyć nasze usta,
gdy nagle...
< BARTEK >
-
Ja nie chcę przeszkadzać, ale to szatnia i chcielibyśmy się
przebrać i umyć – usłyszałem głos Nowakowskiego.
Że
te głąby mają tak dobre wyczucie czasu.
-
Ej, a ja mogę chętnie tu zostać – powiedziała moja dziewczyna.
- Kurde, tyle dupek w jednym pomieszczeniu. Dziewczyny by mi
zazdrościły.
-
Och, Tośka. Dla ciebie to odbębnimy pokaz striptizerski –
odezwał się Buszek. Tosia zarumieniła się jak mała dziewczynka.
Czy on próbował flirtować z nią?
-
Rafik – powiedziała słodko – ja mam nadzieję, że dzisiaj
Bartek mi coś odstawi w pokoju.
-
Antonino Kubiak, czy ty się nie zapędzasz? - do dyskusji włączył
się nasz kapitan. Dziewczyna przewróciła oczami i przyciągnęła
mnie do siebie.
-
Idę do twojego pokoju. Przygotuję coś do jedzenia i wybiorę
film. Dobrze, kochanie? - wyszeptała mi do ucha, a mnie aż ciarki
obeszły.
-
Dobrze, Maluszku – powiedziałem równie cicho i zdążyłem
jeszcze ucałować ją w usta.
-
Koniec tego, bo robi mi się nie dobrze – krzyknął Filip i
odciągnął Tośkę ode mnie.
-
Czasami zastanawiam się czy ty nie jesteś gejem – odezwała się
Kubiak. Zdążyłem tylko się uśmiechnąć, bo drzwi szatni
trzasnęły.
xxx
Jestem!
3 strony A4, to chyba nie jest źle, prawda??
Słuchajcie - rozdziały wstawiamy w każdą niedzielę, zgodnie z umową, ale motywacja potrzebna. Postarajcie się, żeby pod każdym postem było 7 komentarzy. Co Wy na to?
Jutro ostatnie przygotowania do szkoły - idę do fryzjera.
Jeśli chcecie zobaczyć efekt, to zapraszam na snapchat - culegirl.
Powodzenia w szkole!
H.
piątek, 28 sierpnia 2015
MOTYLE - SZEŚĆ
JESTEŚ PIEPRZONYM IDIOTĄ, KTÓRY BOI SIĘ MÓWIĆ CO CZUJE...
BOISZ SIĘ WŁASNEGO PRZYJACIELA...
MYŚLISZ TYLKO O SOBIE...
RANISZ JĄ...
WIESZ CO ONA CZUJĘ...
Nie mogłem zasnąć, te słowa miałem wtedy, gdy chciałem zamknąć oczy. Nie dało się inaczej! Nie dało! Nie chce jej zranić! Nie chce tracić przez to przyjaciela! Ale muszę spróbować! Muszę zawalczyć! Nie mogłem tego zepsuć!
To najlepsza dziewczyna na świecie!
Zrobię to! Zrobię! Powiem jej co czuje!
Nie zasnąłem ani na minutę. Ludzie zaczęli krzątać się po hotelu. Wiedziałem, że Tośka też nie będzie spała.
Wybiegłem z pokoju jak torpeda, aby jej poszukać.
Park - nie ma.
Stołówka - nie ma.
Hala - nie ma
Wróciłem z powrotem do hotelu. Wszedłem na drugie piętro do swojego pokoju. Spotkaliśmy się. Ona chciała zawrócić, lecz wyprzedziłem ją.
Objąłem ją mocno i odgarnąłem włosy z jej ucha.
- Muszę ci coś powiedzieć. - wziąłem ją za dłoń i poszliśmy do parku. Do miejsca w którym lubiłem siedzieć.
Usiadła na ławce, a ja klęknąłem przed nią.
- Możesz się streszczać? - nalegała, patrzyłem w jej oczy. Wiedziałem ,że też coś do mnie czuje, bała się do tego przyznać, tak samo jak ja.
Ale...
Nie potrafiłem wyobrazić sobie tego faktu ,że mogłaby być z kimś innym.
- Tosia, bo ja...- moje ręce zaczęły się pocić.
- No dalej..zimno mi. - zrobiła srogą minę.
- Kocham cię Tośka. - zakryłem twarz w swoich dłoniach. Nastała cisza, siedziała przede mną, słyszałem jej przyspieszony oddech. Czekałem na jej reakcję, a ona nic.
Odepchnęła mnie.
Wstała i spojrzała mi prosto w oczy.
- Jeżeli twoje słowa są prawdziwe, udowodnij to. - odeszła.
< TOŚKA >
Wparowałam do pokoju. Na podłodze siedziała trójka siatkarzy i Fifi, grali w karty.
- Grasz z nami? - zapytał mój brat.
- Nieee, nie mam ochoty, idę się przejść. - powiedziałam i założyłam na siebie swoją ulubioną bluzę.
- Czekaj idę z tobą. - wybiegł za mną Bieniek.
BOISZ SIĘ WŁASNEGO PRZYJACIELA...
MYŚLISZ TYLKO O SOBIE...
RANISZ JĄ...
WIESZ CO ONA CZUJĘ...
Nie mogłem zasnąć, te słowa miałem wtedy, gdy chciałem zamknąć oczy. Nie dało się inaczej! Nie dało! Nie chce jej zranić! Nie chce tracić przez to przyjaciela! Ale muszę spróbować! Muszę zawalczyć! Nie mogłem tego zepsuć!
To najlepsza dziewczyna na świecie!
Zrobię to! Zrobię! Powiem jej co czuje!
Nie zasnąłem ani na minutę. Ludzie zaczęli krzątać się po hotelu. Wiedziałem, że Tośka też nie będzie spała.
Wybiegłem z pokoju jak torpeda, aby jej poszukać.
Park - nie ma.
Stołówka - nie ma.
Hala - nie ma
Wróciłem z powrotem do hotelu. Wszedłem na drugie piętro do swojego pokoju. Spotkaliśmy się. Ona chciała zawrócić, lecz wyprzedziłem ją.
Objąłem ją mocno i odgarnąłem włosy z jej ucha.
- Muszę ci coś powiedzieć. - wziąłem ją za dłoń i poszliśmy do parku. Do miejsca w którym lubiłem siedzieć.
Usiadła na ławce, a ja klęknąłem przed nią.
- Możesz się streszczać? - nalegała, patrzyłem w jej oczy. Wiedziałem ,że też coś do mnie czuje, bała się do tego przyznać, tak samo jak ja.
Ale...
Nie potrafiłem wyobrazić sobie tego faktu ,że mogłaby być z kimś innym.
- Tosia, bo ja...- moje ręce zaczęły się pocić.
- No dalej..zimno mi. - zrobiła srogą minę.
- Kocham cię Tośka. - zakryłem twarz w swoich dłoniach. Nastała cisza, siedziała przede mną, słyszałem jej przyspieszony oddech. Czekałem na jej reakcję, a ona nic.
Odepchnęła mnie.
Wstała i spojrzała mi prosto w oczy.
- Jeżeli twoje słowa są prawdziwe, udowodnij to. - odeszła.
< TOŚKA >
Wparowałam do pokoju. Na podłodze siedziała trójka siatkarzy i Fifi, grali w karty.
- Grasz z nami? - zapytał mój brat.
- Nieee, nie mam ochoty, idę się przejść. - powiedziałam i założyłam na siebie swoją ulubioną bluzę.
- Czekaj idę z tobą. - wybiegł za mną Bieniek.
x
- Czy ja mam napisane na czole, "jestem głupia" - mówiłam w złości.
Chociaż cały czas myślałam czy Kurek podejmie wyzwanie i spróbuje coś zrobić. Zależało mi na nim...ale w tamtym momencie miałam ochotę go zabić.
- Tosia nie mów tak, jesteś najlepszą dziewczyną jaką znam, dlatego też się przyjaźnimy. - wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła. - powiedziałam.
< BARTEK >
Co ja mam zrobić, aby mi uwierzyła.
Boje się, że ją stracę. RAZ NA ZAWSZE!
x
Krótki wiem!
