sobota, 19 września 2015

MOTYLE - DZIESIĘĆ

- Tośka, złamałem nogę. - powiedział mi Fifi przez telefon. Dlaczego akurat teraz? Jutro wyjeżdżamy z Bartkiem, a przecież nie mogę zostawić przyjaciela bez opieki, nie miał tutaj nikogo, kto mógłby się nim zająć.
- Jak? Gdzie? Kiedy? Czemu mówisz mi to z takim spokojem? Nie wyleciałeś z Marleną?- zapytałam zaniepokojona, chodząc po kuchni Kubiaków, moja bratowa obserwowała każdy mój ruch.
- Wczoraj jak wróciliśmy, spadłem ze schodów. Jestem kaleką.
- Przecież to nie twoja wina. Ale dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?! - oburzyłam się.
- Mogłabyś wpaść do mnie dzisiaj?
- Jasne, nie ma sprawy. - rozłączyłam się.

Chodziłam z kąta w kąt, musiałam coś wymyślić. Mimo tego, że wiem ,że nie będzie chciał aby ktoś mu pomógł, musiałam to przyjacielska przysługa. Czyli mój obowiązek.
Marlena! Tak! To jest myśl! Zapomniałam o niej!

Był czwartek, godzina 17:00. Dzik, Kurek, Mateusz wybrali się na spotkanie organizowane przez Antigę. Nie chciałyśmy im przeszkadzać, więc zostałyśmy w domu.
A teraz miałam odwiedzić Filipa.


http://www.stylowkidlanastolatek.pl/obrazkinewsy/3745.jpg


Ubrałam ciemne spodnie, szara bluzkę, włosy przeczesałam i poprawiłam rzęsy tuszem.
Założyłam trampki i wyszłam z domu.
Nie chciało mi się jechać żadnym tramwajem, autobusem, samochodem czy czymkolwiek. Miałam ochotę na spacer, poukładać sobie w głowie wszystko co się wydarzyło. Dalej nie mogłam przyswoić sobie całej tej sytuacji.


< BARTEK >

- Co u Tosi? - zapytał Bieniek, przybijając mi piątkę.
- Wszystko w porządku, jutro jedziemy za miasto. - odpowiedziałem, poprawiając marynarkę.
- Ooo no to świetnie. Sami? A gdzie?
- Tak sami. Tam gdzie opowiadał Dziku. - burknąłem i wszedłem do środka restauracji w której byli pozostali kadrowicze i nasi trenerzy.


< TOŚKA >

- Wchodź. - usłyszałam jego głos i otworzyłam drzwi. Leżał w salonie na kanapie, noga w gipsie, w ręce trzymał miskę z chipsami i oglądał jakiś film.
- Cześć i czołem. - przytuliłam chłopaka. - Dalej jestem na ciebie zła, za tą przesiadkę kochany.
Zrobił głupią minę i uśmiechnął się.
- Jak z Bartkiem? - zapytał, a z jego ust zniknął uśmiech.
- A super, jutro wyjeżdżamy....i mam do ciebie małą sprawę. - siadłam obok niego.
- Dajesz. - zaczął, próbując usiąść, pomogłam mu w tym.
- Wiem ,że ciężko ci będzie przez te dni, miesiące. Oczywiście pomogę ci jak wrócę, a jutro będziesz miał niespodziankę.
- Ooooo.

xxx

- Marlena!
- Tak? - odebrała.
- Jutro, godzina 9:00, ty, u Fifiego. Potrzebuje cię.
- Zgoda. - odpowiedziała, rozłączyłam się. Wszystko napisałam jej w sms w drodze do domu, mam nadzieję ,że ten mój przyjaciel kaleka się ucieszy. W końcu widać, że się mu spodobała, ale jest nieśmiały. Oj Filipku Filipku.

xxx

- Już jestem. - powiedziałam. Monika przygotowywała kolację, chłopaki mieli być za jakieś pół godziny, Kurek zostaje u nas na noc. Jutro z rana wyjeżdżamy.
- Pomóc Ci? - zapytałam, nosząc na rękach Polcię.
- Możesz nakryć do stołu, dla 5.
- Jasne, jasne. - cmoknęłam ją w polik i razem z małą zabrałyśmy się za stół.

xxx
- A to jaki kolor? 
- Celwony.
- Pięknie skarbie. - podniosłam malutką do góry i wtedy ktoś złapał moje biodra. Opuściłam dziewczynkę i odwróciłam się do tyłu.
Te motyle...PIEPRZONE MOTYLE...które w dalszym ciągu odczuwałam ,gdy tylko był przy mnie.

- Cześć. - stanął przede mną, wysoki, niebieskooki chłopak. Na ręce tatuaż - WILK. 
- A kogo pan tu szuka? - zapytałam, stykając się z nim nosem.
- Mojej cudownej dziewczyny. - odpowiedział, a mi zrobiło się gorąco.  Przyciągnął mnie do siebie. Czułam jego oddech.
Pola pobiegła przywitać tatę.
- Kocham Cię. - pocałowałam go, a wtedy do mojego pokoju wszedł Michał. Odsunęłam się od niego.
- Ekheem. - opiekuńczy braciszek. Rzuciłam się mu w ramiona i zaczęłam się śmiać. - Oj Kubiak Kubiak.
- Po nazwisku to tak nie ładnie panno Kubiak.
- Dobra! - założyłam ręce na ręce i skierowałam się w stronę Bartusia.

xxx

- To do niedzieli. - pożegnałam się z rodzinką i wsiadłam do samochodu.

Nie miałam zielonego pojęcia dokąd jedziemy. Nie dało się z niego tego wyciągnąć - UPARTY CZŁOWIEK.

- Pooowiedz mi. - marudziłam przez całą drogę.
- Miśku jeszcze chwilkę. - położył dłoń na moim kolanie.
- Obie ręce na kierownicę, proszę pana. - uśmiechnął się i zrobił tak jak mu kazałam.
- Mam przypomnieć kto dłużej ma prawo jazdy? 
- Też cię kocham - wystawiłam mu język.

xxx

- Poznaje to miejsce. Jeździliśmy tu na obóz razem z bratem, Bieńkiem i innymi ludźmi ze szkoły. To pewnie sprawa Michasia. - spojrzałam na niego ,na co on kiwnął głową.
Wspaniałe chwile...
Lecz tutaj trochę się pozmieniało, jest mniej zieleni...

Jakieś 200 metrów od jeziora znajdowały się trzy domki. 

Nagle oboje zauważyliśmy znajomą twarz wychodzącą z wody.
Zaczął biec w naszą stronę, przecież to MATEUSZ - co on tu robi?


***

Hej!
Jak tam u Was? Ja jutro na wycieczkę na wykłady z fizyki i chemii.
Rozdział ehh... 3/10 - WIĘCEJ NIE DAM.

Ale to wasza opinia jest najważniejsza - nie moja. 
No więc tak:

KOMENTUJCIE!
i pamiętajcie o pytaniach w zakładce 50 000 !!

CMOK! 

.K




3 komentarze:

  1. Cudowne!
    Co Mateusz tam robi?!
    Nie wiem czemu, ale mam mieszane uczucia co do Tosi i Bartka. Nie wiem czemu, ale jakoś tak.

    Fifi to łamaga.
    Tośka to z tym, żeby Marlena się Filipem zajęła to był świetny pomysł.

    Trochę za krótkie.

    Pozdrawiam oraz życzę duuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń