środa, 31 grudnia 2014

5.

- O! Któryś z nich to twój chłopak Maja? - zagadnął tata, wnosząc do domu kilka siatek z zakupami.
- Tati - mruknęłam.
- Proszę pana, to kwestia czasu - puścił mi oczko Dawid.
- Nie rozmawiam z wami - rzucam i wychodzę z pokoju.
Usiadłam w swoim pokoiku na piętrze.
Wysłałam sms do kilku przyjaciółek, z którymi utrzymywałam kontakt.
Luiza, Ola i Karina od razu zgodziły się na biwak.
Umówiłam się z nimi jutro na 10:00 pod Podpromiem.
- Majuś, pojedzie z nami Dawid, Michał z Klaudią, Fabian, Krzysiu i Nikolay. Zabieraż kogoś? - zapytał, siadając na skraju łóżka.
- Luizę, Karinę i Olkę - spojrzałam na brata wymownie.
Olę znałam od podstawówki. Byłyśmy jak siostry no i dla mojego brata była obiektem westchnień. Nie wiem czy nadal tak jest. W końcu nie widzieli się od mojego wyjazdu, chyba, że przypadkowo w galerii. Ale jak to się mówi - stara miłość nie rdzewieje.
Piotrek wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
Tutaj było tak cicho. Tak idealnie. Nigdy nie żyłam w spokoju, bez pośpiechu. Zawsze mnie coś goniło, a od teraz ma być inaczej. Fajniej.
Zeszłam do salonu.
No tak - wszyscy siedzieli i śmiali się z 'żartów' Krzyśka. Nie wiedziałam, że nasz dom jest taki ciepły.
- Majka - zobaczyła mnie mama. - Masz pomysł na pracę tutaj?
- Tak - mruknęłam, siadając na krześle obok. - Chcę wynająć jakiś lokal i studio fotograficzne otworzyć.
- Ja wiem, gdzie jest wolny lokal - zaćwierłam Dryja. Spojrzałam na niego i gestem ponagliłam, aby powiedział. - Niczego nie ma za darmo.
- Wydaje mi się, że to nie jest dobre miejsce do tej rozmowy - zaśmiał się Żurek.
- Też tak sądzę - powiedziałam z szerokim uśmiechem. - Porozmawiamy jutro.
- Panowie, zmywamy się - krzyknął Jochen.
- Jutro o 10:00? - upewniłam się.
Pokiwali głowami. Odprowadziłam ich do drzwi i z każdym wymieniłam szybkiego buziaka w policzek.
Został tylko mój brat.
- Coś ci pokażę - szepnął i ujął moją dłoń.
Staneliśmy na środku garażu.
Piotrek zapalił pospiesznie światło, a ja nie mogłam się odezwać.
Moim oczom ukazał się ciemno czerwony LandRover. Był idealny.
- No więc to taki prezent na 18 urodziny - ucałował mój polik i wręczył kluczyki.
Nie mogłam się napatrzeć.
Samochód to było marzenie, a w dodatku taki samochód.
Zaczęliśmy pakować do niego namioty, materace do pływania, ręczniki. Jak byliśmy mali, to rodzice często zabierali nas na biwaki. To dzięki nim oboje nauczyliśmy się gry na gitarze, która także wylądowała na pace.
Spojrzałam z uznaniem na zapakowany samochód.
Jutro biwak z Resoviakami, z moim bratem i przyjaciółkami.
Nagle telefon zawibrował. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodenek. Sms.

Do jutra Myszko xx - D.

Mimo woli uśmiechnęłam się. To było urocze z jego strony. Dawid był uroczy.

♥♥♥

Jesteście najlepsze dziewczyny!
Wiecie jak sprawić, abym się uśmiechnęła. :*

Dacie radę 10?? W końcu Sylwester i musimy zacząć dobrze rok. :)

Ja życzę Wam zdrowia, spełnienia marzeń, siatkarskich doznań, miłości, radości i oczywiście zadowolenia z naszej roboty.

To do 2015!

Buziaki!

Hania.

wtorek, 30 grudnia 2014

4.