Błagam nie krzyczcie na mnie ;c
No więc jak już dobrze wiecie, rozdziały będą się pojawiać tylko w niedziele. Ze względu na szkołę będzie o wiele mniej czasu.
Mam nadzieję ,że wam się spodoba, no i oczywiście zapraszam na FanPage https://www.facebook.com/pages/KH/1111740508855456?fref=ts wciskajcie kciuki w górę ! <3
Cmok.
K.
środa, 26 sierpnia 2015
MOTYLE - PIĘĆ
< TOSIA >
To było jak uderzenie pioruna.
Szybko i gwałtownie.
Dłoń Bartka zaciskała mój nadgarstek, a chwilę później już jej nie było.
I Bartka też.
Stałam w osłupieniu, patrząc jak jego sylwetka znika w pokoju.
- Mateusz - wpadłam do pokoju przyjaciela. Widok Zatorskiego w samych majtkach lekko mnie zaskoczył, ale... cokolwiek.
- Szybko, bo na trening lecę - powiedział, wkładając buty do swojej torby treningowej.
- To odprowadzę cię - mruknęłam, gdyż nie chciałam aby Paweł usłyszał moją rozmowę z Bieńkiem. Nie ukrywajmy - Paweł za dużo spędził czasu w ostatnim sezonie reprezentacyjnym z Ignaczakiem i zrobiła się z niego taka papla jak stary Igła.
- Co cię gryzie? - zapytał środkowy.
Czy to aż tak bardzo widać?
- Załóżmy czysto hipotetycznie - zaczęłam. - Jeśli chłopak chwyta cię za dłoń, w sensie dziewczynę. Zwraca ją ku sobie, a następnie odchodzi. To co to znaczy? - wyjaśniłam, a Mateusz mało nie zesikał się ze śmiechu.
- To oznacza, że ten facet to ciepła dupa i ta laska nie powinna sobie zaprzątać nim głowy.
- A jeśli ona się w nim... Hmmm... - zawahałam się. - Zakochała?
- To ona ma przesrane. Bo zakochała się w ciepłej dupie, który nie potrafi zawalczyć o swoje.
Gdybyś wiedział, że mówisz o Bartku...
< BARTEK >
Po skończonym treningu poszliśmy z Kubiakiem do hotelowej knajpki. Antiga dał nam zakaz wychodzenia i godzinną przerwę, bo później zwołał odprawę przed meczową. Tak - dzisiaj gramy z Francją o finał Ligi Światowej. Nagroda tego spotkania jest wysoka i poprzeczka, aby ją zdobyć także.
- O czym chciałeś pogadać? - mruknął Michał, upijając łyk swojej kawy.
- Bo to dość osobista sprawa - zawahałem się, ale raz kozie śmierć - zakochałem się chyba w Twojej siostrze. Obiecuję jej nie skrzywdzić. Będę traktował jak księżniczkę. Jeśli mnie odprawi to odejdę. Ale zrobię wszystko, aby była szczęśliwa ze mną - w rzeczywistości tylko otworzyłem usta. Kubiak siedział, wpatrując się we mnie. W końcu ruchem ręki pokazał, abym mówił co mi leży na wątrobie. - Jak myślisz, co kupić Piotrkowi i Oli na prezent ślubny? Wiesz, jestem świadkiem Pita i nie chcę kupić jakieś tandety - wypaliłem jak karabin maszynowy.
- Wow - powiedział - już się bałem, że chcesz prosić o rękę mojej siostry - zaśmiał się, ale natychmiast spoważniał - Wtedy powiesiłbym cię za jaja. A co do prezentu, to mogę zapytać się Moniki. Ona lepiej się orientuje w tych sprawach.
- Kubiak! - usłyszeliśmy z drugiego końca sali. Stał tam Stephan i energicznie wymachiwał rękoma w stronę przyjmującego.
- Okay - dopił kawę - moja przerwa się skończyła. Widzimy się na treningu - i odszedł.
Jesteś ciepła dupa, Kurek.
< TOSIA >
Miejsca odnaleźliśmy z ogromnym trudem. Nie mogliśmy dogadać się z obsługą, gdyż nie znali oni angielskiego. Witamy w Rio. Ale w końcu nam się udało.
Wzrokiem próbowałam znaleźć Kurka.
- Nie ma go jeszcze - usłyszałam głos Filipa i spojrzałam z ukosa na niego. - Bartka. Mówił wczoraj, że będzie od połowy rozgrzewki, bo Antiga będzie ustalał z nim szczegóły ataku itp.
- Skąd wiesz, że szukam Bartka? Patrzyłam na Mateusza i Michała - zaczęłam się bronić, ale i tak czułam, że jestem na przegranej pozycji.
- Tak, tak. A ja mam ukryte skrzydła - prychnął pod nosem. - Próbujesz mnie oszukać czy siebie.
-
Fifi tylko uśmiechnął się do mnie znacząco i wyciągnął swój telefon.
Porobiliśmy sobie kilka zdjęć. Pamiątka obowiązkowa.
Z dumną, trzymając biało-czerwoną flagę, odśpiewaliśmy Mazurka i zaczęliśmy.
Mecz o finał.
***
0:1
0:2
1:2
2:2
***
Tie - break.
15:15
15:16
Kurek ma piłkę w górze.
Uderza.
Blok.
Boisko.
15:17
< BARTEK >
Byłem na siebie wściekły.
Co ja mówię!
Wkurwiony!
Jak mogłem spieprzyć?!
Jak?!
Mogłem uderzyć po palcach!
Kiwać!
A nie w sam środek pieprzonego bloku.
- Przepraszam stary. Mogłem odpuścić - podszedł do mnie Fabian.
- To moja wina. Spierdoliłem. Kolejny raz. Tak samo jak dwa lata temu w Bułgarii - powiedziałem i bezwładnie położyłem się na zimny już parkiet. Chłopacy mieli zwieszone głowy. Antiga tylko chodził i klepał ich po plecach, mówiąc, że jutro wygramy brąz.
- Walczyliście, to najważniejsze - usłyszałem ten delikatny głosik. Podniosłem głowę i zobaczyłem jak Paweł puszcza Tosię z uścisku. Dziewczyna stała nieruchomo. Pewnie nie wiedziała jak pocieszyć tylu załamanych facetów. Nie myśląc długo. Wstałem i podszedłem do niej. Nim zdążyła zareagować, zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Oparłem czoło na jej ramieniu.
Dosyć! To siostra Twojego przyjaciel!
Oderwałem się od niej. W jej oczach malował się smutek. Zobaczyłem, że jej drobne rączki pokryła gęsia skórka.
Czyżby potrzebowała mojego ciepła?
- Zapomnij - burknąłem oschle i pobiegłem w kierunku szatni.
< TOSIA >
- Jak mam do cholery zapomnieć?! - krzyknęłam za Bartkiem, ale ten nawet nie raczył się odwrócić.
Poczułam jak do oczu napływają mi łzy.
Odwróciłam się.
Wszyscy stali i przyglądali się całej scenie. Wyminęłam ich szybko i wróciłam do pokoju hotelowego. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Miałam wszystko w nosie.
Musiałam sprawić, aby Bartek przestał się mną bawić.
Musiałam wyrzucić go z głowy. Ale ilekroć o nim myślę, w moim brzuchu pojawiają się te pieprzone motyle.
Czy on był mną zainteresowany?
Czy ja nim byłam?
Nie.
Do pokoju wrócił Filip.
- Filip – spojrzałam na niego – pocałuj mnie – spojrzał na mnie jak na idiotkę. - To proste. Pocałuj mnie – chłopak dalej stał i patrzył się. W końcu podszedł do mnie. Usiadł na skraju łóżka. Już się nadstawiłam, gdy on tylko mnie przytulił.
- Pieprzysz głupoty – skarcił mnie. - Namieszał ci w głowie, co?
- Pieprzony dupek – wychlipiałam.
- Och Tośka, Tośka – pogłaskał mnie po głowie.
< BARTEK >
- Jesteś ciepła dupa – rzucił w moim kierunku Bieniek.
- Tak Mateusz, ciebie też miło widzieć – burknąłem, leżąc bezwładnie na łóżku.
- Wiesz o czym mówię – powiedział i usiadł na skraju.
- Nie wiem.
