niedziela, 30 sierpnia 2015

MOTYLE - SIEDEM


< BARTEK >

Jej śliczne oczy.

Śliczne policzki.

Delikatne włosy.

Pełne usta.


Od kilkunastu minut wpatruję się w zdjęcie Tosi, które znalazłem na instagramie. Nie mogłem przestać. Pragnąłem jej każdą komórką ciała. Uśmiechałem się od ucha do ucha, gdy czytałem jej zabawne hasztagi. Drugi Piotrek.

DO: TOSIA
Dobranoc, Maluszku xx


< TOSIA >

Czułam jak sen zabiera mnie do swojej krainy. Czułam, że lada moment i usnę.
Pieprzony telefon.
Z bólem podniosłam powieki i po omacku znalazłam komórkę, która leżała na szafce nocnej.

OD: BARTEK
Dobranoc, Maluszku xx

Od razu poczułam pieprzone motyle w brzuchu.

To była najbardziej urocza rzecz jaką do mnie napisał. Czy nawet powiedział. Byłam jego Maluszkiem. Chciałam nim być. Do jasnej cholery! Chciałam wstać z łóżka i pójść do pokoju chłopaka, aby osobiście życzyć mu kolorowych snów.

DO: BARTEK
Dobranoc, Wielkoludzie xx

wiadomość nie została wysłana

Wyciszyłam telefon, schowałam pod poduszkę i pozwoliłam powiekom opaść.

xxx

- Jeśli za chwilę nie wstaniesz to uwierz, że cię sam podniosę – powiedział zirytowany Filip. Chłopak nie miał ze mną lekko. To ja byłam śpiochem. Każde nasze wyjazdy wyglądały dokładnie tak samo – on planował, a ja spałam i miałam w dupie jego plany. Nawet tutaj w Rio.
- Pięć minut – ziewnęłam.
- To jem sam to śniadanie, które ktoś ci zostawił pod drzwiami.
- Co? - podniosłam się do pozycji siedzącej. Na stoliku stała taca z naleśnikami, kwiatkiem i karteczką. Wstałam i chwyciłam liścik.

Mam nadzieję, że się wyspałaś. Nie spotkamy się przed meczem, więc trzymaj kciuki, Maluszku. Buziak. B.

Uśmiechnęłam się. Bo co miałam zrobić?

Chyba naprawdę mu zależy...

xxx

0:1

0:2

0:3

xxx

Łzy płynęły mi nieubłagalnie.

To wszystko nie tak miało być.

Filip stał oparty o barierkę i zakrywał dłonią usta.

Żaden polski kibic nie spodziewał się takiego zakończenia Ligi Światowej. Byliśmy pewni brązowego medalu. W 100% pewni. Co poszło nie tak? Nikt nie wie.

Ociężałym krokiem zeszliśmy na boisko.

Uśmiechnęłam się smutno do brata, który tylko pokręcił głową.

Wzrok Antigi sięgał gdzieś daleko.

Reszta chłopaków siedziała i rozciągała się, bo w końcu nic innego im nie pozostało.

Nagle przede mną wyrósł Bartek.

Zobaczyłam łzy w jego oczach i kilka pojedynczych na policzkach.

Moje serce w tamtym momencie rozprysło się na milion kawałków.


< BARTEK >

Nie obchodziło mnie to, że mam jej coś udowodnić.
Stała przede mną. Zapłakana. I po części z mojej winy. Gdybym dał z siebie więcej... Płakałaby, ale ze szczęścia.

Złapałem ją za biodra, a ona zrozumiała mój ruch. Odbiła się od ziemi i zwinnie oplotła nogami mój pas. Jej drobne rączki oplotły moją szyję. Czułem jakbym trzymał piórko. Jak to możliwe, że ona tyle waży? Przecież nie jest anorektyczką. Ma wszystkie krągłości, jakie potrzebuje kobieta.

- Straciłem wszystko – wyszeptałem w jej szyję.
- Nic nie straciłeś. Zobaczysz, zdobędziesz jeszcze inne medale. Ważniejsze – zapewniła, przyciskając swój policzek do mojego. Postawiłem ją na ziemie. Była wyraźnie zaskoczona moją reakcją.
 - Straciłem ciebie – szepnąłem i odszedłem.


< TOSIA >

- Nie straciłeś mnie – wyszeptałam, ale on nie odwrócił się do mnie.
Stanęłam i popatrzyłam na chłopaków.
- A teraz mi powiedz na co czekasz? - zapytał zirytowany Filip. Wzruszyłam tylko ramionami.
- Zapierniczaj za nim – krzyknął Bieniek. Spojrzałam jeszcze na brata. Michał gestem ręki, także pokazał, żebym pobiegła za Bartkiem. Nie czekałam dłużej. Ruszyłam do pościgu. Dobiegłam do szatni. Zawahałam się chwilę. To szatnia. Może być nagi. A pieprzyć to! Otworzyłam drzwi. Bartek odwrócił się w moją stronę. Był bez koszulki, ale wyraźnie zdezorientowany. Nie traciłam czasu na zbędne wyjaśnienia, czy przeprosiny, czy cokolwiek innego. Podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się w ramiona.
- Nie straciłeś mnie, idioto – burknęłam, a on roześmiał się.
 - Ale nic ci nie udowodniłem – powiedział.
- Udowodniłeś – spojrzałam mu w oczy – zawalczyłeś o mnie. To śniadanie. Nie zawahałeś się. Nie bałeś się mojego brata.
- Chciał mnie za jaja powiesić – zaśmiał się.
- Michał – przewróciłam oczami, dalej tkwiąc w jego silnym uścisku.
- Teraz przejdźmy do części bardziej oficjalnej – założyłem jej kosmyk włosów za ucho – czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
- Mhm – kiwnęłam głową, a Bartek złożył buziaka na moim czole. Chwyciłam go za kark i już chciałam złączyć nasze usta, gdy nagle...


< BARTEK >

- Ja nie chcę przeszkadzać, ale to szatnia i chcielibyśmy się przebrać i umyć – usłyszałem głos Nowakowskiego.

Że te głąby mają tak dobre wyczucie czasu.

- Ej, a ja mogę chętnie tu zostać – powiedziała moja dziewczyna. - Kurde, tyle dupek w jednym pomieszczeniu. Dziewczyny by mi zazdrościły.
- Och, Tośka. Dla ciebie to odbębnimy pokaz striptizerski – odezwał się Buszek. Tosia zarumieniła się jak mała dziewczynka. Czy on próbował flirtować z nią?
- Rafik – powiedziała słodko – ja mam nadzieję, że dzisiaj Bartek mi coś odstawi w pokoju.
- Antonino Kubiak, czy ty się nie zapędzasz? - do dyskusji włączył się nasz kapitan. Dziewczyna przewróciła oczami i przyciągnęła mnie do siebie.
- Idę do twojego pokoju. Przygotuję coś do jedzenia i wybiorę film. Dobrze, kochanie? - wyszeptała mi do ucha, a mnie aż ciarki obeszły.
- Dobrze, Maluszku – powiedziałem równie cicho i zdążyłem jeszcze ucałować ją w usta.
- Koniec tego, bo robi mi się nie dobrze – krzyknął Filip i odciągnął Tośkę ode mnie.
- Czasami zastanawiam się czy ty nie jesteś gejem – odezwała się Kubiak. Zdążyłem tylko się uśmiechnąć, bo drzwi szatni trzasnęły.

xxx

Jestem!
3 strony A4, to chyba nie jest źle, prawda??

Słuchajcie - rozdziały wstawiamy w każdą niedzielę, zgodnie z umową, ale motywacja potrzebna. Postarajcie się, żeby pod każdym postem było 7 komentarzy. Co Wy na to?

Jutro ostatnie przygotowania do szkoły - idę do fryzjera.
Jeśli chcecie zobaczyć efekt, to zapraszam na snapchat - culegirl.

Powodzenia w szkole!

H.

piątek, 28 sierpnia 2015

MOTYLE - SZEŚĆ

JESTEŚ PIEPRZONYM IDIOTĄ, KTÓRY BOI SIĘ MÓWIĆ CO CZUJE...

BOISZ SIĘ WŁASNEGO PRZYJACIELA...

MYŚLISZ TYLKO O SOBIE...

RANISZ JĄ...

WIESZ CO ONA CZUJĘ...