Wróciłam do domu i myślałam o dzisiejszym dniu. Cieszę się ,że tak mnie przywitano w rodzinnym mieście... Wzięłam kąpiel, umyłam zęby i poszłam do łózka, załączyłam swojego laptopa i połączyłam się z hotelowym internetem. Miałam pełno zaproszeń na fb, otworzyłam ,a tam zaproszenia od wszystkich RESOVIAKÓW... już po jakiś 10 minutach otrzymałam wiadomość od jednego z nich.
- Hej.
- O hej Żurek.

- Po nazwisku tak nie ładnie :)
- Oj, przepraszam  Michał* :D Wybacz...

- Żartowałem :D 
- Te wasze poczucie humoru ;*
- A no. Jakieś plany na jutro? 

- Jadę odwiedzić rodziców.
- Ale niespodzianka, będę akurat u Piotrka.
- O super. Dobra ja lecę spać, dobranoc :) 
- Branoc. Do jutra ;* 
I odłożyłam komputer. Przez chwilę nie mogłam zasnąć moje myśli ciągle wędrowały ku rodzicom. Jak oni zareagują ,że wróciłam? A może mnie wyproszą? Nie wiem , sama już nie wiedziałam. Miało to się dopiero okazać. Jutrzejsza konfrontacja.
Obudziłam się jakoś koło 10:00, A już pół godziny później byłam w podróży do swojego rodzinnego domu. Już byłam przed wejściem miałam nacisnąć klamkę ,gdy nagle drzwi się otworzyły same.
- MAJA? Kochanie co ty tu robisz? - krzyczała moja mama od progu.
- Wróciłam do was.
- Wejdź do środka skarbie, jak się cieszę ,że przyjechałaś. - i mnie przytuliła, jejku jak mi tego brakowało.
W korytarzu zjawił się mój tato. To jego bałam się najbardziej zobaczyć, ponieważ nie pozwolił mi jechać ,a ja go nie posłuchałam.
- Cześć tato. - jego mina wskazywała na to ,że nadal jest na mnie zły.
- Witaj Majka,
- Nie cieszysz się ,że wróciłam? - zapytałam ,a on nadal był nie ugięty.
Zapadła cisza, stanęłam obok swojej mamy która nie opuszczała ze mnie wzroku. Nagle mój rodziciel się uśmiechnął.
- Pewnie ,że się cieszę. Chodź tu do mnie rybko! - i utonęłam w jego ramionach. Myślałam ,że nigdy mi tego nie wybaczy, a jednak cuda się zdarzają. - ale obiecaj mi jedno córciu, nigdy już nas nie zostawisz tak bez słowa.
- Dobrze obiecuje. Kocham was.
- My ciebie też słoneczko. - powiedzieli równocześnie.
Rodzice pojechali do swoich znajomych, zostałam tutaj sama. Piotrka nie było, tylko ja i kot, który miał już jakieś 8 lat. Taki kochany staruszek...
Mój pokój, te wszystkie plakaty sławnych osób, zdjęcia z przyjaciółmi, wyprawy rodzinne...łzy mi aż poleciały patrząc na to wszystko. Brakowało mi dzieciństwa. Teraz byłam już dorosła, praca, założenie własnej rodziny, to chyba nie dla mnie akurat wtedy mi się tak wydawało. Wpadłam na pewien pomysł. Czekałam z nim aż wrócą rodzice i Piotrek. Przez ten czas kiedy ich nie było pojechałam do hotelu ,aby zabrać swoje rzeczy i wymeldować się z niego. Poukładałam ubrania w szafach i przywiesiłam na ścianie wszystkie zdjęcia ,które przez tamten czas zrobiłam przez swoją podróż.
Usłyszałam zgrzytanie drzwi. Zbiegłam na dół i ujrzałam Pitera, Żurka, Dryję, Igłę i Jochena.
- Ej chłopaki mam dla was propozycję. - powiedziałam, podpierając się łokciem o poręcz schodową.
- Hmm? - popatrzyli na mnie.
- Co powiecie na biwak?
- Biwak? - zapytał mój brat.
- Tak właśnie. Tak na trzy dni.
- No mi pasuje. Nie wiem jak wam chłopaki. - odpowiedział - Przecież i tak będziemy mieli wolne.
- Okej. - rzekł jeden z nich , a potem po kolei każdy.
Cieszyło mnie to ,że się zgodzili.
Chłopaki grali w bilarda w salonie, a ja siedziałam i się im przyglądałam.Co jakiś czas każdy z nich puszczał mi oczko. Gdy nagle do domu wparowali moje rodzice...
- Jesteśmy z powrotem. - i weszli do nas do salonu.
- O chłopcy, a co wy tu robicie? - zapytała mama.
- Dzień dobry prze pani. - powiedzieli równocześnie.
- Dobry,dobry. - mama spojrzała na mnie z tą miną co kiedyś na kuzynkę kiedy przyprowadziła do swojej mamy chłopaka, a akurat ona tam była. A teraz kuzynka się z nim ożeniła........

