niedziela, 25 października 2015

MOTYLE - CZTERNAŚCIE

- Witam w moich skromnych progach. - prze kluczyłem zamek i zaprosiłem dziewczynę do środka. Wziąłem jej bagaże i zamknąłem za nami drzwi. - Wybierasz osobny pokój czy może moją sypialnie? - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w polik. Tak się cieszę, że jest ze mną.
- Powinnam ci powiedzieć kto to jest Max. - zaczesała włosy do tyłu i usiadła na kanapie.
- Jeżeli cię to boli, to może o tym nie mówmy. - powiedziałem, ale w środku tak bardzo byłem tego ciekawy.
- Muszę! Chcę być z tobą szczera. - zaczęła chodzić nerwowo. - On, to mój były....zgwał...
- rozpłakała się, podszedłem bliżej i przyciągnąłem ją do siebie.
- Przy mnie nic ci nie grozi. Zabije tego idiotę!

Usnęła, Zaniosłem ją do sypialni.
Musiałem jak najszybciej zadzwonić do Dzika. Ten łajdak nie mógł chodzić po tym świecie, takich trzeba tępić.
- Możesz do mnie przyjechać? - burknąłem, gdy tylko usłyszałem głos Kubiaka.
- Zaraz będę. - odpowiedział, rzuciłem telefon o podłogę i poszedłem na siłownie. 


- Co jest? - wpadł Michał.
- Opowiedz mi o tym...
- Zrobił jej piekło z życia, jest skończony. Prawie się z nim pobiłem...przeszkodził nam Igła. Spieprzył od razu. Mam nadzieję, że będzie tu bezpieczna. Chroń ją Bartek, ufam ci.


Wszystko zależało ode mnie. Byłem za nią odpowiedzialny. Martwiłem się o nią. Nie tylko była dla mnie moją dziewczyną, traktowałem ją jak przyjaciółkę, siostrzyczkę.

ZGINIESZ MAX! KURWA! - miałem ciągle przed oczami te słowa.
To imię kojarzyło mi się z psem.

< TOŚKA>

Myślałam ,że to wszystko mi się śni.
Lecz nie, otworzyłam oczy, nie mój pokój. Eh...czemu wszystko musi się psuć.
Pytanie retoryczne...

Wstałam i zaczęłam poszukiwać Bartka.
Nigdzie go nie było, zaczęłam się bać. Nie znałam tego mieszkania , więc ciężko było mi ogarnąć co i jak.
Wzięłam do ręki telefon 15 nieodebranych połączeń.
ZASTRZEŻONY 

Zaczął znowu dzwonić.
Odebrałam.
Słyszałam szum...i cichy szept
" Znajdę cię "

Rozłączył się.
Nagle ktoś złapał mnie za ramiona, podskoczyłam i uderzyłam tego kogoś w policzek z liścia.

- Kochanie to ja. - jeknął Bartek.
- Jejku, przepraszam. - pogłaskałam Kurka polik i wtuliłam się w jego klatkę piersiową zastanawiając się skąd ten idiota ma mój numer.

Czego ode mnie chce?
Kasy?
Nie wiem...

*********



7 komentarzy:

  1. "Max to imię kojarzy mi się z psem"-rozwaliłyście mnie tym, ale mi też kojarzy się z psem. Czemu takie strasznie krótkie?
    Biedny Bartuś chciał się przytulić, a dostał z liścia :(
    Super, czekam na następny, mam nadzieję, że dłuższy

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu jestem ... przepraszam za moją nie obecność ale już nadrobiłam :-D rozdział genialny :-D Więcej napisze pod następnym ;-) Buziak :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj za krótki ten rozdział :( Liczę na kolejny dłuższy :)
    Nie ma opcji, żeby ten Max ją znalazł, Bartek ją obroni.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny? Już grudzień ;)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie! W końcu rozdział po dluuugiej przerwie❤
    http://volleylovestory.blogspot.com/2015/12/dziewiatka.html?m=1

    OdpowiedzUsuń