Nie mogłem zasnąć, te słowa miałem wtedy, gdy chciałem zamknąć oczy. Nie dało się inaczej! Nie dało! Nie chce jej zranić! Nie chce tracić przez to przyjaciela! Ale muszę spróbować! Muszę zawalczyć! Nie mogłem tego zepsuć!
To najlepsza dziewczyna na świecie!

Zrobię to! Zrobię! Powiem jej co czuje!

Nie zasnąłem ani na minutę. Ludzie zaczęli krzątać się po hotelu. Wiedziałem, że Tośka też nie będzie spała.
Wybiegłem z pokoju jak torpeda, aby jej poszukać.

Park - nie ma.

Stołówka - nie ma.

Hala - nie ma


Wróciłem z powrotem do hotelu. Wszedłem na drugie piętro do swojego pokoju. Spotkaliśmy się. Ona chciała zawrócić, lecz wyprzedziłem ją.
Objąłem ją mocno i odgarnąłem włosy z jej ucha.

- Muszę ci coś powiedzieć. - wziąłem ją za dłoń i poszliśmy do parku. Do miejsca w którym lubiłem siedzieć.

Usiadła na ławce, a ja klęknąłem przed nią.

- Możesz się streszczać? - nalegała, patrzyłem w jej oczy. Wiedziałem ,że też coś do mnie czuje, bała się do tego przyznać, tak samo jak ja.
Ale...
Nie potrafiłem wyobrazić sobie tego faktu ,że mogłaby być z kimś innym.

- Tosia, bo ja...- moje ręce zaczęły się pocić.
- No dalej..zimno mi. - zrobiła srogą minę.
- Kocham cię Tośka. - zakryłem twarz w swoich  dłoniach. Nastała cisza, siedziała przede mną, słyszałem jej przyspieszony oddech. Czekałem na jej reakcję, a ona nic.
Odepchnęła mnie.
Wstała i spojrzała mi prosto w oczy.
- Jeżeli twoje słowa są prawdziwe, udowodnij to. - odeszła.

< TOŚKA > 

Wparowałam do pokoju. Na podłodze siedziała trójka siatkarzy i Fifi, grali w karty.
- Grasz z nami? - zapytał mój brat.
- Nieee, nie mam ochoty, idę się przejść. - powiedziałam i założyłam na siebie swoją ulubioną bluzę.
- Czekaj idę z tobą. - wybiegł za mną Bieniek.

x

 - Czy ja mam napisane na czole, "jestem głupia"  - mówiłam w złości.

Chociaż cały czas myślałam czy Kurek podejmie wyzwanie i spróbuje coś zrobić. Zależało mi na nim...ale w tamtym momencie miałam ochotę go zabić.

- Tosia nie mów tak, jesteś najlepszą dziewczyną jaką znam, dlatego też się przyjaźnimy. - wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła. - powiedziałam.

< BARTEK >




 Co ja mam zrobić, aby mi uwierzyła. 
Boje się, że ją stracę. RAZ NA ZAWSZE!


x

Krótki wiem!
Błagam nie krzyczcie na mnie ;c
No więc jak już dobrze wiecie, rozdziały będą się pojawiać tylko w niedziele. Ze względu na szkołę będzie o wiele mniej czasu.
Mam nadzieję ,że wam się spodoba, no i oczywiście zapraszam na FanPage https://www.facebook.com/pages/KH/1111740508855456?fref=ts wciskajcie kciuki w górę ! <3


Cmok.

K.

środa, 26 sierpnia 2015

MOTYLE - PIĘĆ


< TOSIA >

 To było jak uderzenie pioruna.
Szybko i gwałtownie.
Dłoń Bartka zaciskała mój nadgarstek, a chwilę później już jej nie było.
I Bartka też.

 Stałam w osłupieniu, patrząc jak jego sylwetka znika w pokoju. Czułam jakby zniknęła część mnie. Może nie ogromna, ale jednak. Nie wiedziałam co to miało znaczyć.

 - Mateusz - wpadłam do pokoju przyjaciela. Widok Zatorskiego w samych majtkach lekko mnie zaskoczył, ale... cokolwiek.
- Szybko, bo na trening lecę - powiedział, wkładając buty do swojej torby treningowej.
- To odprowadzę cię - mruknęłam, gdyż nie chciałam aby Paweł usłyszał moją rozmowę z Bieńkiem. Nie ukrywajmy - Paweł za dużo spędził czasu w ostatnim sezonie reprezentacyjnym z Ignaczakiem i zrobiła się z niego taka papla jak stary Igła.
- Co cię gryzie? - zapytał środkowy.

Czy to aż tak bardzo widać?

- Załóżmy czysto hipotetycznie - zaczęłam. - Jeśli chłopak chwyta cię za dłoń, w sensie dziewczynę. Zwraca ją ku sobie, a następnie odchodzi. To co to znaczy? - wyjaśniłam, a Mateusz mało nie zesikał się ze śmiechu.
- To oznacza, że ten facet to ciepła dupa i ta laska nie powinna sobie zaprzątać nim głowy.
- A jeśli ona się w nim... Hmmm... - zawahałam się. - Zakochała?
- To ona ma przesrane. Bo zakochała się w ciepłej dupie, który nie potrafi zawalczyć o swoje.

Gdybyś wiedział, że mówisz o Bartku...


< BARTEK >

 Po skończonym treningu poszliśmy z Kubiakiem do hotelowej knajpki. Antiga dał nam zakaz wychodzenia i godzinną przerwę, bo później zwołał odprawę przed meczową. Tak - dzisiaj gramy z Francją o finał Ligi Światowej. Nagroda tego spotkania jest wysoka i poprzeczka, aby ją zdobyć także.

- O czym chciałeś pogadać? - mruknął Michał, upijając łyk swojej kawy.
- Bo to dość osobista sprawa - zawahałem się, ale raz kozie śmierć - zakochałem się chyba w Twojej siostrze. Obiecuję jej nie skrzywdzić. Będę traktował jak księżniczkę. Jeśli mnie odprawi to odejdę. Ale zrobię wszystko, aby była szczęśliwa ze mną - w rzeczywistości tylko otworzyłem usta. Kubiak siedział, wpatrując się we mnie. W końcu ruchem ręki pokazał, abym mówił co mi leży na wątrobie. -  Jak myślisz, co kupić Piotrkowi i Oli na prezent ślubny? Wiesz, jestem świadkiem Pita i nie chcę kupić jakieś tandety - wypaliłem jak karabin maszynowy.
- Wow - powiedział - już się bałem, że chcesz prosić o rękę mojej siostry - zaśmiał się, ale natychmiast spoważniał - Wtedy powiesiłbym cię za jaja. A co do prezentu, to mogę zapytać się Moniki. Ona lepiej się orientuje w tych sprawach.
- Kubiak! - usłyszeliśmy z drugiego końca sali. Stał tam Stephan i energicznie wymachiwał rękoma w stronę przyjmującego.
- Okay - dopił kawę - moja przerwa się skończyła. Widzimy się na treningu - i odszedł.

Jesteś ciepła dupa, Kurek.


< TOSIA >

 Miejsca odnaleźliśmy z ogromnym trudem. Nie mogliśmy dogadać się z obsługą, gdyż nie znali oni angielskiego. Witamy w Rio. Ale w końcu nam się udało.
Wzrokiem próbowałam znaleźć Kurka. Chciałam, chociaż przed chwilę, na niego popatrzeć. Przypomnieć sobie jego dotyk. Jego oczy. Zapach.
- Nie ma go jeszcze - usłyszałam głos Filipa i spojrzałam z ukosa na niego. - Bartka. Mówił wczoraj, że będzie od połowy rozgrzewki, bo Antiga będzie ustalał z nim szczegóły ataku itp.
- Skąd wiesz, że szukam Bartka? Patrzyłam na Mateusza i Michała - zaczęłam się bronić, ale i tak czułam, że jestem na przegranej pozycji.
- Tak, tak. A ja mam ukryte skrzydła - prychnął pod nosem. - Próbujesz mnie oszukać czy siebie.
- Siebie No mówię poważnie. Czemu ma mnie obchodzić Bartek?
Fifi tylko uśmiechnął się do mnie znacząco i wyciągnął swój telefon.
Porobiliśmy sobie kilka zdjęć. Pamiątka obowiązkowa.
Z dumną, trzymając biało-czerwoną flagę, odśpiewaliśmy Mazurka i zaczęliśmy.
Mecz o finał.