*********

Cześć i czołem, co tam u was? Były 3 kom więc łapcie kolejny
 Szczęśliwego Nowego wam życzę <3

3 komentarze = NEXT

Kasiaa.



niedziela, 28 grudnia 2014

3.

Oczywiście nikt nie raczył się przyznać. W tamtej chwili przestało mnie to obchodzić, bo najdziwnieszy był widok Dawida, który na biodrach miał koło ratunkowe.
- Po jaką cholerę ci to koło? - zapytałam ocierając wodę z twarzy.
- Boję się, że utonę w twojej zajebistości - zaćwierkał, a ja czułam jak moja twarz zalewa się rumieńcami.
- Wstawaj Maja - chwycił moją dłoń Piotrek. - Fabian odwiezie cię do hotelu, bo ja już wypiłem piwo i przyjedziecie jak się przebierzesz.
- Puścisz mnie samą z chłopakiem? - nie kryłam swoje zdziwienia.
Pit od zawsze unikał, abym kontaktowała się z jakimikolwiek chłopakami, a w dodatku jeśli był to, nie daj Boże, jego kolega lub nawet znajomy. Wtedy to miałam wesoło. Co prawda nie długo, bo szybko dostałam się do innej szkoły, ale lubię wspominać stare czasy, gdy byliśmy prawdziwą rodziną.
- Dzisiaj zrobię wyjątek - uśmiechnął się. Ucałowałam jego policzek i ruszyłam w kierunku srebrnego BMW, przy którym stał oparty Drzyzga. Z wielkim uśmiechem otworzył drzwi od strony pasażera i pozwolił mi spokojnie wsiąść.
Jechaliśmy w ciszy. Tylko w radio leciała piosenka Eda Sheerana 'Give me love', którą śpiewałam, do końca nie wiedząc, że to robię.
- Lubisz śpiewać? - zagadnął w końcu siatkarz.
- Tak, jak byłam mała to chodziłam do szkoły muzycznej - wyjaśniłam.
- A teraz nie jesteś mała? - poruszył sugestywnie brwiami.
- Zapytam w prost - mruknęłam - jesteś gejem?
- Co - o? - zdziwił się. - Dlaczego?
- Mój brat pozwolił mi jechać samej - podkreśliłam ostatnie słowo - w samochodzie, gdzie jest mało przestrzeni i to ty masz kluczyki - wyjaśniłam.
- A! Oto ci chodzi - roześmiał się. - Mam zaklepany termin ślubu, więc chyba nie ma czego się bać - wmruknął.
- Sorki - szepnęłam. Zrobiło mi się strasznie głupio. Zachowałam się jak idiotka.
- Okay. Jesteśmy - powiadomił.
- Chodź, zapraszam cię na sok bananowy, bo tylko to mam - zaśmiał się na moje słowa.

Postawiłam przed nim karton soku i ruszyłam w stronę łazienki. Zabrałam jeszcze dżinsowe shorty i białą, falbaniastą bluzkę na ramiączka. Zmyłam z siebie to całe świństwo i przemyłam twarz. Pomimo, że mieszkałam w Barcelonie byłam blada. Całe dnie spędzałam w studio, a wieczory i noce na wywoływaniu zdjęć. Zawsze cenie sobie tradycyjne metody, a klient także. Lubiłam swoją pracę, ponieważ była to za razem moja pasja. Piotrek był w stanie tylko to zrozumieć. W końcu miał podobne życie.
Przeczesałam włosy i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Co było nie tak z Dawidem?
Od samego rana adoruje mnie i to tak cholernie widocznie. Dziwnie się czuję, bo zawsze odpycham facetów. Nie wyglądem lecz charakterem. Byłam złośliwa, opryskliwa, zarozumiała i zapatrzona w siebie <ironicznie> rzecz jasna.