- Mieszasz jej w głowie. Oto ci chodzi?
- Nie – mruknąłem. -
- To jej to, kurwa, powiedz a nie.
-
xxx
Żeby się nie rozpisywać - za jakiś czas, za chwilę, pojawi się post taki informacyjny. Takie gadanie. Chciałabym, żeby każdy do niego zajrzał i skomentował. Nawet krótkie 'jep' czy coś. Chodzi oto, żeby każdy nasz czytelnik poświęcił chwilę na sprawy organizacyjne.
Będziemy bardzo wdzięczne.
Tutaj skomentujcie rozdział, a tam informacje. Więc... Tyle.
Buziak. H.
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
MOTYLE - CZTERY
< TOSIA >
Nie mogłam zasnąć, ciągle miałam w głowieBartka ten lot. Czemu musi być wyjątkowy wszyscy musieli o tym wiedzieć.
Przewracałam się z boku na bok. Kompletnie nie mogłam sobie poradzić z zaśnięciem. Wstałam i zaczęłam łazić po korytarzu. Było bardzo cicho, aż zbyt cicho. Może to przezbliskość Bartka lot, nigdy wcześniej nie latałam samolotem. I jedyne czego nie chciałam przeżyć po raz drugi, to właśnie to.
Było już koło 6:00. Wszyscy w hotelu zaczęli się budzić. Personel. Siatkarzy jeszcze nie było widać. Fifi spał jak zabity, chrapiąc przy tym. Oczywiście to wykorzystałam i nagrałam. PRZYDA SIĘ KIEDYŚ.
< BARTEK >
Pogadać z Michałem?
Zapytać?
Przecież on mnie zabije.
Może lepiej dam sobie spokój?
NIE MOGĘ! Nie potrafię przestać myśleć oTośce. Jest idealna. Ale przecież to siostra kumpla. Boję się ,że ją skrzywdzę.
Postanowiłem się przełamać. Kogo ja oszukuje.ONA JEST TĄ WYJĄTKOWĄ!
< TOSIA >
- Cześć siostra, jak się spało? - zapytał mój kochany braciszek, oczywiście z bananem na twarzy. Uśmiechnęłam się do niego i rozczochrałam mu włosy.
- Wiesz ile je układałem? - zaczął się śmiać. Siedzieliśmy przez chwilę sami. Dzik dzwonił do Moniki, a ja przyglądałam się kelnerce, która starannie nakrywała do stołu.
Z całego zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos. Głos ,któryuwielbiałam. Zerknęłam w jego stronę i znowu to poczułam.
PIEPRZONE MOTYLE!
- Hej. - powiedziałam, chłopak kiwnął głową , po czym na jego twarzy pojawił się rumieniec.
Kubiak właśnie w tym momencie przestał rozmawiać. Przywitał się z Kurkiem, który usiadł obok nas.
- Michał, masz potem chwilkę? - zapytał, poprawiając swoje włosy.
- To po treningu skoczymy na jakąś kawkę. - odpowiedział mój braciszek. - Tośka jak Ci się tu podoba?
- Gdyby nie ten lot...
- Oj nie marudź.
- A tak to jest ślicznieee.
Chwilę później cała stołówka zapełniła się siatkarzami. Jedyne kogo tu brakowało to Filipa - który będzie spał do południa, jak to on.
Po śniadaniu, wyruszyłam na poszukiwanie Matiego. Dawno z nim nie rozmawiałam. Sam na sam. Nie chciałam się od niego oddalić.
- Czekaj! - krzyczałam, gdy tylko go ujrzałam.
- Tosia. - zaczął obracać mnie w koło i cmoknął mnie w czoło. Zaczęliśmy chodzić po małym parku, tuż obok hotelu. Rozmawialiśmy. Wspominaliśmy. Z nim mogłam porozmawiać o wszystkim. Jest jak drugi brat.
Nie mogłam zasnąć, ciągle miałam w głowie
Przewracałam się z boku na bok. Kompletnie nie mogłam sobie poradzić z zaśnięciem. Wstałam i zaczęłam łazić po korytarzu. Było bardzo cicho, aż zbyt cicho. Może to przez
Było już koło 6:00. Wszyscy w hotelu zaczęli się budzić. Personel. Siatkarzy jeszcze nie było widać. Fifi spał jak zabity, chrapiąc przy tym. Oczywiście to wykorzystałam i nagrałam. PRZYDA SIĘ KIEDYŚ.
< BARTEK >
Pogadać z Michałem?
Zapytać?
Przecież on mnie zabije.
Może lepiej dam sobie spokój?
NIE MOGĘ! Nie potrafię przestać myśleć o
Postanowiłem się przełamać. Kogo ja oszukuje.
< TOSIA >
- Cześć siostra, jak się spało? - zapytał mój kochany braciszek, oczywiście z bananem na twarzy. Uśmiechnęłam się do niego i rozczochrałam mu włosy.
- Wiesz ile je układałem? - zaczął się śmiać. Siedzieliśmy przez chwilę sami. Dzik dzwonił do Moniki, a ja przyglądałam się kelnerce, która starannie nakrywała do stołu.
Z całego zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos. Głos ,który
PIEPRZONE MOTYLE!
- Hej. - powiedziałam, chłopak kiwnął głową , po czym na jego twarzy pojawił się rumieniec.
Kubiak właśnie w tym momencie przestał rozmawiać. Przywitał się z Kurkiem, który usiadł obok nas.
- Michał, masz potem chwilkę? - zapytał, poprawiając swoje włosy.
- To po treningu skoczymy na jakąś kawkę. - odpowiedział mój braciszek. - Tośka jak Ci się tu podoba?
- Gdyby nie ten lot...
- Oj nie marudź.
- A tak to jest ślicznieee.
Chwilę później cała stołówka zapełniła się siatkarzami. Jedyne kogo tu brakowało to Filipa - który będzie spał do południa, jak to on.
Po śniadaniu, wyruszyłam na poszukiwanie Matiego. Dawno z nim nie rozmawiałam. Sam na sam. Nie chciałam się od niego oddalić.
- Czekaj! - krzyczałam, gdy tylko go ujrzałam.
- Tosia. - zaczął obracać mnie w koło i cmoknął mnie w czoło. Zaczęliśmy chodzić po małym parku, tuż obok hotelu. Rozmawialiśmy. Wspominaliśmy. Z nim mogłam porozmawiać o wszystkim. Jest jak drugi brat.
x
Szłam do pokoju, chciałam wziąć aparat i zaraz iść z nimi na trening. Akurat z pokoju obok wychodził Bartek. Nogi zaczęły mi się uginać. Chciałam zawrócić. Serce mówiło - NIE, rozum wręcz przeciwnie.
Zobaczył mnie.
Zaczął iść w moją stronę.
Złapał mnie za dłoń i położył na swojej piersi. Popatrzył mi prosto w oczy...
< Bartek >
Miałem ochotę ją pocałować, było tak blisko...ale stchórzyłem. Chciałem najpierw porozmawiać z Kubim.
- Przepraszam. Muszę iść. - powiedziałem...jestem IDIOTĄ!
xxx
Takie 3/10...
Według mnie.
Czekam na Waszą opinie, jeszcze 20 minut i mecz <3
Kto wygra?
GoPoland!!!!!!!!!!! ♥♥
czwartek, 20 sierpnia 2015
MOTYLE - TRZY
- Pierdolisz jak Makłowicz - powiedziałam do Filipa nie spoglądając nawet na niego.
- Makłowicz to by jeszcze zupę gotował - zaskoczył mnie swoją znajomością Igłą Szyte. - Lecisz i koniec.
- Nie! I koniec - warknęłam.
- Co z tobą nie tak?! Proponuję ci lot do Rio na Final Six, a ty mi mówisz pieprzone 'nie'? - pierwszy raz widziałam go tak złego. Jestem pewna, że nieźle namęczył się, aby kupić bilety. Koszty - dla Filipa one się nie liczyły. Czy wspomniałam, że jego tata jest politykiem? Ups. Chyba wypadło mi z głowy. Bądź co bądź, Fifi nie utrzymuje z ojcem wielkich kontaktów, bo jest przeciwny jego polityce, ale ojciec chce się pokazać z jak najlepszej strony i wysyła mu pieniądze. Duże pieniądze.
