niedziela, 6 września 2015

MOTYLE - OSIEM

< TOŚKA >

- Dobrze to przemyślałaś? - zapytał Kurek głaszcząc mój policzek, a jego druga ręka znajdowała się na moim biodrze. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek...był idealny...chociaż jeszcze kilka godzin wcześniej miałam ochotę go zabić. Pomimo tego ,że był już cały mój...nadal miałam te PIEPRZONE MOTYLE. Jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze.

 - Tak, to była najlepsza decyzja w moim życiu. - odpowiedziałam, po czym odwróciłam głowę w inną stronę, aby nie zauważył mojego rumieńca.
- Wiem co robisz. - złapał mój podbródek i odwrócił w swoją stronę, tak, że patrzył mi w oczy ,a ja jemu. Nasze usta zaczęły się zbliżać, aż tu nagle...

- Kurek! Jeden zły ruch i giniesz. - wparował do pokoju mój kochany braciszek. On zawsze miał wyczucie czasu. Wyrwał mnie z objęć Bartka i mocno przytulił.

- Rozmawiałaś z Moniką? - zapytał.

- Nie jeszcze nie.

- Musisz się pochwalić tą swoją zdobyczą. - wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem.

x
Trza było rozpocząć pakowanie, jutro z samego rana wracałam z Filipem do domu. Tak bardzo nie miałam ochoty na drugi lot tym złem. NIENAWIDZĘ TEGO! Ale musiałam. Innego wyjścia nie było.
Zastanawiałam się jak to będzie. Jak wrócimy do Polski. Ja.Bartek.

< BARTEK >

- Dzięki chłopie! - skierowałem te słowa do Bieńka, który podpierał się o poręcz na balkonie.

- Nie ma sprawy, tylko tego nie spieprz . Tośka to wyjątkowa dziewczyna, znam ją nie od dziś. - jego słowa trochę mnie przeraziły, ciągle miałem w głowie obawę, że ją skrzywdzę. Ale chciałem żyć chwilą, byłem przy niej szczęśliwy i nie chcę jej stracić.

x

Leżałem na łóżku podczas ,gdy rodzeństwo Kubiaków wyruszyło na zwiedzanie miejscowości. 
Chciałem ułożyć sobie w głowie wszystkie te wydarzenia. Ta przegrana...bolała najbardziej...chociaż zdobyłem NAJLEPSZĄ dziewczynę na świecie.Mogliśmy dać z siebie więcej, ale niestety tamci okazali się lepsi. 
Chciałem zrobić dziewczynie niespodziankę, miałem już pewien pomysł i miałem nadzieję, że mnie nie zabije.

*Następny dzień*

- Jak już dolecicie to zadzwoń. - przytuliłem dziewczynę jak najmocniej i mówiłem do jej ucha. 

- Dobrze miśku. 

- Mam dla Ciebie małą niespodziankę w Polsce. - wygadałem się, czego potem żałowałem. Dałem jej całusa, po chwili zrobiła to samo.

- Gołąbeczki, musimy już jechać. - warknął Fifi, widać ,że był zły.

- Spokojnie stary. - mówiłem i dałem Tośce buziaka w polik. - Kocham Cię i pamięta zadzwoń.

- Tak tak, ja ciebie też. Zadzwonię. - wystawiła mi język i już po chwili znalazła się w taksówce.

< TOŚKA >

Wsiadłam do samochodu. W środku był Kubiak i Filip, oraz kierowca.

 - A co ty tu robisz? - zapytałam na widok braciszka.

- Bez pożegnania nie pojedziesz. Muszę zobaczyć ,że jesteś cała i zdrowa.

- Jaki ty kochany. - przytuliłam Miśka i zerknęłam na telefon 11:27, za 13 minut mieliśmy samolot.

x

Zajęliśmy miejsca, byliśmy już po odprawie. Czekaliśmy teraz tylko aż samolot wystartuje. 

- Tośka, mogę Cię o coś zapytać? 

- Co jest Fifi? - spojrzałam na niego, zachowywał się jakoś inaczej niż zwykle.

- Bo podoba mi się pewien ktoś i nie wiem co mam zrobić. - szczęka opadła mi do ziemi, uśmiechnęłam się i czekałam na dalsze informacje.

- Ale nie jesteś gejem? Prawda?

- Absolutnie nie. - powiedział z bulwersem i odwrócił się w stronę okna.

xxxx

Hej!
Jak tam u Was po pierwszym tygodniu szkoły? U mnie masakra, boję się co będzie dalej.

Łapcie tu ósemkę i do następnego.


CMOK.

.K

4 komentarze:

  1. super wyszła, zresztą jak zawsze :)
    a Fifi się w niej zakochał, ja to czułam! :D
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju!
    C.U.D.O!
    Przepraszam, że dopiero dzisiaj i nie komentowałam wcześniejszych, ale nie miałam czasu lub...dostępu do internetu.

    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny!

    GosiaczeK

    OdpowiedzUsuń