***

Znowu byłam w domu Ignaczaka.
Chłopcy siedzieli na tarasie. Iwona z resztą... przyjaciółek, jak mniemam, w kuchni, a dzieci bawiły się w salonie na dywanie. Było gwarno do chwili aż Fabian krzyknął, że jesteśmy. Wszyscy zlecieli się na korytarz. Czułam się jak jakaś cholerna atrakcja lub wystawa w muzeum sztuki nowoczesnej.
Oczywiście poznałam wszystkie kobiety, które przyjęły mnie bardzo ciepło, a bynajmniej takie odniosłam wrażenie. Zaczęły wypytywać się o moje życie. W końcu nie wiedziały o moim istnieniu. Nie miałam za złe Pitowi, że nikomu o mnie nie mówił. Sama tego nie robiłam. Nie chodzi tutaj o wstyd lub o co kolwiek. Każde wspomnienie brata sprawiało ból, bo nie było go przy mnie. Tęsknota wygryzała mnie od środka.
Iwona była wspaniłą kobietą. Martwiła się o wszystkich i wszystko dookoła.
No i poznałam wybrankę serca niedoszłego geja - Monikę. Zabawna, to nalepsze określenie tej dziewczyny. Wszędzie jej pełno. Jeszcze przed chwilą bawiła się z Dominiką na dywanie, a w jednej sekundzie znalazła się przy stole w kuchni.
W końcu rozmowa przeszła na temat mężczyzn. UGH. Musiałam się ewakułować. Nie lubiłam tego.
Wyszłam do ogrodu.
- O! Maja - ucieszył się Igła na mój widok. Ja na jego też, ale chyba w mniejszym stopniu - upierdliwy z niego człowiek. - Czym oddycha nos?
Strzeliłam sobie otwartą dłonią w twarz.
Ten człowiek musiał urwać się z jakiejś choinki, bo to nie normalne.
- Czym? - pytam, ale w rzeczywistości boję się tej odpowiedzi.
- Pornosem - wybucha śmiechem, a ja za nim.
Natychmiast przed oczami mam scene z 'Drużyny', w której Michał Winiarski obwieszcza światu jakie jest jego hobby w Spale.
- Albo to! - budzi się libero. - Co mówi chińczyk widząc szybę? - patrzę na niego - Toshiba!
- Wy te wszystkie języki macie we krwi - kwituje, powodując, że całe zgromadzenie zaczyna się śmiać.

***

No i mamy 3.
Długi, ale dla najlepszych czytelników wszystko! Dzięki Wam piszemy bardzo szybko i rozdziały wychodzą całkiem dobre.

Po każdych TRZECH komentarzach będzie pojawiał się rozdział! Wchodzicie w to??

Happy New Year!

Hania :*

2.

Chłopcy poszli się przebrać ,a ja czekałam przed wyjściem na Piotrka. Rozglądałam się i w końcu czułam się jak w domu...tyle czasu tu mnie nie było. Ale ta tęsknota, to przez nią nie wytrzymałam i musiałam wrócić.

Nareszcie wyszedł w towarzystwie Fabiana oraz Dawida. Podeszli do mnie...
- Majka, jedziesz do rodziców? - zapytał mój brat.
- Jutro do nich pojadę, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. I chcę im zrobić niespodziankę.
- Ooo, a mogę z tobą? - odezwał się Fabian, po czym wszyscy wpadli w śmiech.
- No jasne, zapraszam na kawę. - powiedziałam - jeśli będzie nam towarzyszył Piotr to nie ma problemu.

I wsiedliśmy wszyscy do samochodu mojego brata. On kierował ,obok niego siedział Drzyzga ,a ja z tyłu razem z Dryją.
-  Jaki jest twój ulubiony kolor? - dopytywał rozgrywający.
- Czerwony.
- Mój też, jesteśmy dla siebie stworzeni. - po jego słowach spojrzałam na brata , po którym było widać złość. Ale nie chciał tego okazać bo byłam już dorosła i wiedział, że potrafię sobie poradzić.