 ***

0:1

0:2

1:2

2:2

 ***

Tie - break.

 15:15

 15:16

 Kurek ma piłkę w górze.
Uderza.
Blok.
Boisko.

 15:17


< BARTEK >

 Byłem na siebie wściekły.
Co ja mówię!
Wkurwiony!
Jak mogłem spieprzyć?!
Jak?!
Mogłem uderzyć po palcach!
Kiwać!
A nie w sam środek pieprzonego bloku.

- Przepraszam stary. Mogłem odpuścić - podszedł do mnie Fabian.
- To moja wina. Spierdoliłem. Kolejny raz. Tak samo jak dwa lata temu w Bułgarii - powiedziałem i bezwładnie położyłem się na zimny już parkiet. Chłopacy mieli zwieszone głowy. Antiga tylko chodził i klepał ich po plecach, mówiąc, że jutro wygramy brąz.

- Walczyliście, to najważniejsze - usłyszałem ten delikatny głosik. Podniosłem głowę i zobaczyłem jak Paweł puszcza Tosię z uścisku. Dziewczyna stała nieruchomo. Pewnie nie wiedziała jak pocieszyć tylu załamanych facetów. Nie myśląc długo. Wstałem i podszedłem do niej. Nim zdążyła zareagować, zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Oparłem czoło na jej ramieniu. Była taka idealna. Taka mała. Delikatna. Poczułem jak odwzajemnia uścisk.

Dosyć! To siostra Twojego przyjaciel!

Oderwałem się od niej. W jej oczach malował się smutek. Zobaczyłem, że jej drobne rączki pokryła gęsia skórka.

Czyżby potrzebowała mojego ciepła?

- Zapomnij - burknąłem oschle i pobiegłem w kierunku szatni.


< TOSIA >

 - Jak mam do cholery zapomnieć?! - krzyknęłam za Bartkiem, ale ten nawet nie raczył się odwrócić.
Poczułam jak do oczu napływają mi łzy.
Odwróciłam się.
Wszyscy stali i przyglądali się całej scenie. Wyminęłam ich szybko i wróciłam do pokoju hotelowego. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Miałam wszystko w nosie.
Musiałam sprawić, aby Bartek przestał się mną bawić.
Musiałam wyrzucić go z głowy. Ale ilekroć o nim myślę, w moim brzuchu pojawiają się te pieprzone motyle.

Czy tak wygląda miłość?
Czy on był mną zainteresowany?
Czy ja nim byłam?

Tak.

Nie.

Do pokoju wrócił Filip.
- Filip – spojrzałam na niego – pocałuj mnie – spojrzał na mnie jak na idiotkę. - To proste. Pocałuj mnie – chłopak dalej stał i patrzył się. W końcu podszedł do mnie. Usiadł na skraju łóżka. Już się nadstawiłam, gdy on tylko mnie przytulił.
- Pieprzysz głupoty – skarcił mnie. - Namieszał ci w głowie, co?
- Pieprzony dupek – wychlipiałam.
- Och Tośka, Tośka – pogłaskał mnie po głowie.


< BARTEK >

- Jesteś ciepła dupa – rzucił w moim kierunku Bieniek.
- Tak Mateusz, ciebie też miło widzieć – burknąłem, leżąc bezwładnie na łóżku.
- Wiesz o czym mówię – powiedział i usiadł na skraju.
- Nie wiem.
- Mieszasz jej w głowie. Oto ci chodzi?
- Nie – mruknąłem. - Ja po prostu ją kocham, ale nie chcę, żeby Kubiak powiesił mnie za jaja, gdy ją skrzywdzę. Chcę, żeby dała mi spokój. Przecież widzę, że dziewczyna się zadłużyła. Z tego nic nie będzie.
- To jej to, kurwa, powiedz a nie.
- Najchętniej powiedziałbym jej, że chcę, żeby była tylko moja. Tak, jutro jej powiem.

xxx

Żeby się nie rozpisywać - za jakiś czas, za chwilę, pojawi się post taki informacyjny. Takie gadanie. Chciałabym, żeby każdy do niego zajrzał i skomentował. Nawet krótkie 'jep' czy coś. Chodzi oto, żeby każdy nasz czytelnik poświęcił chwilę na sprawy organizacyjne.
Będziemy bardzo wdzięczne.

Tutaj skomentujcie rozdział, a tam informacje. Więc... Tyle.

Buziak. H.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

MOTYLE - CZTERY

< TOSIA >

Nie mogłam zasnąć, ciągle miałam w głowie Bartka ten lot. Czemu musi być wyjątkowy wszyscy musieli o tym wiedzieć.
Przewracałam się z boku na bok. Kompletnie nie mogłam sobie poradzić z zaśnięciem. Wstałam i zaczęłam łazić po korytarzu. Było bardzo cicho, aż zbyt cicho. Może to przez bliskość Bartka lot, nigdy wcześniej nie latałam samolotem. I jedyne czego nie chciałam przeżyć po raz drugi, to właśnie to.

Było już koło 6:00. Wszyscy w hotelu zaczęli się budzić. Personel. Siatkarzy jeszcze nie było widać. Fifi spał jak zabity, chrapiąc przy tym. Oczywiście to wykorzystałam i nagrałam. PRZYDA SIĘ KIEDYŚ. 

< BARTEK >

Pogadać z Michałem? 

Zapytać?

Przecież on mnie zabije.

Może lepiej dam sobie spokój? 
NIE MOGĘ! Nie potrafię przestać myśleć o Tośce. Jest idealna. Ale przecież to siostra kumpla. Boję się ,że skrzywdzę. 

Postanowiłem się przełamać. Kogo ja oszukuje. ONA JEST TĄ WYJĄTKOWĄ!

< TOSIA >

- Cześć siostra, jak się spało? - zapytał mój kochany braciszek, oczywiście z bananem na twarzy. Uśmiechnęłam się do niego i rozczochrałam mu włosy.
- Wiesz ile je układałem?  - zaczął się śmiać. Siedzieliśmy przez chwilę sami. Dzik dzwonił do Moniki, a ja przyglądałam się kelnerce, która starannie nakrywała do stołu. 
Z całego zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos. Głos ,który uwielbiałam. Zerknęłam w jego stronę i znowu to poczułam.

PIEPRZONE MOTYLE!

- Hej. - powiedziałam, chłopak kiwnął głową , po czym na jego twarzy pojawił się rumieniec.
Kubiak właśnie w tym momencie przestał rozmawiać. Przywitał się z Kurkiem, który usiadł obok nas.

- Michał, masz potem chwilkę? - zapytał, poprawiając swoje włosy.
- To po treningu skoczymy na jakąś kawkę. - odpowiedział mój braciszek. - Tośka jak Ci się tu podoba? 
- Gdyby nie ten lot...
- Oj nie marudź.
- A tak to jest ślicznieee.

Chwilę później cała stołówka zapełniła się siatkarzami. Jedyne kogo tu brakowało to Filipa - który będzie spał do południa, jak to on. 

Po śniadaniu, wyruszyłam na poszukiwanie Matiego. Dawno z nim nie rozmawiałam. Sam na sam. Nie chciałam się od niego oddalić.
- Czekaj! - krzyczałam, gdy tylko go ujrzałam. 
- Tosia. - zaczął obracać mnie w koło i cmoknął mnie w czoło. Zaczęliśmy chodzić po małym parku, tuż obok hotelu. Rozmawialiśmy. Wspominaliśmy. Z nim mogłam porozmawiać o wszystkim. Jest jak drugi brat.

x

Szłam do pokoju, chciałam wziąć aparat i zaraz iść z nimi na trening. Akurat z pokoju obok wychodził Bartek. Nogi zaczęły mi się uginać. Chciałam zawrócić. Serce mówiło - NIE, rozum wręcz przeciwnie. 
Zobaczył mnie.
Zaczął iść w moją stronę.
Złapał mnie za dłoń i położył na swojej piersi. Popatrzył mi prosto w oczy...

< Bartek > 

Miałem ochotę ją pocałować, było tak blisko...ale stchórzyłem. Chciałem najpierw porozmawiać z Kubim.
- Przepraszam. Muszę iść. - powiedziałem...jestem IDIOTĄ! 

xxx

Takie 3/10...
Według mnie.

Czekam na Waszą opinie, jeszcze 20 minut i mecz <3

Kto wygra?