- Boję się latać samolotami - mruknęłam prawie niesłyszalnie.
- Pierdolisz - zaśmiał się, a następnie zaczął do kogoś dzwonić. - Hej, jest problem z naszą niespodzianką. Tak, tak. Okazało się, że nasza księżniczka boi się latać samolotem. Może jej przetłumaczysz, że nie ma czego? Nie. Wiesz, że. Okay. Już ci ją daję - zakończył rozmowę i wręczył mi telefon. Nie spojrzałam nawet na ekran, gdyż doskonale wiedziałam, że to albo Michał, albo Mateusz.
- Nigdzie nie lecę! Mam miejsca vip na kanapie i tu mi dobrze - zaczęłam swój, jakże emocjonalny monolog.
- No Tosia, dla mnie.
Ni stąd, ni z owąd, w moim brzuchu pojawiło się stado tych pieprzonych motyli.
Moim rozmówcą był Kurek. Miał zachrypnięty głos. Pewnie Filip go obudził. Idiota zapomniał o strefach czasowych. Reprezentacja była w Rio od trzech dni.
- Ale...
- No nie bądź taka. Przylatuj i tyle. Samolot to nic strasznego, Mała.
Czy on właśnie powiedział Mała?
- Dobra, przylecę - poddałam się.
- Wspaniale - mruknął. - To teraz idź się pakuj, a mi daj spać, bo po śniadaniu mam trening. Buziak.
Nim zdążyłam odpowiedzieć - Bartek normalnie się rozłączył.
< BARTEK >
Już chyba dziesiąty raz, w ciągu trzech minut, przekręcałem się na drugi bok.
Nie mogłem spać.
A powodem tego byłamoja Tosia. Miała taki delikatny głos. Uroczy uśmiech. Nie mogłem się doczekać aż przyjedzie. Fajnie, że przyjedzie. Michał powinien mieć teraz wsparcie. Ja też. W szczególności, że gramy o sam szczyt. Kubi, odkąd pamiętam, był w cholerę rodzinny. Te sentymenty. Ja nie. Byłem i jestem na to obojętny. Sam o wszystko walczyłem. Sam do wszystkiego dążę. Nikt niczego mi nie dał. Nie wierzę w trzymanie kciuków. I w te wszystkie inne pierdoły.
Otworzyłem oczy, gdy zadzwonił budzik Mateusza, który oglądał ze mną wieczorem film i usnął na kanapie. Chłopak natychmiast chwycił telefon i zaczął przeglądać portale społecznościowe.
- OMG! - mruknął i po chwili podstawił mi pod nos komórkę.
Zdjęcie. Tosi i Filipa. Byli na siłowni. Dziewczyna w krótkich shortach i topie, który odsłaniał jej połowę brzucha.
Jest taka piękna.
- Czy oni wszędzie razem chodzą? - zapytałem.
- Hmmm - zamyślił się - tak.
Ja powinienem być na jego miejscu.
< TOSIA >
Skup się idiotko, karciłam się w myślach.
Wylot mamy o 2:00 w nocy, a ja jeszcze się nie spakowałam. Uwaga! Na zegarku 00:15. Cały czas myślałamo spotkaniu Bartka o meczu. To nie wiarygodne przeżycie. Tak samo jak bycie prawie rok temu na MŚ.
- Nie przyszło ci do głowy, aby się przespać chwilę? - do pokoju weszła zaspana Monika. Pewnie musiała skorzystać z toalety, a zapalone światło zachęciło ją, aby jeszcze zajrzeć do mnie.
- Nie mam pojęcia co zabrać.
- Ja obstawiam kombinezon - zakpiła, widząc, że w walizce mam 4 bluzy na długi rękaw.
- Zabawne - nurknęłam i schowałam je z powrotem do szafy. Monika tylko pokręciła zrezygnowanie głową i wyszła. Nawet nie powiedziała dobranoc, bo wiedziała, że ta noc nie będzie zaliczała się do dobrych.
Pakowałam kolejne rzeczy. Chyba już wiedziałam co powinnam zabrać, albo zabrałam to co wpadło mi w oko. Tak, druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Wcisnęłam w małą kieszeń walizki swoją ulubioną czarną sukienkę. Albowiem Filip obwieścił, wszem i wobec, że po meczach zostajemy jeden dzień dłużej i pójdziemy, w towarzystwie siatkarzy, pójdziemy na prawdziwą, brazylijską imprezę.
OD: FIFI
WIADOMOŚĆ: Złaź na dół! t e r a z !
Uśmiechnęłam się pod nosem i zbiegłam za dół, wcześniej zamykając drzwi za sobą. Wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z Filipem szybkim całusem w policzek i ruszyliśmy na lotnisko.
***
- Co zrobiła? - zapytał Kubiak, dławiąc się łzami.
- No mówię wam - śmiał się Filip. - Podeszła do niej stewardesa i zapytała czy coś jej podać. Wlecieliśmy w turbulencję. Raz nas rzuciło. Kobieta nie zdążyła się odsunąć, a Tośka - przerwał, aby zaczerpnąć oddech - zrzygała jej się centralnie na buty - buchnął śmiechem, a za nim reszta chłopaków. Patrzyłam jak Nowakowski i Wrona pokładają się ze śmiechu. Możdżi wyciera łzy, a Kubiak robi to wszystko jednocześnie. Poczułam się zażenowana. Rozumiem - to wyglądało komicznie, ale ja nadal czułam się źle. Doszłam do prostego wniosku - zatrułam się hot dogiem, którego zjedliśmy tuż przed wylotem.
W pośpiechu wyszłam z pokoju, który obecnie należał do mnie i Filipa.
Stanęłam na korytarzu i odetchnęłam kilka razy, licząc, że odruch wymiotny ustąpi.
- Co jest?
Odwróciłam głowę i ujrzałam Bartka.Wyglądał genialnie.
- Nic - warknęłam. -Wracaj tam i słuchaj ja obrzygałam buty tej babie.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się delikatnie.Boże, jaki on ma uśmiech.
- Dalej źle się czujesz? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. - Chodź do mnie. Napijesz się herbaty i odpoczniesz, a jak wszyscy się rozejdą, to wrócisz do swojego pokoju. Okay?
Ponownie kiwnęłam głową. Nie byłam w stanie nic powiedzieć.Jedyne na co miałam ochotę to go przytulić i pocałować.
- Masz sam pokój? - zapytałam, gdy weszliśmy do pomieszczenia. Na środku stała jedna walizka, w której, wręcz, wychodziły ubrania.
- Stephan stwierdził, że jeśli mam grać z taką presją to muszę mieć spokój, a nie dzielić pokój z którymś z przedszkola Antigi.
Zaśmiałam się cicho.
- A z jaką presją?
- No wiesz - zaczął, gdy włączył czajnik - 'musisz zastąpić Mariusza', 'bądź bombarierem'. Wiesz jak cholernie trudno się gra z takimi słowami na plecach?
Kiwnęłam głową, gdy ten podał mi kubek z gorącym napojem.
Siedzieliśmy w ciszy.
Ogromnej ciszy.
Grobowej ciszy.
Pieprzona cisza!
- Chyba - przerwałam ją -cię lubię powinnam już iść - wstałam z miejsca. - Do jutra.
Wtedy stało się coś nie wiarygodnego. Bartek chwycił mój nadgarstek i obrócił twarzą do siebie.
< BARTEK >
Nie! To siostra Twojego przyjaciela! Wiesz, że Kubiak Cię zabije!, krzyczał mój mózg.
Co mogłem poradzić?
Ona jest piękna.
Miła.
Urocza.
- Tak, do jutra - mruknąłem i pozwoliłem, aby opuściła mój pokój.
Nagle chciałem pobiec za nią iją pocałować życzyć miłej nocy, lecz coś mnie sparaliżowało.
Pieprzone motyle, pomyślałem.
xxx
Fiu, fiu, fiu.
Się porobiło...
Mam DWA ważne pytania i chciałabym, żebyście odpowiedziały na nie w komentarzach pisząc odpowiednią cyferkę pytania i swoje zdanie. Okay?