Fabian gadał jak nakręcony z moim bratem ,a ja wpatrywałam się w swoje rodzinne miasto. W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu...odwróciłam się...to był Drzyzga.
Nie wiedziałam kiedy Dawid wysiadł ,a tym bardziej kiedy ten usiadł koło mnie.
- To o której dzisiaj ? - uśmiechnął się.
- Yyyyy.
- Zadzwonię do ciebie. - odpowiedział Piotrek. - Maja to twój hotel?
- Tak mój. Dzięki chłopaki za podwózkę. Do później. - i wysiadłam.

Weszłam do holu i skierowałam się do pokoju.Dziwnie było iść gdziekolwiek z nimi. No ale co tam, lubię zawierać nowe znajomości.
Poszłam wziąć prysznic. Uczesałam się i ubrałam ,gdy nagle usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Odblokowałam ekran i był to sms od brata:

" Siostra, idziemy dzisiaj na imprezę do Igły, zamiast na kawę. Mam nadzieję,że pójdziesz z nami. Tak dawno  sie nie widzieliśmy, będę po ciebie o 17:00.
Piotrek"

Spojrzałam na zegarek, a tam 16:26. Zrobiłam wielkie oczy po czym pobiegłam się przebrać w jakieś wyjściowe ubrania, pomalowałam się i opuściłam hotel.
Nowakowski był po mnie jakieś 5 minut później. Wsiadłam do samochodu i udaliśmy się do domu Ignaczaka.

Wysiedliśmy, gdy nagle wszyscy Resoviacy mnie otoczyli. Nie wiedziałam czy mam się ich bać czy nie.
- Hej chłopaki. - powiedziałam
- O Maja, hej. - odpowiedział, któryś z nich.
- Ludzie, zapraszam do środka. - krzyknął Krzysiek, po czym skierowaliśmy się właśnie tam.. Zapowiadało się super.

Usiedliśmy przy stole, gdy w którymś momencie z ogrodu wyleciał Penchev wrzeszcząc w niebo głosy.
- Ludzie chodźcie tu na chwile!
- Maja i Dawid, idźcie zobaczyć o co mu chodzi. - powiedział spokojnie właściciel.

Odeszliśmy od stołu i weszliśmy do ogrodu. Stanęliśmy na przeciwko basenu. Gdy nagle ktoś mnie popchnął...i wylądowałam w wodzie...
Wynurzyłam się i ujrzałam obok siebie Dawida.
- Ludzie czyj to pomysł ? - zapytałam oburzona...............






_______________________________________
No hej hej, oto drugi rozdział tej nowej historii. Już nie długo kolejny. Zapraszam !! ;*
Kasiaa.

piątek, 26 grudnia 2014

1.