GoPoland!!!!!!!!!!! ♥♥

 



 




czwartek, 20 sierpnia 2015

MOTYLE - TRZY

- Pierdolisz jak Makłowicz - powiedziałam do Filipa nie spoglądając nawet na niego.
- Makłowicz to by jeszcze zupę gotował - zaskoczył mnie swoją znajomością Igłą Szyte. - Lecisz i koniec.
- Nie! I koniec - warknęłam.
- Co z tobą nie tak?! Proponuję ci lot do Rio na Final Six, a ty mi mówisz pieprzone 'nie'? - pierwszy raz widziałam go tak złego. Jestem pewna, że nieźle namęczył się, aby kupić bilety. Koszty - dla Filipa one się nie liczyły. Czy wspomniałam, że jego tata jest politykiem? Ups. Chyba wypadło mi z głowy. Bądź co bądź, Fifi nie utrzymuje z ojcem wielkich kontaktów, bo jest przeciwny jego polityce, ale ojciec chce się pokazać z jak najlepszej strony i wysyła mu pieniądze. Duże pieniądze.
- Boję się latać samolotami - mruknęłam prawie niesłyszalnie.
- Pierdolisz - zaśmiał się, a następnie zaczął do kogoś dzwonić. - Hej, jest problem z naszą niespodzianką. Tak, tak. Okazało się, że nasza księżniczka boi się latać samolotem. Może jej przetłumaczysz, że nie ma czego? Nie. Wiesz, że. Okay. Już ci ją daję - zakończył rozmowę i wręczył mi telefon. Nie spojrzałam nawet na ekran, gdyż doskonale wiedziałam, że to albo Michał, albo Mateusz.
- Nigdzie nie lecę! Mam miejsca vip na kanapie i tu mi dobrze - zaczęłam swój, jakże emocjonalny monolog.
- No Tosia, dla mnie.
Ni stąd, ni z owąd, w moim brzuchu pojawiło się stado tych pieprzonych motyli.
 Moim rozmówcą był Kurek. Miał zachrypnięty głos. Pewnie Filip go obudził. Idiota zapomniał o strefach czasowych. Reprezentacja była w Rio od trzech dni.
- Ale...
- No nie bądź taka. Przylatuj i tyle. Samolot to nic strasznego, Mała.
Czy on właśnie powiedział Mała?
- Dobra, przylecę - poddałam się.
- Wspaniale - mruknął. - To teraz idź się pakuj, a mi daj spać, bo po śniadaniu mam trening. Buziak.
Nim zdążyłam odpowiedzieć - Bartek normalnie się rozłączył.

< BARTEK >

Już chyba dziesiąty raz, w ciągu trzech minut, przekręcałem się na drugi bok.
Nie mogłem spać.
A powodem tego była moja Tosia. Miała taki delikatny głos. Uroczy uśmiech. Nie mogłem się doczekać aż przyjedzie. Fajnie, że przyjedzie. Michał powinien mieć teraz wsparcie. Ja też. W szczególności, że gramy o sam szczyt. Kubi, odkąd pamiętam, był w cholerę rodzinny. Te sentymenty. Ja nie. Byłem i jestem na to obojętny. Sam o wszystko walczyłem. Sam do wszystkiego dążę. Nikt niczego mi nie dał. Nie wierzę w trzymanie kciuków. I w te wszystkie inne pierdoły.

Otworzyłem oczy, gdy zadzwonił budzik Mateusza, który oglądał ze mną wieczorem film i usnął na kanapie. Chłopak natychmiast chwycił telefon i zaczął przeglądać portale społecznościowe.
- OMG! - mruknął i po chwili podstawił mi pod nos komórkę.
Zdjęcie. Tosi i Filipa. Byli na siłowni. Dziewczyna w krótkich shortach i topie, który odsłaniał jej połowę brzucha.
Jest taka piękna.
- Czy oni wszędzie razem chodzą? - zapytałem.
- Hmmm - zamyślił się - tak.
Ja powinienem być na jego miejscu.

< TOSIA >

Skup się idiotko, karciłam się w myślach.
Wylot mamy o 2:00 w nocy, a ja jeszcze się nie spakowałam. Uwaga! Na zegarku 00:15. Cały czas myślałam o spotkaniu Bartka o meczu. To nie wiarygodne przeżycie. Tak samo jak bycie prawie rok temu na MŚ.
- Nie przyszło ci do głowy, aby się przespać chwilę? - do pokoju weszła zaspana Monika. Pewnie musiała skorzystać z toalety, a zapalone światło zachęciło ją, aby jeszcze zajrzeć do mnie.
- Nie mam pojęcia co zabrać.
- Ja obstawiam kombinezon - zakpiła, widząc, że w walizce mam 4 bluzy na długi rękaw.
- Zabawne - nurknęłam i schowałam je z powrotem do szafy. Monika tylko pokręciła zrezygnowanie głową i wyszła. Nawet nie powiedziała dobranoc, bo wiedziała, że ta noc nie będzie zaliczała się do dobrych.

Pakowałam kolejne rzeczy. Chyba już wiedziałam co powinnam zabrać, albo zabrałam to co wpadło mi w oko. Tak, druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Wcisnęłam w małą kieszeń walizki swoją ulubioną czarną sukienkę. Albowiem Filip obwieścił, wszem i wobec, że po meczach zostajemy jeden dzień dłużej i pójdziemy, w towarzystwie siatkarzy, pójdziemy na prawdziwą, brazylijską imprezę.

OD: FIFI
WIADOMOŚĆ: Złaź na dół! t e r a z !

Uśmiechnęłam się pod nosem i zbiegłam za dół, wcześniej zamykając drzwi za sobą. Wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z Filipem szybkim całusem w policzek i ruszyliśmy na lotnisko.

***

- Co zrobiła? - zapytał Kubiak, dławiąc się łzami.
- No mówię wam - śmiał się Filip. - Podeszła do niej stewardesa i zapytała czy coś jej podać. Wlecieliśmy w turbulencję. Raz nas rzuciło. Kobieta nie zdążyła się odsunąć, a Tośka - przerwał, aby zaczerpnąć oddech - zrzygała jej się centralnie na buty - buchnął śmiechem, a za nim reszta chłopaków. Patrzyłam jak Nowakowski i Wrona pokładają się ze śmiechu. Możdżi wyciera łzy, a Kubiak robi to wszystko jednocześnie. Poczułam się zażenowana. Rozumiem - to wyglądało komicznie, ale ja nadal czułam się źle. Doszłam do prostego wniosku - zatrułam się hot dogiem, którego zjedliśmy tuż przed wylotem.
W pośpiechu wyszłam z pokoju, który obecnie należał do mnie i Filipa.
Stanęłam na korytarzu i odetchnęłam kilka razy, licząc, że odruch wymiotny ustąpi.
- Co jest?
Odwróciłam głowę i ujrzałam Bartka. Wyglądał genialnie.
- Nic - warknęłam. -Wracaj tam i słuchaj ja obrzygałam buty tej babie.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się delikatnie. Boże, jaki on ma uśmiech.
- Dalej źle się czujesz? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. - Chodź do mnie. Napijesz się herbaty i odpoczniesz, a jak wszyscy się rozejdą, to wrócisz do swojego pokoju. Okay?
Ponownie kiwnęłam głową. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Jedyne na co miałam ochotę to go przytulić i pocałować.
- Masz sam pokój? - zapytałam, gdy weszliśmy do pomieszczenia. Na środku stała jedna walizka, w której, wręcz, wychodziły ubrania.
- Stephan stwierdził, że jeśli mam grać z taką presją to muszę mieć spokój, a nie dzielić pokój z którymś z przedszkola Antigi.
Zaśmiałam się cicho.
- A z jaką presją?
- No wiesz - zaczął, gdy włączył czajnik - 'musisz zastąpić Mariusza', 'bądź bombarierem'. Wiesz jak cholernie trudno się gra z takimi słowami na plecach?
Kiwnęłam głową, gdy ten podał mi kubek z gorącym napojem.
Siedzieliśmy w ciszy.
Ogromnej ciszy.
Grobowej ciszy.
Pieprzona cisza!
- Chyba - przerwałam ją - cię lubię powinnam już iść - wstałam z miejsca. - Do jutra.
Wtedy stało się coś nie wiarygodnego. Bartek chwycił mój nadgarstek i obrócił twarzą do siebie.