1. Co myślicie o rozdziale? W sensie - perspektywa Bartka, skreślenia. Taka forma może być, czy raczej dać sobie spokój??
2. Co byście powiedziały, gdybym założyła blog, ale pisała w nim bardziej prywatnie, poruszając siatkarskie tematy i wgl. Dyskusje. Stwierdziłam, ze nie mam miejsca, aby czasami wyrzucić z siebie niektóre zdania. Ktoś by to czytał?
I tyle...
KOMENTUJCIE!
H.
- Makłowicz to by jeszcze zupę gotował - zaskoczył mnie swoją znajomością Igłą Szyte. - Lecisz i koniec.
- Nie! I koniec - warknęłam.
- Co z tobą nie tak?! Proponuję ci lot do Rio na Final Six, a ty mi mówisz pieprzone 'nie'? - pierwszy raz widziałam go tak złego. Jestem pewna, że nieźle namęczył się, aby kupić bilety. Koszty - dla Filipa one się nie liczyły. Czy wspomniałam, że jego tata jest politykiem? Ups. Chyba wypadło mi z głowy. Bądź co bądź, Fifi nie utrzymuje z ojcem wielkich kontaktów, bo jest przeciwny jego polityce, ale ojciec chce się pokazać z jak najlepszej strony i wysyła mu pieniądze. Duże pieniądze.
- Boję się latać samolotami - mruknęłam prawie niesłyszalnie.
- Pierdolisz - zaśmiał się, a następnie zaczął do kogoś dzwonić. - Hej, jest problem z naszą niespodzianką. Tak, tak. Okazało się, że nasza księżniczka boi się latać samolotem. Może jej przetłumaczysz, że nie ma czego? Nie. Wiesz, że. Okay. Już ci ją daję - zakończył rozmowę i wręczył mi telefon. Nie spojrzałam nawet na ekran, gdyż doskonale wiedziałam, że to albo Michał, albo Mateusz.
- Nigdzie nie lecę! Mam miejsca vip na kanapie i tu mi dobrze - zaczęłam swój, jakże emocjonalny monolog.
- No Tosia, dla mnie.
Ni stąd, ni z owąd, w moim brzuchu pojawiło się stado tych pieprzonych motyli.
Moim rozmówcą był Kurek. Miał zachrypnięty głos. Pewnie Filip go obudził. Idiota zapomniał o strefach czasowych. Reprezentacja była w Rio od trzech dni.
- Ale...
- No nie bądź taka. Przylatuj i tyle. Samolot to nic strasznego, Mała.
Czy on właśnie powiedział Mała?
- Dobra, przylecę - poddałam się.
- Wspaniale - mruknął. - To teraz idź się pakuj, a mi daj spać, bo po śniadaniu mam trening. Buziak.
Nim zdążyłam odpowiedzieć - Bartek normalnie się rozłączył.
< BARTEK >
Już chyba dziesiąty raz, w ciągu trzech minut, przekręcałem się na drugi bok.
Nie mogłem spać.
A powodem tego była
Otworzyłem oczy, gdy zadzwonił budzik Mateusza, który oglądał ze mną wieczorem film i usnął na kanapie. Chłopak natychmiast chwycił telefon i zaczął przeglądać portale społecznościowe.
- OMG! - mruknął i po chwili podstawił mi pod nos komórkę.
Zdjęcie. Tosi i Filipa. Byli na siłowni. Dziewczyna w krótkich shortach i topie, który odsłaniał jej połowę brzucha.
- Czy oni wszędzie razem chodzą? - zapytałem.
- Hmmm - zamyślił się - tak.
< TOSIA >
Skup się idiotko, karciłam się w myślach.
Wylot mamy o 2:00 w nocy, a ja jeszcze się nie spakowałam. Uwaga! Na zegarku 00:15. Cały czas myślałam
- Nie przyszło ci do głowy, aby się przespać chwilę? - do pokoju weszła zaspana Monika. Pewnie musiała skorzystać z toalety, a zapalone światło zachęciło ją, aby jeszcze zajrzeć do mnie.
- Nie mam pojęcia co zabrać.
- Ja obstawiam kombinezon - zakpiła, widząc, że w walizce mam 4 bluzy na długi rękaw.
- Zabawne - nurknęłam i schowałam je z powrotem do szafy. Monika tylko pokręciła zrezygnowanie głową i wyszła. Nawet nie powiedziała dobranoc, bo wiedziała, że ta noc nie będzie zaliczała się do dobrych.
Pakowałam kolejne rzeczy. Chyba już wiedziałam co powinnam zabrać, albo zabrałam to co wpadło mi w oko. Tak, druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Wcisnęłam w małą kieszeń walizki swoją ulubioną czarną sukienkę. Albowiem Filip obwieścił, wszem i wobec, że po meczach zostajemy jeden dzień dłużej i pójdziemy, w towarzystwie siatkarzy, pójdziemy na prawdziwą, brazylijską imprezę.
OD: FIFI
WIADOMOŚĆ: Złaź na dół! t e r a z !
Uśmiechnęłam się pod nosem i zbiegłam za dół, wcześniej zamykając drzwi za sobą. Wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z Filipem szybkim całusem w policzek i ruszyliśmy na lotnisko.
***
- Co zrobiła? - zapytał Kubiak, dławiąc się łzami.
- No mówię wam - śmiał się Filip. - Podeszła do niej stewardesa i zapytała czy coś jej podać. Wlecieliśmy w turbulencję. Raz nas rzuciło. Kobieta nie zdążyła się odsunąć, a Tośka - przerwał, aby zaczerpnąć oddech - zrzygała jej się centralnie na buty - buchnął śmiechem, a za nim reszta chłopaków. Patrzyłam jak Nowakowski i Wrona pokładają się ze śmiechu. Możdżi wyciera łzy, a Kubiak robi to wszystko jednocześnie. Poczułam się zażenowana. Rozumiem - to wyglądało komicznie, ale ja nadal czułam się źle. Doszłam do prostego wniosku - zatrułam się hot dogiem, którego zjedliśmy tuż przed wylotem.
W pośpiechu wyszłam z pokoju, który obecnie należał do mnie i Filipa.
Stanęłam na korytarzu i odetchnęłam kilka razy, licząc, że odruch wymiotny ustąpi.
- Co jest?
Odwróciłam głowę i ujrzałam Bartka.
- Nic - warknęłam. -Wracaj tam i słuchaj ja obrzygałam buty tej babie.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się delikatnie.
- Dalej źle się czujesz? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. - Chodź do mnie. Napijesz się herbaty i odpoczniesz, a jak wszyscy się rozejdą, to wrócisz do swojego pokoju. Okay?
Ponownie kiwnęłam głową. Nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- Masz sam pokój? - zapytałam, gdy weszliśmy do pomieszczenia. Na środku stała jedna walizka, w której, wręcz, wychodziły ubrania.
- Stephan stwierdził, że jeśli mam grać z taką presją to muszę mieć spokój, a nie dzielić pokój z którymś z przedszkola Antigi.
Zaśmiałam się cicho.
- A z jaką presją?
- No wiesz - zaczął, gdy włączył czajnik - 'musisz zastąpić Mariusza', 'bądź bombarierem'. Wiesz jak cholernie trudno się gra z takimi słowami na plecach?
Kiwnęłam głową, gdy ten podał mi kubek z gorącym napojem.
Siedzieliśmy w ciszy.
Ogromnej ciszy.
Grobowej ciszy.
Pieprzona cisza!
- Chyba - przerwałam ją -
Wtedy stało się coś nie wiarygodnego. Bartek chwycił mój nadgarstek i obrócił twarzą do siebie.
< BARTEK >
Nie! To siostra Twojego przyjaciela! Wiesz, że Kubiak Cię zabije!, krzyczał mój mózg.
Co mogłem poradzić?
- Tak, do jutra - mruknąłem i pozwoliłem, aby opuściła mój pokój.
Nagle chciałem pobiec za nią i
Pieprzone motyle, pomyślałem.
xxx
Fiu, fiu, fiu.
Się porobiło...
Mam DWA ważne pytania i chciałabym, żebyście odpowiedziały na nie w komentarzach pisząc odpowiednią cyferkę pytania i swoje zdanie. Okay?