Wrzuciłam walizkę do pokoju hotelowego i po chwili wyszłam z budynku z torbą na ramieniu.
Chciałam pojechać na Podpromie.
W dodatku, gdy właśnie odbywał się trening Resoviaków.
Weszłam na halę i ruszyłam w kierunku sali.
Nic się nie zmieniło.
Chłopacy właśnie grali.
Usiadłam tak, aby nikt mnie nie zobaczył i nie wyprosił.
Wyciągnęłam aparat i zaczęłam robić zjawiskowe zdjęcia.
Wyskoki.
Wystawy.
Obrony.
Brakowało mi tego charakterystycznego zapachu.
Tej atmosfery i tego powietrza, które było wyraźnie przesiąknięte potem zawodników.
To jakby wrócić na stare śmieci.
- Okay, panowie! – krzyknął Kowal i klasnął radośnie w dłonie. – Na dzisiaj koniec. Rozciągnijcie się, żebym jutro nie słyszał o zakwasach i jutro widzimy się o 10. nie toleruję spóźnień – spojrzał wymownie na Lotmana i Holmesa.
Zaśmiałam się pod nosem.
Trener, wraz ze sztabem szkoleniowym wyszedł, a zawodnicy rozłożyli się na boisku i zaczęli rozciąganie.
- Chłopaki – zabrał głos Ignaczak – czym się różni trumna od długopisu? – zapadła cisza. Kilku mężczyzn wymieniło tylko spojrzenia. – Wkładem – dodał Libero, a wszyscy buchnęli śmiechem. – O! Jeszcze jeden! – przypomniało się Krzyśkowi. – Czym różni się katolicki ołówek od zwykłego?
- Zwykły jest z gumką, a katolicki bez – krzyknęłam, schodząc po schodach. Wszyscy zaczęli się śmiać, ale po chwili dotarło do nich, że to nie był żaden z nich.
Jak na komendę odwrócili głowę w moim kierunku.
Szok w ich oczach był godny podziwu.
No tak – w końcu nikt mnie nie znał.
- To jakiś żart – powiedział Nowakowski, wstając, a za nim cała drużyna.
- Nie myślałam, że taki mało śmieszny – mruknęłam, wchodząc na parkiet.
Dwumetrowy olbrzym podbiegł do mnie i chwycił mnie w swoje ramiona.
Zaczął okręcać mnie dookoła, a ja piszczała w niebo głosy.
- Puść mnie idioto! – krzyknęłam, a on postawił mnie na ziemi.
- Piotrek – chrząknął Drzyzga. – Czy chciałbyś przedstawić nam swoją ładną koleżankę?
- Stary, to pewnie jego dziewczyna, a wiesz jaki to zazdrośnik – dodał Rafał, a ja nie mogłam już powstrzymać śmiechu.
- Maja – wyciągnęłam dłoń do Fabiana. – Nowakowska – dodałam.
- Wow, wow, wow! – krzyknął Ignaczak.
– Nie powiedziałeś nam, że wziąłeś ślub? – zapytał Perłowski.
Nie wytrzymałam.
Zaczęłam się śmiać, a Piotrek po chwili do mnie dołączył.
- Oni – mówiłam przez śmiech.
- A może mamy dziecko? – zapytał Nowakowski, śmiejąc się.
- Ogarnijcie się – krzyknął Paul.
Wdech i wydech.
Wdech i wydech.
Wdech i wydech.
- Jestem jego siostrą – powiedziałam, biorąc się pod boki.
- Siostrą?! – krzyknęli wszyscy.
- Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? – zapytał oburzony Achrem.
- A o czym tu mówić? Sami zobaczcie jak ona wygląda – zlustrował mnie wzrokiem.
Od małego mi docinał, ale to były docinki przyjacielskie.
- Zapomniałem – przyznał się w końcu.
- Jak można zapomnieć o takiej ładnej siostrze – mruknął uwodzicielsko Fabian i próbował chwycić moją dłoń. Piotrek oczywiście w porę, oczywiście ta pora była dla niego, pociągnął mnie za nadgarstek, tak że schowałam się za nim.
- Fabian, szybciej byś poderwał jego dziewczynę niż siostrę – odezwał się Penchev.
Dopiero w tym momencie zobaczyłam, że był na treningu.
Okay.
Jego hotki miały racje – te oczy były genialne.
xxx
Święta, święta i po świętach.
Mikołaj był?
Bądźcie naszym Mikołajem i zostawcie minimum trzy komentarze…
To na pewno spowoduje, że Kasia będzie miała taką wenę, że nawet napisze opowiadanie o Jadzi i Lilce <wiesz, że Cię kocham>.
Okay.
Ja już się nie będę prawdopodobnie udzielała do Sylwestra, więc kochani – SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
KOMENTUJCIE.
Zakładka BOHATEROWIE jest już zaktualizowana.
KOMENTUJCIE.
W Informowanych możecie zostawiać Blogi, Twittery, Snapchaty, Wattpady.
KOMENTUJCIE.
CMOK. H.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

PROLOG

Jeśli mam być szczera, to nie zbyt pamiętam Polskę.
Polski język sprawia mi więcej problemów niż angielski, hiszpański czy nawet bułgarski.
Dziwne, nie?
Kiedy ostatni raz byłam w Polsce?
W wieku 16 lat.
O kurka.
Sama nie wiedziałam, że to już tyle czasu.
Dokładnie 9 lat.
Tyle też nie widziałam rodziny.
Dostałam stypendium fotograficzne.
Zostałam w Londynie do końca liceum.
Na studia dostałam się do Sofii.
No a ostatnie trzy lata spędziłam tutaj – w Barcelonie.
Zwiedziłam kawałek Świata.
Jednak nigdy nie było mi dane odwiedzić rodzinę.
No ale z drugiej strony…
Mogłabym namieszać.
Oni już tylko sporadycznie ze mną rozmawiają.
Gdy naprawdę jest coś ważnego.