< BARTEK >

Nie! To siostra Twojego przyjaciela! Wiesz, że Kubiak Cię zabije!, krzyczał mój mózg.
Co mogłem poradzić?
Ona jest piękna.
Miła.
Urocza.
- Tak, do jutra - mruknąłem i pozwoliłem, aby opuściła mój pokój.
Nagle chciałem pobiec za nią i ją pocałować życzyć miłej nocy, lecz coś mnie sparaliżowało.
Pieprzone motyle, pomyślałem.

xxx

Fiu, fiu, fiu.
Się porobiło...

Mam DWA ważne pytania i chciałabym, żebyście odpowiedziały na nie w komentarzach pisząc odpowiednią cyferkę pytania i swoje zdanie. Okay?

1. Co myślicie o rozdziale? W sensie - perspektywa Bartka, skreślenia. Taka forma może być, czy raczej dać sobie spokój??
2. Co byście powiedziały, gdybym założyła blog, ale pisała w nim bardziej prywatnie, poruszając siatkarskie tematy i wgl. Dyskusje. Stwierdziłam, ze nie mam miejsca, aby czasami wyrzucić z siebie niektóre zdania. Ktoś by to czytał?

I tyle...

KOMENTUJCIE!
H.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

MOTYLE - DWA.

- Ja śpię z tyłu czy Ci się to podoba czy nie. A ty to nie wiem...to Twoja wina.
- No Tośka wyleciało mi to z głowy. - odpowiedział Filip ,udając ,że jest mu z tego powodu bardzo smutno.
- Wiem co robisz, znam Cię lepiej niż kto inny.- rzuciła w niego kocem i wparowała na tylne siedzenia samochodu.

         xxx

Był piękny dzień.
Słońce witało nad jednym z polskich miast - GDAŃSK.
Kolejny mecz..już dziś.
Wszędzie było spokojnie, tylko w jednym miejscu, dwójka chłopaków stała na parkingu przy jednym z samochodów. Niedaleko hotelu.

- Was już do końca powaliło? - zaczęła Tośka, która wygrzebała się ze środka, podczas gdy siatkarze zaczęli trząść auto.
- Też Cię kocham siostrzyczko. - podszedł Dziku i złożył jej na policzku głośnego całusa.

- Trzymaj za nas kciuki mała. - powiedział Bieniek tuląc ją do siebie podczas ,gdy Michał zrobił surową minę.
- Dobra, dobra ona jest moja! - wyrwał siostrę z objęć chłopaka.

Chwilę później odeszli. Wrócili do hotelu.

- Dzień dobry koleżanko. - stanął przed nią Filip ze śniadaniem i kawą ze Starbucksa. - Wybaczysz mi? - zrobił minę szczeniaka, której nie potrafiła się oprzeć.
- Nie umiem się na Ciebie gniewać. - zaczął nią kręcić w koło.

Wyciągnęli koc i rozłożyli się na trawniku.
Rozmawiali.
I planowali dzisiejszy dzień przed meczem.

xxx

Siedzieli w centrum handlowym. Musieli znaleźć sobie jakieś zajęcie, ponieważ mecz dopiero wieczorem.

Zaczęli chodzić po sklepach.
Weszli do jednego z nich, wybrali ubrania po czym skierowali się do przymierzalni.

- To jak coś to czekaj tu na mnie. - powiedziała Tośka, idąc do jednej z kabin.
Wyszła.
Zaczęła iść w stronę wyjścia, gdy nagle zderzyła się z kimś.

Chłopak był wysoki, krótkie włosy, błękitne oczy, które wpatrywały się w nią z góry, ubrany w białą bluzkę i ciemne spodnie.
- Ojej Tosia, nie chciałem. - odpowiedział.
- Ooo, Bartek, to moja wina.

I ZNOWU TE PIEPRZONE MOTYLE!

- Przepraszam, śpieszę się. Rozumiesz chyba. - po tych słowach cały czar prysł.
- Okej. - odeszła, uśmiechając się od ucha do ucha.

xxx

- A tobie co? - pytał Fifi.
- Wszystko dobrze, chodźmy stąd. Muszę zadzwonić do Moniki.
- Nie bierzesz nic?
- Nie, ty widzę ,że też. Rusz te cztery litery.
- Groźna jesteś, lubię to!
- Nie denerwuj mnie mój drogi.

Wzięła go za rękę i opuścili budynek.

Do: MONIKA
Co tam? Jak mała? 

Od: MONIKA
A wszystko dobrze,  rozrabia, jak to ona. Trzymamy kciuki za NASZYCH! Ucałuj od nas mojego mężulka. I pozdrów Filipaa.

Do: MONIKA
Nie ma sprawy. Muszą dzisiaj wygrać.


Zaczęli iść w stronę samochodu.
Trza było się przebrać i uszykować do meczu. W tym celu udali się do łazienki Kubiego. O tej porze nie było już ich w hotelu,siatkarze w tej chwili kierowali się na halę. ERGO ARENĘ! 
 
xxx
 
1:0
 
1:1
 
2:1
 
3:1 dla POLSKI!
 
TO BYŁ MECZ MARZEŃ!  

xxx

- Siostra, Fifi zostajecie z nami? - zapytał Misiek, zdejmując swoją przepoconą bluzkę.
- Gramy? 
- Tak, ja, Tośka, Bartek, Fabian, Damian, Pit, przeciwko Tobie, Zatiemu, Mateuszowi Grześkowi Andrzejowi i Kubie.


Zapowiadało się ciekawie.
 

- Tosia, atak czy przyjęcie? - zapytał Kurek.
Wszyscy patrzyli się w jej stronę.
- Ty wybierz. - odpowiedziała, zrobiło się jej gorąco, ale nie chciała dać po sobie tego poznać.
,,Tosia" - podobało się jej to , gdy wymawiał jej imię.
- Na przyjęcie ją. - krzyczał Bieniek z drugiego końca boiska.
- To przyjęcie. - przybił jej piątkę i odszedł w stronę ławki rezerwowych.
 
 
 
xxx
 
 
I mamy DWÓJECZKĘ! :D
 
Pamiętacie o ankietach? Bardzo proszę o głosowanie. :D 
 
A jak tam u Was? 
Niedługo koniec wakacji, ale przed nami MEMORIAŁ! <333
 
 
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE !
 
 
K.







 






niedziela, 16 sierpnia 2015

MOTYLE - JEDEN.


Gdy tylko Michał zaproponował mi wyjazd do Gdańska, nie czekałam długo z decyzją.
 
- Tak! Tak! Tak! - krzyknęłam bratu do ucha, na co ten bardzo się skrzywił.
- Wiedziałem, że ci się spodoba – uśmiechnął się triumfalnie i wręczył mi wejściówkę na oba spotkania z Rosją. - A to w gratisie – wręczył jeszcze jedną.
- Sugerujesz, że mam zabrać Filipa? - podniosłam do góry brwi.
- Ja nic nie sugeruję.