1. Co myślicie o rozdziale? W sensie - perspektywa Bartka, skreślenia. Taka forma może być, czy raczej dać sobie spokój??
2. Co byście powiedziały, gdybym założyła blog, ale pisała w nim bardziej prywatnie, poruszając siatkarskie tematy i wgl. Dyskusje. Stwierdziłam, ze nie mam miejsca, aby czasami wyrzucić z siebie niektóre zdania. Ktoś by to czytał?
I tyle...
KOMENTUJCIE!
H.
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
MOTYLE - DWA.
- Ja śpię z tyłu czy Ci się to podoba czy nie. A ty to nie wiem...to Twoja wina.
- No Tośka wyleciało mi to z głowy. - odpowiedział Filip ,udając ,że jest mu z tego powodu bardzo smutno.
- Wiem co robisz, znam Cię lepiej niż kto inny.- rzuciła w niego kocem i wparowała na tylne siedzenia samochodu.
xxx
Był piękny dzień.
Słońce witało nad jednym z polskich miast - GDAŃSK.
Kolejny mecz..już dziś.
Wszędzie było spokojnie, tylko w jednym miejscu, dwójka chłopaków stała na parkingu przy jednym z samochodów. Niedaleko hotelu.
- Was już do końca powaliło? - zaczęła Tośka, która wygrzebała się ze środka, podczas gdy siatkarze zaczęli trząść auto.
- Też Cię kocham siostrzyczko. - podszedł Dziku i złożył jej na policzku głośnego całusa.
- Trzymaj za nas kciuki mała. - powiedział Bieniek tuląc ją do siebie podczas ,gdy Michał zrobił surową minę.
- Dobra, dobra ona jest moja! - wyrwał siostrę z objęć chłopaka.
Chwilę później odeszli. Wrócili do hotelu.
- Dzień dobry koleżanko. - stanął przed nią Filip ze śniadaniem i kawą ze Starbucksa. - Wybaczysz mi? - zrobił minę szczeniaka, której nie potrafiła się oprzeć.
- Nie umiem się na Ciebie gniewać. - zaczął nią kręcić w koło.
Wyciągnęli koc i rozłożyli się na trawniku.
Rozmawiali.
I planowali dzisiejszy dzień przed meczem.
xxx
Siedzieli w centrum handlowym. Musieli znaleźć sobie jakieś zajęcie, ponieważ mecz dopiero wieczorem.
Zaczęli chodzić po sklepach.
Weszli do jednego z nich, wybrali ubrania po czym skierowali się do przymierzalni.
- To jak coś to czekaj tu na mnie. - powiedziała Tośka, idąc do jednej z kabin.
Wyszła.
Zaczęła iść w stronę wyjścia, gdy nagle zderzyła się z kimś.
Chłopak był wysoki, krótkie włosy, błękitne oczy, które wpatrywały się w nią z góry, ubrany w białą bluzkę i ciemne spodnie.
- Ojej Tosia, nie chciałem. - odpowiedział.
- Ooo, Bartek, to moja wina.
I ZNOWU TE PIEPRZONE MOTYLE!
- Przepraszam, śpieszę się. Rozumiesz chyba. - po tych słowach cały czar prysł.
- Okej. - odeszła, uśmiechając się od ucha do ucha.
xxx
- A tobie co? - pytał Fifi.
- Wszystko dobrze, chodźmy stąd. Muszę zadzwonić do Moniki.
- Nie bierzesz nic?
- Nie, ty widzę ,że też. Rusz te cztery litery.
- Groźna jesteś, lubię to!
- Nie denerwuj mnie mój drogi.
Wzięła go za rękę i opuścili budynek.
Do: MONIKA
Co tam? Jak mała?
Od: MONIKA
A wszystko dobrze, rozrabia, jak to ona. Trzymamy kciuki za NASZYCH! Ucałuj od nas mojego mężulka. I pozdrów Filipaa.
Do: MONIKA
Nie ma sprawy. Muszą dzisiaj wygrać.
Zaczęli iść w stronę samochodu.
Trza było się przebrać i uszykować do meczu. W tym celu udali się do łazienki Kubiego. O tej porze nie było już ich w hotelu,siatkarze w tej chwili kierowali się na halę. ERGO ARENĘ!
xxx
1:0
1:1
2:1
3:1 dla POLSKI!
TO BYŁ MECZ MARZEŃ!
xxx
- Siostra, Fifi zostajecie z nami? - zapytał Misiek, zdejmując swoją przepoconą bluzkę.
- Gramy?
- Tak, ja, Tośka, Bartek, Fabian, Damian, Pit, przeciwko Tobie, Zatiemu, Mateuszowi Grześkowi Andrzejowi i Kubie.
Zapowiadało się ciekawie.
- Tosia, atak czy przyjęcie? - zapytał Kurek.
Wszyscy patrzyli się w jej stronę.
- Ty wybierz. - odpowiedziała, zrobiło się jej gorąco, ale nie chciała dać po sobie tego poznać.
,,Tosia" - podobało się jej to , gdy wymawiał jej imię.
- Na przyjęcie ją. - krzyczał Bieniek z drugiego końca boiska.
- To przyjęcie. - przybił jej piątkę i odszedł w stronę ławki rezerwowych.
xxx
I mamy DWÓJECZKĘ! :D
Pamiętacie o ankietach? Bardzo proszę o głosowanie. :D
A jak tam u Was?
Niedługo koniec wakacji, ale przed nami MEMORIAŁ! <333
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE !
K.
niedziela, 16 sierpnia 2015
MOTYLE - JEDEN.
Gdy
tylko Michał zaproponował mi wyjazd do Gdańska, nie czekałam
długo z decyzją.
-
Tak! Tak! Tak! - krzyknęłam bratu do ucha, na co ten bardzo się
skrzywił.
-
Wiedziałem, że ci się spodoba – uśmiechnął się triumfalnie
i wręczył mi wejściówkę na oba spotkania z Rosją. - A to w
gratisie – wręczył jeszcze jedną.
-
Sugerujesz, że mam zabrać Filipa? - podniosłam do góry brwi.
-
Ja nic nie sugeruję.
Filip
jest moim przyjacielem, którego poznałam na Akademii. Zostaliśmy
przydzieleni do jednego zaliczenia, gdyż nasi nauczyciele
stwierdzili, że idealnie do siebie pasujemy. W sensie – nasze
instrumenty. Jego instrumentem jest fortepian, a moich mój własny
głos. Nie ukrywam, że nauczyciele mieli rację, bo oboje
zaliczyliśmy wszystko na stopień bardzo dobry, czego się nie
spodziewaliśmy. Tak – nauczyciele na katowickiej Akademii
Muzycznej są nad wyraz wybredni. Coś musi im szczególnie przypaść
do gustu. Widocznie my przypadliśmy.
- Ruszysz swoje cztery litery? - do mojego pokoju wpadł Fifi.
-
Tak ruszę, jeśli ty swoje też i pozwolisz mi się przebrać –
uśmiechnęłam się do niego przesłodko. On tylko wywrócił
oczami, ale wyszedł. Wiem, że wcale się nie smucił, bo mógł
jeszcze chwilę pobawić się z Polą, która uwielbiała go. Już
po chwili słyszałam ich śmiechy dochodzące z salonu. Monika raz
po raz zwracała córeczce uwagę, że tak nie wolno – Pola miała
tendencję, aby gryźć Filipa, co było naprawdę urocze z jej
strony. Małe dzieci trochę inaczej przejawiają miłość. Mała
Kubiak odziedziczyła to po ojcu, rzecz jasna.
Ubrałam,
przygotowaną wcześniej, bluzę przez głowę. Mamy 27 maja, a noce
są pierońsko zimne i nie rozumiem dlaczego mój przyjaciel
postanowił, abyśmy wyjechali z Katowic o 20:00. To jest Filip –
tego nie ogarniesz. Chwyciłam plecak, w który spakował
najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju.
Tak
jak myślałam – Filip leżał na podłodze, a Pola na nim. Grali
sobie w kosi, kosi łapki. Zrobiłam jedno zdjęcie, które
natychmiast wysłałam do brata.
-
Gotowa? - zapytała Monika.