Ale…
Ludzie się zmieniają…
Ja też.
Przyglądam się ogromnej walizce.
Jestem już gotowa do wylotu.
Będę tęskniła za tym wszystkim.
Ale czas się ustatkować, a nie – skakać z kwiatka na kwiatek.
Mam 25 lat.
Chyba to do czegoś zobowiązuje.
Z resztą – trochę mi się znudziła codzienna rutyna.
Czas na zmiany.
Wielkie zmiany, które chcę dokonać.
Czy mi się uda?
Mam wielką nadzieję, że tak.

WELCOME POLAND!

������

Wracamy! 
Prolog nowej volleyballstory jest, a tytuł WELCOME POLAND...
Co i jak dowiecie się trochę w pierwszym rozdziale...
Mam w planie napisać go bardzo szybko. 

A teraz -  KOMENTUJCIE!
Pokażcie że nie zapomnieliście o nas! 

Wesołych Świąt ����

sobota, 15 listopada 2014

EPILOG

Pamiętniku!

Długo nie pisałam, ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać.

Mama nie żyje już ponad rok. Jestem mi ciężko i wcale tego nie ukrywam. Po jej śmierci zaczęłam się ciąć – znowu, ale wtedy ujrzałam w Nim to czego nigdy nie dostrzegałam.

Później było już tylko z górki…

13 czerwca… Hmmm…
Staliśmy przed ołtarzem…

- Tak.
- Tak.

Byłam w białej sukni, a On w czarnym smokingu. Wyglądaliśmy genialnie. Wiem, że mama z tatą byli z nami. Cieszyli się pewnie, że dorosłam szybciej niż tego oczekiwali.

Teraz…

Teraz jestem szczęśliwą żoną i matką.
On ciągle powtarza, że dałam mu o wiele więcej, na ile w rzeczywistości zasługuje.
Kłamie.
On dał mi jeszcze więcej – dzięki Niemu żyję.

Nasz syn…

Rośnie jak na drożdżach. Każdego dnia bardziej staje się podobny do taty, ale to dobrze.
Talent, także odziedziczy po Nim.
Za kilka, kilkadziesiąt lat, nasz syn będzie podbijał światowe boiska siatkarskie, a my będziemy pękali z dumy.

Życie idealne…

Adrianna, Andrzej, Alan WRONA

★★★★★

Kto się spodziewał??
Jeśli mam być szczera, to my z Kasię ani trochę - spontan.

No i co dalej??
A dalej żyli długo i szczęśliwie...
Łza się w oku kręci.

Dziękujemy za miłe słowa, które nas motywowały każdego dnia...
ILYSM! ❤

Myślicie, że to koniec??
NIE - E !!!!!!!!!

Już niedługo <czytaj: środa> pojawi się prolog nowego volleyballstory.

Serdecznie zapraszamy!

Podsumujcie naszą pracę w komentarzach!

CMOK!
H.

niedziela, 2 listopada 2014

-19-

- Rafał.. Ja..ja już sama nie wiem. Tyle w moim życiu się zmieniło. Nie potrafię wybrać pomiędzy tobą a Karolem. Jesteście oboje dla mnie bardzo ważni. On był ze mną w tych najgorszych momentach, wspierał mnie i pomagał. A ty? A ty o mnie zapomniałeś nie przejąłeś się tym ,że możemy się już więcej nie zobaczyć. Nawet się nie pożegnałeś siedziałeś w swoim pokoju z słuchawkami w uszach. Ja cierpiałam, miałam nadzieje ,że ktoś mnie wesprze. I tak było jedynie Karolowi i Andrzejowi na mnie zależało...
- Ada, ja nie chciałem żebyś zobaczyła jak ja cierpię. Myślałem że tego nie wytrzymam. Miałem do ciebie jechać, ale nie wiedziałem czy będzie pomiędzy nami tak jak kiedyś. Zależy mi na tobie tak jak na nikim innym. Jesteś dla mnie wyjątkowa i nie chcę cię stracić...
- Muszę to przemyśleć. - odepchnęłam chłopaka od siebie i zbiegłam po schodach na dół.

Wyszłam do parku. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w kaczki pływające w stawie. Próbowałam to wszystko przemyśleć. Ale nie umiałam wybrać. Rafał był moją miłością , lecz to Karol się o mnie troszczył... ja już sama nie wiedziałam. To wszystko było takie bez sensu. Nie chciałam żadnego z nich skrzywdzić. Ale musiałam coś zrobić , żebym była szczęśliwa i oni też i nie raniła ich jeszcze bardziej. 