 
Filip jest moim przyjacielem, którego poznałam na Akademii. Zostaliśmy przydzieleni do jednego zaliczenia, gdyż nasi nauczyciele stwierdzili, że idealnie do siebie pasujemy. W sensie – nasze instrumenty. Jego instrumentem jest fortepian, a moich mój własny głos. Nie ukrywam, że nauczyciele mieli rację, bo oboje zaliczyliśmy wszystko na stopień bardzo dobry, czego się nie spodziewaliśmy. Tak – nauczyciele na katowickiej Akademii Muzycznej są nad wyraz wybredni. Coś musi im szczególnie przypaść do gustu. Widocznie my przypadliśmy.
- Ruszysz swoje cztery litery? - do mojego pokoju wpadł Fifi.
- Tak ruszę, jeśli ty swoje też i pozwolisz mi się przebrać – uśmiechnęłam się do niego przesłodko. On tylko wywrócił oczami, ale wyszedł. Wiem, że wcale się nie smucił, bo mógł jeszcze chwilę pobawić się z Polą, która uwielbiała go. Już po chwili słyszałam ich śmiechy dochodzące z salonu. Monika raz po raz zwracała córeczce uwagę, że tak nie wolno – Pola miała tendencję, aby gryźć Filipa, co było naprawdę urocze z jej strony. Małe dzieci trochę inaczej przejawiają miłość. Mała Kubiak odziedziczyła to po ojcu, rzecz jasna.
Ubrałam, przygotowaną wcześniej, bluzę przez głowę. Mamy 27 maja, a noce są pierońsko zimne i nie rozumiem dlaczego mój przyjaciel postanowił, abyśmy wyjechali z Katowic o 20:00. To jest Filip – tego nie ogarniesz. Chwyciłam plecak, w który spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju.
Tak jak myślałam – Filip leżał na podłodze, a Pola na nim. Grali sobie w kosi, kosi łapki. Zrobiłam jedno zdjęcie, które natychmiast wysłałam do brata.
- Gotowa? - zapytała Monika.
- Mhm. Jesteś pewna, że sobie sama poradzisz? - upewniłam się.
- Jestem pewna – wstała z kanapy i podeszła do Poli, aby wziąć ją na ręce i w ten sposób oswobodzić chłopaka.
- Nigdy nie będę miał dzieci – powiedział zrezygnowany. Razem z Monią zaśmiałyśmy się, gdy teatralnie starł pot z czoła. Podeszłam do kobiety i ucałowałam ją w policzek.
- Polcia – zwróciłam się do swojej chrześnicy – bądź grzeczna i nie rozrabiaj mamusi – pocałowałam ją w czółko i ruszyłam w kierunku drzwi, przy których stał Filip.
Szybko znaleźliśmy się w jego szarym Fordzie. Chłopak włączył swoją ulubioną składankę muzyczną i ruszyliśmy. Buzie nam się nie zamykały. Rozmawialiśmy, śpiewaliśmy.

- Fifi, powiesz mi gdzie mamy pokoje? - zapytałam. Chłopak był odpowiedzialny za załatwienie pokoi w jakimś hotelu na te noce, a ja miałam skombinować mu koszulkę reprezentacyjną.
- Jakie pokoje? - zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Filip – spojrzałam na niego błagalnie. - Miałeś załatwić pokoje.
- Co kurwa miałem? - zdenerwował się, a ja uderzyłam otwartą dłonią w czoło. Pięknie. Zajebiście. - Tosia, ja... - podniosłam palec w geście uciszenia go i zrezygnowana wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Szybko wybrałam numer i oczekiwałam, aż osoba po drugiej stronie odbierze.
    Jeden sygnał.
    Drugi sygnał.
    Trzeci sygnał.
     
    - Halo?
    - Uff – odetchnęłam – Kubi, chyba mam problem.
    - Jesteś Tośka w ciąży?
    - Tak, z Filipem – zaśmiałam się, a chłopak zrobił wielkie oczy nie wiedząc o co chodzi.
    - Powiedz, że żartujesz – przestraszył się mój brat.
    - Tak, ale jest gorzej – powiedziałam – nie mamy pokoju do spania. Dałoby radę coś załatwić? Tam gdzie wy jesteście?
    - Jeny, myślałem, że coś z Polą – odetchnął. - Okay, zwlekę się do recepcji i zapytam. Daj mi 15 minut – powiedział i rozłączył się.
Wyciągnęłam się wygodnie na fotelu i przymknęłam oczy. Obudził mnie dopiero delikatny głos Filipa.
    - Mogłabyś sprawdzić co z pokojem, bo zmieniłaś hasło w telefonie.
    - Faktycznie – przetarłam oczy. - Jesteśmy na miejscu? - zapytałam, gdy oślepił mnie ekran komórki.
    - Tak, dlatego nie wiem co dalej.

Od: KUBI
Wiadomość: Przepraszam, ale pani powiedziała, że wszystko mają zajęte. Przenocowałbym was u siebie, ale Rafał nie chce podzielić się łóżkiem. Hehehe.

- Och, wal się Kubiak – powiedziałam do telefonu.
- Po twojej minie wnioskuję, że śpimy w samochodzie na stacji benzynowej.
- Filip – spojrzałam na niego – ty też się wal – stwierdziłam naburmuszona, na co chłopak zaśmiał się tylko.

xxx

Ergo Arena powoli zapełniała się ludźmi, gdy weszliśmy do niej z Filipem. Okazało się, że nasze miejsca znajdują się na balkonie i w dodatku lekko na ukos. Miałam mieszane uczucia co do nich, ale w końcu miałam być na meczu i tylko to się w tamtej chwili liczyło. Chwilę zajęło nam dojście na miejsce, bo Filip musiał załatwić swoje potrzeby w toalecie i zakupić piwo, bo po ciężkiej nocy mu się należy. Dalej nie pamiętam dlaczego się z nim przyjaźnię. W końcu weszliśmy w swój sektor – okazało się, że miejsca mamy przy studiu Polsatu – Ignaczak, Mazur, Mielewski, Kadziewicz. Gdy tylko Igła spojrzał na mnie pomachałam do niego, a on uśmiechnął się, komentując powołania trenera Antigi. Odnaleźliśmy z Filipem swoje miejsca i usiedliśmy swobodnie. Chłopak natychmiast zaczął krzyczeć i dopingować drużynę – pomimo że była dopiero rozgrzewka.

xxx

1:0 dla Polski

2:0 dla Polski

3:0 dla Polski

xxx

- To co Tośka – zbieramy się? - zapytał Filip, gdy mało ludzi zostało już na trybunach.
- Filipku – położyłam dłoń na jego ramieniu – ta oto wejściówka upoważnia nas do wejścia na boisko – uśmiechnęłam się, a chłopak wyleciał z sektora jak poparzony. Zrezygnowana pokręciłam głową i po chwili również udałam się w stronę siatkarzy.

- No, no, no, Orłowski byłby dumny – powiedziałam, a siatkarz natychmiast odwrócił się twarzą do mnie. Uśmiechnął się, a następnie – zniżył się do mojego poziomu – mocno przytulił.
- Tośka – szepnął.
Mateusz Bieniek – mój przyjaciel od szkoły podstawowej. Razem poznawaliśmy podstawy siatkówki i trenowaliśmy. Wszystko robiliśmy razem. Nawet nocowaliśmy. Dopiero rozeszliśmy się na studiach, a raczej wtedy, gdy ja zrobiłam sobie roczną przerwę, nie móc zdecydować się na żaden kierunek.
- Oddaj mi moją siostrę – usłyszałam oburzony głos Kubiaka. Ze śmiechem na ustach, wtuliłam się w brata, który miał mokrą koszulkę od potu.
- Ty zawsze się tak pocisz? - zapytałam.
- Tylko wtedy kiedy gram w siatkówkę – odpowiedział błyskotliwie. Jak zawsze.

Po chwili przywitałam się zresztą chłopaków. I wzrokiem poszukałam Filipa. Rozmawiał z Kurkiem. Siatkarz zawzięcie słuchał tego co student miał mu do powiedzenia. W końcu odwrócił głowę i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Spuściłam lekko głowę, aby pasma włosów zakryły moje rumieńce. Jednak chyba się nie udało, bo Bartek delikatnie się uśmiechnął i przegryzł dolną wargę.

I znowu te PIEPRZONE MOTYLE W BRZUCHU!

xxx

Mamy JEDYNECZKĘ!

Jak na razie postaramy się dodawać co dwa - trzy dni. Dopóki mamy wakacje. Bo później szkoła. Och. Wtedy może wymyślimy jakieś dni, w które będą rozdziały i wtedy wszyscy będą wiedzieli co i jak.

CZY KTOŚ IDZIE OD WRZEŚNIA DO 2 LO I JEST NA HUMANIE? Mianowicie mam kilka pytań, a nie mam kogo się zapytać i wgl.
Więc - jakby ktoś był to:
- zakładka PYTANIA,
- snapchat CULEGIRL.

Powstała zakładka OPOWIADANIA. - zostawiajcie tak linki do swoich prac.

KOMENTUJCIE!
GŁOSUJCIE!
PISZCIE!
CZEKAJCIE!