-
Mhm. Jesteś pewna, że sobie sama poradzisz? - upewniłam się.
-
Jestem pewna – wstała z kanapy i podeszła do Poli, aby wziąć
ją na ręce i w ten sposób oswobodzić chłopaka.
-
Nigdy nie będę miał dzieci – powiedział zrezygnowany. Razem z
Monią zaśmiałyśmy się, gdy teatralnie starł pot z czoła.
Podeszłam do kobiety i ucałowałam ją w policzek.
-
Polcia – zwróciłam się do swojej chrześnicy – bądź
grzeczna i nie rozrabiaj mamusi – pocałowałam ją w czółko i
ruszyłam w kierunku drzwi, przy których stał Filip.
Szybko
znaleźliśmy się w jego szarym Fordzie. Chłopak włączył swoją
ulubioną składankę muzyczną i ruszyliśmy. Buzie nam się nie
zamykały. Rozmawialiśmy, śpiewaliśmy. - Fifi, powiesz mi gdzie mamy pokoje? - zapytałam. Chłopak był odpowiedzialny za załatwienie pokoi w jakimś hotelu na te noce, a ja miałam skombinować mu koszulkę reprezentacyjną.
- Jakie pokoje? - zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Filip – spojrzałam na niego błagalnie. - Miałeś załatwić pokoje.
- Co kurwa miałem? - zdenerwował się, a ja uderzyłam otwartą dłonią w czoło. Pięknie. Zajebiście. - Tosia, ja... - podniosłam palec w geście uciszenia go i zrezygnowana wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Szybko wybrałam numer i oczekiwałam, aż osoba po drugiej stronie odbierze.
Jeden
sygnał.
Drugi
sygnał.
Trzeci
sygnał.
-
Halo?
-
Uff – odetchnęłam – Kubi, chyba mam problem.
-
Jesteś Tośka w ciąży?
-
Tak, z Filipem – zaśmiałam się, a chłopak zrobił wielkie
oczy nie wiedząc o co chodzi.
-
Powiedz, że żartujesz – przestraszył się mój brat.
-
Tak, ale jest gorzej – powiedziałam – nie mamy pokoju do
spania. Dałoby radę coś załatwić? Tam gdzie wy jesteście?
-
Jeny, myślałem, że coś z Polą – odetchnął. - Okay,
zwlekę się do recepcji i zapytam. Daj mi 15 minut –
powiedział i rozłączył się.
Wyciągnęłam
się wygodnie na fotelu i przymknęłam oczy. Obudził mnie dopiero
delikatny głos Filipa.
-
Mogłabyś sprawdzić co z pokojem, bo zmieniłaś hasło w
telefonie.
-
Faktycznie – przetarłam oczy. - Jesteśmy na miejscu? -
zapytałam, gdy oślepił mnie ekran komórki.
-
Tak, dlatego nie wiem co dalej.
Od:
KUBI
Wiadomość:
Przepraszam, ale pani powiedziała, że wszystko mają zajęte.
Przenocowałbym was u siebie, ale Rafał nie chce podzielić się
łóżkiem. Hehehe.
-
Och, wal się Kubiak – powiedziałam do telefonu.
-
Po twojej minie wnioskuję, że śpimy w samochodzie na stacji
benzynowej.
-
Filip – spojrzałam na niego – ty też się wal – stwierdziłam
naburmuszona, na co chłopak zaśmiał się tylko.
xxx
Ergo Arena powoli zapełniała się ludźmi, gdy weszliśmy do niej z Filipem. Okazało się, że nasze miejsca znajdują się na balkonie i w dodatku lekko na ukos. Miałam mieszane uczucia co do nich, ale w końcu miałam być na meczu i tylko to się w tamtej chwili liczyło. Chwilę zajęło nam dojście na miejsce, bo Filip musiał załatwić swoje potrzeby w toalecie i zakupić piwo, bo po ciężkiej nocy mu się należy. Dalej nie pamiętam dlaczego się z nim przyjaźnię. W końcu weszliśmy w swój sektor – okazało się, że miejsca mamy przy studiu Polsatu – Ignaczak, Mazur, Mielewski, Kadziewicz. Gdy tylko Igła spojrzał na mnie pomachałam do niego, a on uśmiechnął się, komentując powołania trenera Antigi. Odnaleźliśmy z Filipem swoje miejsca i usiedliśmy swobodnie. Chłopak natychmiast zaczął krzyczeć i dopingować drużynę – pomimo że była dopiero rozgrzewka.
xxx
1:0
dla Polski
2:0 dla Polski
3:0
dla Polski
xxx
- To co Tośka – zbieramy się? - zapytał Filip, gdy mało ludzi zostało już na trybunach.
- Filipku – położyłam dłoń na jego ramieniu – ta oto wejściówka upoważnia nas do wejścia na boisko – uśmiechnęłam się, a chłopak wyleciał z sektora jak poparzony. Zrezygnowana pokręciłam głową i po chwili również udałam się w stronę siatkarzy.
-
No, no, no, Orłowski byłby dumny – powiedziałam, a siatkarz
natychmiast odwrócił się twarzą do mnie. Uśmiechnął się, a
następnie – zniżył się do mojego poziomu – mocno przytulił.
-
Tośka – szepnął.
Mateusz
Bieniek – mój przyjaciel od szkoły podstawowej. Razem
poznawaliśmy podstawy siatkówki i trenowaliśmy. Wszystko robiliśmy
razem. Nawet nocowaliśmy. Dopiero rozeszliśmy się na studiach, a
raczej wtedy, gdy ja zrobiłam sobie roczną przerwę, nie móc
zdecydować się na żaden kierunek. - Oddaj mi moją siostrę – usłyszałam oburzony głos Kubiaka. Ze śmiechem na ustach, wtuliłam się w brata, który miał mokrą koszulkę od potu.
- Ty zawsze się tak pocisz? - zapytałam.
- Tylko wtedy kiedy gram w siatkówkę – odpowiedział błyskotliwie. Jak zawsze.
Po chwili przywitałam się zresztą chłopaków. I wzrokiem poszukałam Filipa. Rozmawiał z Kurkiem. Siatkarz zawzięcie słuchał tego co student miał mu do powiedzenia. W końcu odwrócił głowę i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Spuściłam lekko głowę, aby pasma włosów zakryły moje rumieńce. Jednak chyba się nie udało, bo Bartek delikatnie się uśmiechnął i przegryzł dolną wargę.
I
znowu te PIEPRZONE MOTYLE W BRZUCHU!
xxx
Mamy JEDYNECZKĘ!
Jak na razie postaramy się dodawać co dwa - trzy dni. Dopóki mamy wakacje. Bo później szkoła. Och. Wtedy może wymyślimy jakieś dni, w które będą rozdziały i wtedy wszyscy będą wiedzieli co i jak.
CZY KTOŚ IDZIE OD WRZEŚNIA DO 2 LO I JEST NA HUMANIE? Mianowicie mam kilka pytań, a nie mam kogo się zapytać i wgl.
Więc - jakby ktoś był to:
- zakładka PYTANIA,
- snapchat CULEGIRL.
Powstała zakładka OPOWIADANIA. - zostawiajcie tak linki do swoich prac.
KOMENTUJCIE!
GŁOSUJCIE!
PISZCIE!
CZEKAJCIE!
H.
piątek, 14 sierpnia 2015
MOTYLE - PROLOG
„Może
jestem po prostu zakochanym dzieckiem
Oh, kochanie
Jeśli tak wygląda zakochiwanie się
To ja nigdy nie chcę dorastać”
Oh, kochanie
Jeśli tak wygląda zakochiwanie się
To ja nigdy nie chcę dorastać”
Shawn
Mendes – KID IN LOVE
-
Tosia, zabrałaś wszystko?
-
Tak, mamo – wywróciła oczami. Po raz dziesiąty jej mama
zadawała to pytanie. Ale ona była pewna, że zabrała wszystko.
Sprawdzała tysiąc razy. W ogóle – czego może potrzebować na
uczelni? Zabrała walizkę ubrań, kilka książek i kosmetyczkę z
najważniejszymi rzeczami. Resztę swojego dobytku miała już w
Katowicach. Kartony czekały na rozpakowanie.