H.

piątek, 14 sierpnia 2015

MOTYLE - PROLOG


Może jestem po prostu zakochanym dzieckiem
Oh, kochanie
Jeśli tak wygląda zakochiwanie się
To ja nigdy nie chcę dorastać”
Shawn Mendes – KID IN LOVE
 
    - Tosia, zabrałaś wszystko?
    - Tak, mamo – wywróciła oczami. Po raz dziesiąty jej mama zadawała to pytanie. Ale ona była pewna, że zabrała wszystko. Sprawdzała tysiąc razy. W ogóle – czego może potrzebować na uczelni? Zabrała walizkę ubrań, kilka książek i kosmetyczkę z najważniejszymi rzeczami. Resztę swojego dobytku miała już w Katowicach. Kartony czekały na rozpakowanie.
    - Chodź Tosia, bo nie zdążysz – ponaglił ją tata. Dziewczyna podeszła do matki i czule ją przytuliła.
    - Przyjadę na święta – zapewniła.
    - Dzwoń – powiedziała mama łamiącym głosem. Ale nie można jej się dziwić – jej drugie dziecko opuszcza rodzinny dom. Przy synu nie było jej tak ciężko. Jego nigdy nie było w domu. A Antonina. Antonina była molem książkowym. Ale wszędzie było jej pełno. Siedziała w domu przed telewizorem i słuchała głośno rock'a. A teraz miało się wszystko skończyć. Miała nastać błoga cisza.
    - Starzejemy się – mruknął ojciec Tośki i przytulił obie kobiety, które zaśmiały się.
    - Tak, starzejemy się – powtórzyła, pozwalając wyjść córce z domu.
    Tosia rozsiadła się wygodnie na przednim siedzeniu. Ostatni raz pomachała matce i odjechała.
    W stronę Katowic.
    - Tylko uważaj na chłopców.
    - Tato – zaśmiała się – nie musisz zaczynać rozmowy.
    - Nie zaczynam. Robię kazanie jak przykładny ojciec – uśmiechnął się. Bał się, że jakich chłopak skrzywdzi jego najukochańszą córeczkę. I może trochę bał się. Antonina miała 20 lat, a za sobą żadnego prawdziwego i długiego związku. Chłopcy byli nią zainteresowani, ale ona twierdziła, że musi poczuć od razu motyle w brzuchu, bo życie jest za krótkie żeby popełniać błędy.
    - To daruj sobie – ucałowała jego policzek. Sięgnęła na tylne siedzenie po poduszkę. Ułożyła ją wygodnie na szybę i pozwoliła, aby jej powieki swobodnie opadły. Miała ciężką noc. Stresowała się wyjazdem. Przeprowadzką. Nowym życiem w Katowicach.
    - Tosia, jesteśmy na miejscu – obudził ją delikatny głos ojca. - Dasz radę z walizką?
    - Tak – mruknęła zaspana i ziewnęła. - A ty nie wejdziesz na górę?
    - Obiecałem, że wpadnę do wujka Staszka, a wieczorem mam jeszcze spotkanie, więc muszę wracać – wyjaśnił. - Trzymaj się słonko – ucałował córkę w polik.
    - Tak, wy też – wybełkotała, czując, że za chwilę może się rozpłakać. Bez słowa wyszła z auta i wyciągnęła walizkę z bagażnika. Gdy ojciec zniknął z jej pola widzenia, usiadła na nią i spojrzała na blok stojący tuż przed nią. Balkon jej nowego mieszkania był przystrojony w różne kwiaty, które wspaniale się komponowały. Zaczęła się zastanawiać czy sobie poradzi. Ale zaraz, zaraz – czy ona sobie kiedykolwiek nie poradziła?
    Bez pośpiechu weszła na drugie piętro. Zapukała do drzwi, na których przymocowany był numerek 13. Uśmiechnęła się.
    - Za raz do ciebie wracam księżniczko – usłyszała. Mimowolnie kąciki jej ust się podniosły jeszcze bardziej. Usłyszała przekręcanie zamka i po chwili stał przed nią, nie kto inny, jak jej starszy brat. - Tośka! - krzyknął i zaczął okręcać siostrę dookoła.
    - Puść mnie idiota – walnęła go w ramię.
    - Od kiedy ty jesteś taka zadziorna?
    - Od kiedy mnie tego nauczyłeś – w tym momencie mężczyzna wyciągnął w jej kierunku dłoń, aby przybiła piątkę.
    - Moja szkoła – zmierzwił jej włosy.
    - Mniejsza z tobą – fuknęła – gdzie moja kruszynka? - zapytała, a mężczyzna wskazał dłonią na salon. Tak jak myślała – nic się nie zmieniło. Jedna ściana pokoju była w zdjęciach. Michała i Moniki. A właśnie! ANTONINA KUBIAK, jakby ktoś pytał. Doszło kilka zdjęć Poli. Tosia podeszła do jej łóżeczka i wzięła maleństwo na ręce. Mała tylko zamruczała i dalej pogrążyła się w błogim śnie.
    - A gdzie Monika? - zauważyła, że jej szwagierki nie ma w domu.
    - Musiała jechać do mamusi – przewrócił oczami na samą myśl o teściowej. Kubiak, jak większość facetów, nie pałał sympatią do matki swojej żony. Pomimo tego, że była to całkiem sympatyczna. - Dlatego załatwiłem ci wejściówkę – wręczył dziewczynie przepustkę – i kupiłem taką śliczną koszulkę – pokazał reprezentacyjną koszulkę z 13 na plecach – i zbierasz dupę w troki i jedziemy do Spodka.
    - Pierdolisz jak Makłowicz – zażartowała, a jej brat uśmiechnął się od ucha do ucha.
    - Nic nie pierdolę. Torba dla Poli jest tutaj – wskazał różową torebkę, która leżała na kanapie. - Monika ma przyjechać na drugiego seta. Ruszaj się po Antiga jeszcze ma odprawę dla nas. Kobieto! - krzyknął, gdy Tosia nie wykonała żadnego ruchu. - Gramy o złoto.
    - Cholera -szepnęła – daj mi to przetrawić. BĘDĘ. NA. FINALE. MISTRZOSTW. ŚWIATA. Oł jeee mała – krzyknęła, a mała Polcia otworzyła oczka.
xxx


MIKA!

ZAGUMNY!

WLAZŁY!

 
KONIEC!
 

JESTEŚMY!

MISTARZAMI!

ŚWIATA!


xxx

Po dekoracji kibice zaczęli się zbierać. Ale fiesta trwała dalej. Tośka podbiegła do brata i rzuciła mu się na szyję.
    - Wiedziałam, kurwa. Wiedziałam, że wygracie – powiedziała przez łzy.
    - Ja też to wiedziałem – zaśmiał się i zawiesił siostrze złoty medal na szyi. - Chłopaki! Poznajcie, to jest moja siostra Antonina – wskazał na nią dłonią.
    - Nasza mała Antoninka – powitał ją Winiarski.
    Po kolei poznała wszystkich – siatkarzy, ich dziewczyny, dzieci, partnerki. Została bardzo miło przyjęta, dzięki czemu nie czuła żadnego skrępowania.
    - A pamiętacie jak go zablokowałem? - chwalił się Kłos, gdy cała impreza została przeniesiona do domu Kubiaków. Dorośli bawili się w salonie, a dzieci smacznie spały w pokoju Poli na kanapie, fotelu, a nawet materacu, który Monika postanowiła wyciągnąć z szafy.
    - A pamiętacie mojego asa? - zapytał Mario, lekko wstawiony. Wszyscy tacy byli. Nawet trener przysypiał na fotelu.
    - Sory, za spóźnienie – do salonu wpadł Kurek, który oglądał mecz z trybun
    - Bartuś, poznaj moją siostrę – powiedział jej brat. Złapał przyjmującego za rękę i pociągnął w stronę kuchni, w której aktualnie Tosia miała przebywać. Ale spotkali ją w przedpokoju. - To ona – szepnął mu Michał i wrócił do salonu. Bartek spokojnym krokiem ruszył w kierunku dziewczyny, która zawzięcie pisała z kimś na telefonie.
    - Bartek – wyciągnął w jej kierunku dłoń. Tosia automatycznie wyciągnęła dłoń, nie podnosząc wzroku z komórki.
    - Antonina – powiedziała. Chłopak ścisnął jej dłoń i lekko pociągnął w swoim kierunku. Dziewczyna zaskoczona zrobiła krok w jego stronę i o mało nie wpadła na jego klatkę piersiową. Podniosła do góry wzrok i poczuła od razu motyle w brzuchu.


DUM! DUM! DUM! DUM!
Nowe opowiadanie. Prolog. Opowiadanie - MOTYLE <och, tak ambitnie jak zawsze>.

KOMENTUJCIE!
H.

środa, 12 sierpnia 2015

FRIEND ZONE - EPILOG.


Gdy tylko widzę jej uśmiech... gdy uśmiecha się zaraz po przebudzeniu.

Gdy tylko słyszę jej delikatny głos... gdy wypowiada moje imię.

Gdy tylko jej dłonie dotykają mojego karku... gdy wmawia mi, że jestem zazdrosny.

Gdy tylko jej usta składają pocałunek na moim policzku... gdy podaje śniadanie do łóżka.

Gdy tylko patrzy mi w oczy... gdy pragnie wyznać mi swoje uczucia.

Gdy tylko czuję jej oddech na moich wargach... gdy próbuje mnie pocałować.


„Mieszasz mi w głowie.
Kiedy zbliżamy się do ostatniej bazy,
Chcesz mnie cofnąć...”


CHWILA!


Nigdzie nie chce mnie cofnąć!

xxx

Jeśli przypomnicie sobie prolog, to okaże się, że epilog jest w 100% dopasowany.
Czy tak miało być?
Nie wiem.
Ale jest!

TO KONIEC!

Oczywiście naszego kolejnego opowiadania. My tu zostajemy... Chyba do usranej śmierci. :)

DUM! DUM! DUM!

Dostałyśmy nominację do TOP10 od najwspanialszej AZRAEL.
I wiecie na którym miejscu jesteśmy?
NA #1!
Żeby poczuć naszą radość trzeba by przeczytać moją i Kasi rozmowę, ale pozwolicie, że zostawimy ją dla siebie :p

Dokopałam się do pierwszego PROLOGU!
Wiecie, że 7 sierpnia minął rok odkąd tu jesteśmy?
WOW!

Dzisiaj mamy środę... W PIĄTEK POJAWI SIĘ PROLOG NOWEGO OPOWIADANIA!

CZEKAJCE!
KOMENTUJCIE!
GŁOSUJCIE W ANKIETACH!
ZAGLĄDAJCIE DO BOHATERÓW!
I PYTAJCIE!

H.

wtorek, 11 sierpnia 2015

FRIEND ZONE - DZIESIĘĆ


https://www.facebook.com/IILoveSovia

Chciał pokazać ,że o niej zapomniał.
Lecz to robiło się coraz trudniejsze...
Wszystko dosłownie WSZYSTKO - mu o niej przypominało.

- Przecież Blanka go kocha..nie możesz tego spieprzyć. - mówił do siebie, uderzając się pięścią w głowę.

Nawet nie wiedział czy ta przyjaźń ma jeszcze dalszy sens. Musiał z nią pogadać i wysłuchać do końca co ma mu do powiedzenia.

Wiedział ,że tamtym razem zachował się jak idiota...
Ale cóż...

Założył buty i wyszedł.
Kierował się do jej domu.

Stanął przed jej drzwiami, wziął głęboki oddech i wcisnął guzik.
Chwile później otworzyła...
Jego ideał...
Zarumienił się, lecz chwilę później cały czar prysł.
Za Blanką stanął Maciek.

- Siema stary. - powiedział do Kacpra - To ja już lecę. Macie wiele do wyjaśnienia. - i ruszył w stronę podjazdu.

Patrzyli na siebie przez jakieś 10 minut, obydwoje byli zdenerwowani.

- Wszystko dobrze? - zapytał.
- Muszę Ci coś powiedzieć...nie dałeś mi dokończyć.

Podeszła do niego i złapała jego dłoń...
Popatrzyła mu prosto w oczy...po czym złożyła pocałunek na jego ustach.
- Kocham Cię. - powiedziała.


***************************************

No i mamy dyche! :D









niedziela, 9 sierpnia 2015

FRIEND ZONE - DZIEWIĘĆ

- Czego chcesz? - zapytał ostro. Sądził, że to nada mu odwagi i spowoduje, że serce jego nie zmięknie, gdy dziewczyna stanie przed nim.
- Przeprosić? - powiedziała delikatnie i cichutko.
- Maciek ci powiedział?
- Mhm - mruknęła.
Nogi pod libero się ugięły.
Wszystko przestało mieć dla niego sens.
Wiedziała o wszystkim.
- Nie obchodzi mnie to! Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać! - krzyknął. Był dumy z siebie. W końcu pokazał swojej przyjaciółce, że nie da okręcić się wokół palca.
Postawił się.
To było ważne.
- Ale Kacper - podeszła do niego i ułożyła swoją drobną dłoń na policzku chłopaka.
- Nie rób tego!
- Czego? - zdziwiła się i cofnęła dłoń.
- Mieszać mi w głowie - wyjaśnił. - Dajesz mi nadzieję, a potem cofasz do strefy przyjaźni. Znowu. Bawisz się mną.
- Ka...
- Nie! Nie Kacper. Najlepiej chyba będzie jak wyjdziesz - poprosił.
Dziewczyna wyszła.
Nawet nie trzasnęła drzwiami.
Starała się wszystko zrobić najciszej, aby nie sprawić mu bólu.

Opadł na kanapę.
Spieprzył.
Powinien pozwolić jej powiedzieć.
Powinien wziąć ją w ramiona.
Pocałować.
Przytulić.
To nie tak miało być.

Chwycił torbę treningową.
Wbiegł na salę.
Jego nerwy sięgały zenitu.
Ale gdy zobaczył to wszystko się uspokoiło.
Blanka rozmawiała z Maćkiem.
Chłopak obejmował ją.
Nie pozwolił jej nigdzie odejść.
A ona...
Przytulała go jeszcze bardziej.
Uderzył pięścią w ścianę i odszedł.
Bez słowa.

Postanowił zapomnieć.

<rozmowa Maćka i Blanki>

- Rozumiem - powiedział.
- Jesteś najlepszy - wychlipiała.
- Nie mów tak. On jest najlepszy - mruknął z bólem. Schował w twarz we włosy dziewczyny.
Jego świat właśnie runął.
Ale wiedział, że tak musi być.
Ona musi być szczęśliwa.
A on będzie.
Z inną dziewczyną.
I ona będzie dla niego 'najlepsza'.


xxx

DEDYKACJA DLA AZRAEL.
Normalnie popłakałam się czytając komentarz pod ostatnim postem.
Jesteś najlepsza!

Nie wiem dlaczego, ale miałam ochotę uderzyć Kacpra w twarz, że nie pozwolił dokończyć Blance. Boli mnie 'widok' cierpiącego Kacpra. Och...

Został nam 10 i epilog.
Cieszycie się?
Ja tak 50/50.
Bo mój plan chyba dzisiaj runął.
Ale spokojnie - COŚ WYMYŚLIMY!

Cmok! H.

piątek, 7 sierpnia 2015

FRIEND ZONE - OSIEM

Przez kilka dni nigdzie nie wychodziła...
Ani do szkoły...
Ani park...
Nigdzie kompletnie, miała mętlik w głowie. Jej myśli krążyły wokół nich - MAĆKA i KACPRA.

- Dlaczego jestem taka głupia?! - mówiła sama do siebie, każdego ranka.

Jeden był słodki, uroczy, mówił wszystko co dziewczyna chciałaby usłyszeć, bardzo wysoki, najprzystojniejszy w szkole.
A drugi?
Drugi to najlepszy przyjaciel, zawsze pomagał, był przy niej gdy tego potrzebowała, kochany, znali się od zawsze. Życie bez jego obecności to nie życie.
Ehhhh...
Myślała...

Wracał ze szkoły.
Bardzo się o nią martwił - nie było jej.
Nie poszedł do niej, ani razu, nie miał odwagi.
Wiedział, że tamten pewnie wszystko jej powiedział.

Wrócił z treningu.
Zmęczony.
Wziął kąpiel po czym udał się do swojego pokoju.
Słuchał swojej ulubionej piosenki...
Próbował o tym nie myśleć i zająć się czymś innym.

Gdy w końcu się udało, rozległ się dzwonek do drzwi.
Wyszedł z pokoju i udał się do wyjścia.

Otworzył, zamurowało go.
Niska dziewczyna, o blond włosach, ubrana w sukienkę w paski. Brązowe oczy, te które tak  uwielbia.
Uśmiechnął się - TO BLANKA!

- Możemy porozmawiać? - powiedziała, spoglądając na mnie.
- Jasne. - odsunąłem się i pokazałem ręką za siebie...

***
Co tam u Was? Jak wakacje?
Mnie wykańczają, te temperatury...masakra.
Nie mam sił z domu wychodzić.... :D

Dobra, teraz takie mocne 2/10 za ten rozdział hahaha :D

Pozdrawiaaaam.