-
Chodź Tosia, bo nie zdążysz – ponaglił ją tata. Dziewczyna
podeszła do matki i czule ją przytuliła.
-
Przyjadę na święta – zapewniła.
-
Dzwoń – powiedziała mama łamiącym głosem. Ale nie można jej
się dziwić – jej drugie dziecko opuszcza rodzinny dom. Przy synu
nie było jej tak ciężko. Jego nigdy nie było w domu. A Antonina.
Antonina była molem książkowym. Ale wszędzie było jej pełno.
Siedziała w domu przed telewizorem i słuchała głośno rock'a. A
teraz miało się wszystko skończyć. Miała nastać błoga cisza.
-
Starzejemy się – mruknął ojciec Tośki i przytulił obie
kobiety, które zaśmiały się.
-
Tak, starzejemy się – powtórzyła, pozwalając wyjść córce z
domu.
Tosia
rozsiadła się wygodnie na przednim siedzeniu. Ostatni raz
pomachała matce i odjechała.
W
stronę Katowic.
-
Tylko uważaj na chłopców.
-
Tato – zaśmiała się – nie musisz zaczynać rozmowy.
-
Nie zaczynam. Robię kazanie jak przykładny ojciec – uśmiechnął
się. Bał się, że jakich chłopak skrzywdzi jego najukochańszą
córeczkę. I może trochę bał się. Antonina miała 20 lat, a za
sobą żadnego prawdziwego i długiego związku. Chłopcy byli nią
zainteresowani, ale ona twierdziła, że musi poczuć od razu
motyle w brzuchu, bo życie jest za krótkie żeby popełniać
błędy.
-
To daruj sobie – ucałowała jego policzek. Sięgnęła na tylne
siedzenie po poduszkę. Ułożyła ją wygodnie na szybę i
pozwoliła, aby jej powieki swobodnie opadły. Miała ciężką noc.
Stresowała się wyjazdem. Przeprowadzką. Nowym życiem w
Katowicach.
-
Tosia, jesteśmy na miejscu – obudził ją delikatny głos ojca. -
Dasz radę z walizką?
-
Tak – mruknęła zaspana i ziewnęła. - A ty nie wejdziesz na
górę?
-
Obiecałem, że wpadnę do wujka Staszka, a wieczorem mam jeszcze
spotkanie, więc muszę wracać – wyjaśnił. - Trzymaj się
słonko – ucałował córkę w polik.
-
Tak, wy też – wybełkotała, czując, że za chwilę może się
rozpłakać. Bez słowa wyszła z auta i wyciągnęła walizkę z
bagażnika. Gdy ojciec zniknął z jej pola widzenia, usiadła na
nią i spojrzała na blok stojący tuż przed nią. Balkon jej
nowego mieszkania był przystrojony w różne kwiaty, które
wspaniale się komponowały. Zaczęła się zastanawiać czy sobie
poradzi. Ale zaraz, zaraz – czy ona sobie kiedykolwiek nie
poradziła?
Bez
pośpiechu weszła na drugie piętro. Zapukała do drzwi, na których
przymocowany był numerek 13. Uśmiechnęła się.
-
Za raz do ciebie wracam księżniczko – usłyszała. Mimowolnie
kąciki jej ust się podniosły jeszcze bardziej. Usłyszała
przekręcanie zamka i po chwili stał przed nią, nie kto inny, jak
jej starszy brat. - Tośka! - krzyknął i zaczął okręcać
siostrę dookoła.
-
Puść mnie idiota – walnęła go w ramię.
-
Od kiedy ty jesteś taka zadziorna?
-
Od kiedy mnie tego nauczyłeś – w tym momencie mężczyzna
wyciągnął w jej kierunku dłoń, aby przybiła piątkę.
-
Moja szkoła – zmierzwił jej włosy.
-
Mniejsza z tobą – fuknęła – gdzie moja kruszynka? - zapytała,
a mężczyzna wskazał dłonią na salon. Tak jak myślała – nic
się nie zmieniło. Jedna ściana pokoju była w zdjęciach. Michała
i Moniki. A właśnie! ANTONINA KUBIAK, jakby ktoś pytał. Doszło
kilka zdjęć Poli. Tosia podeszła do jej łóżeczka i wzięła
maleństwo na ręce. Mała tylko zamruczała i dalej pogrążyła
się w błogim śnie.
-
A gdzie Monika? - zauważyła, że jej szwagierki nie ma w domu.
-
Musiała jechać do mamusi – przewrócił oczami na samą myśl o
teściowej. Kubiak, jak większość facetów, nie pałał sympatią
do matki swojej żony. Pomimo tego, że była to całkiem
sympatyczna. - Dlatego załatwiłem ci wejściówkę – wręczył
dziewczynie przepustkę – i kupiłem taką śliczną koszulkę –
pokazał reprezentacyjną koszulkę z 13 na plecach – i zbierasz
dupę w troki i jedziemy do Spodka.
-
Pierdolisz jak Makłowicz – zażartowała, a jej brat uśmiechnął
się od ucha do ucha.
-
Nic nie pierdolę. Torba dla Poli jest tutaj – wskazał różową
torebkę, która leżała na kanapie. - Monika ma przyjechać na
drugiego seta. Ruszaj się po Antiga jeszcze ma odprawę dla nas.
Kobieto! - krzyknął, gdy Tosia nie wykonała żadnego ruchu. -
Gramy o złoto.
-
Cholera -szepnęła – daj mi to przetrawić. BĘDĘ. NA. FINALE.
MISTRZOSTW. ŚWIATA. Oł jeee mała – krzyknęła, a mała Polcia
otworzyła oczka.
xxx
MIKA!
ZAGUMNY!
WLAZŁY!
KONIEC!
JESTEŚMY!
MISTARZAMI!
ŚWIATA!
xxx
Po
dekoracji kibice zaczęli się zbierać. Ale fiesta trwała dalej.
Tośka podbiegła do brata i rzuciła mu się na szyję.
-
Wiedziałam, kurwa. Wiedziałam, że wygracie – powiedziała przez
łzy.
-
Ja też to wiedziałem – zaśmiał się i zawiesił siostrze złoty
medal na szyi. - Chłopaki! Poznajcie, to jest moja siostra Antonina
– wskazał na nią dłonią.
-
Nasza mała Antoninka – powitał ją Winiarski.
Po
kolei poznała wszystkich – siatkarzy, ich dziewczyny, dzieci,
partnerki. Została bardzo miło przyjęta, dzięki czemu nie czuła
żadnego skrępowania.
-
A pamiętacie jak go zablokowałem? - chwalił się Kłos, gdy cała
impreza została przeniesiona do domu Kubiaków. Dorośli bawili się
w salonie, a dzieci smacznie spały w pokoju Poli na kanapie,
fotelu, a nawet materacu, który Monika postanowiła wyciągnąć z
szafy.
-
A pamiętacie mojego asa? - zapytał Mario, lekko wstawiony. Wszyscy
tacy byli. Nawet trener przysypiał na fotelu.
-
Sory, za spóźnienie – do salonu wpadł Kurek, który oglądał
mecz z trybun
-
Bartuś, poznaj moją siostrę – powiedział jej brat. Złapał
przyjmującego za rękę i pociągnął w stronę kuchni, w której
aktualnie Tosia miała przebywać. Ale spotkali ją w przedpokoju. -
To ona – szepnął mu Michał i wrócił do salonu. Bartek
spokojnym krokiem ruszył w kierunku dziewczyny, która zawzięcie
pisała z kimś na telefonie.
-
Bartek – wyciągnął w jej kierunku dłoń. Tosia automatycznie
wyciągnęła dłoń, nie podnosząc wzroku z komórki.
-
Antonina – powiedziała. Chłopak ścisnął jej dłoń i lekko
pociągnął w swoim kierunku. Dziewczyna zaskoczona zrobiła krok w
jego stronę i o mało nie wpadła na jego klatkę piersiową.
Podniosła do góry wzrok i poczuła od razu motyle w brzuchu.
DUM! DUM! DUM! DUM!
Nowe opowiadanie. Prolog. Opowiadanie - MOTYLE <och, tak ambitnie jak zawsze>.
KOMENTUJCIE!
H.
Subskrybuj:
Posty (Atom)