Spędziłam w parku jakieś 3 godziny na rozmyślaniu co zrobić. Musiałam im dać odpowiedź bo nie mogłam patrzeć na to ,że popsułam ich przyjaźń. Namieszałam im w głowach i teraz nie wiem jak się z tego wyplątać.
Wracałam już powoli do hotelu. Układałam  konwersację z nimi w jedną całość. Muszę przyznać ,że ciężko było mi podjąć decyzję. Ale jakoś się udało.  Trudno było powiedzieć czy dobrze wybrałam czy wręcz przeciwnie.

Wchodząc po schodach na górę, zobaczyłam ich wszystkich zbiegających na trening. Buszka nigdzie nie było, pewnie siedział już autokarze. Po chwili zauważyłam Karola, któy zamykał drzwi od swojego pokoju. Szedł w moją stronę. Już miałam koło niego przejść. Ale mnie zatrzymał, objął mnie w tali i pocałował.
- Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę. Pokażę ci jak wrócę z treningu. - i odszedł.
Weszłam do pokoju Karola, siedziałam na łóżku i oglądałam wszystkie zdjęcia które dotychczas z nimi zrobiłam. Wszystkie wspomnienia wróciły. Najbardziej w pamięci utkwiło mi zdjęcie Angeliki i Buszka. Nadal nie wiedziałam w co oni tak naprawdę grali. 

Po jakiś 2 godzinach drzwi od pokoju otworzyły się. Był to Kłos. Wszedł bez żadnego słowa i usiadł koło mnie.
- Jak było na treningu?
- A dobrze w końcu dobrze się zaczęliśmy dogadywać z Buszkiem.
- Karol ja ci muszę coś ważnego powiedzieć i Rafałowi też...
- Mam po niego pójść? 
- Jeśli możesz to tak.
Po 5 minutach w pokoju znaleźli się oboje. Bałam się wydusić z siebie słowa.
- I co? - zapytał Buszek. 

************************
No hej, :D 
Oglądaliście "Nad życie" KOCHAM TEN FILM i zawsze na nim płaczę. Ja nie wiem czy mogłabym tak postąpić jak ona. 

No to tak:

Liczę na wasze sugestie co do rozdziału.
I do następnego ! ♥

Kasiaa 

niedziela, 19 października 2014

- 18 -

- Hej piękna - mruknął Rafał i pocałował mój policzek. - Dzięki Karol za wszystko, ale teraz już sam się nią zajmę - zapewnił, ale Kłos objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nie opierałam się. Nie było sensu ciągnąć tego dalej.
- Zostawiłeś mnie w najgorszej chwili. Tak po prostu. Nawet nie zaproponowałeś, żebyś ze mną pojechał. Rafał - przełknęłam głośno ślinę - to koniec.
Siatkarz popatrzył na mnie i odszedł. Od tak. Bez słowa.
Odprowadziłam go wzrokiem i wtuliłam się w środkowego.
- Ej, nie płacz - uśmiechnął się. - Widocznie nie był ciebie watr - ucałował mój nos.
- Kurwa! Karol! Ile mamy czekać? Tym i tamtym zajmiecię się po treningu - oświadczył Ignaczak. Karol pospiesznie złożył pocałunek na moich wargach i odszedł.

Mecz okazał się sparingiem z reprezentacją Finlandii.
Siedziałam na trybunach i patrzyłam na piłkę. Dawno nie grałam. Ucięłam kontakt ze wszystkimi koleżankami, rodziną. Tak na prawdę nikogo już nie miałam, ale nagle pojawili się oni. Intrygujący przyjmujący, który zachwycał mnie swoją kamienną twarzą i obojętnością, a także środkowy, który okazał się najlepsiejszym przyjacielem na całym bożym świecie. Jedno co ich łączyło - chęć posiadania mnie na wyłączność. Równie dobrze mogłam się nimi bawić, ale kiedyś zabawiono się mną i nie potrafię sprawić, aby ktoś cierpiał. Na samą myśl o Darku wzdrygam się. Byłam jego prywatną dziwką. Wstręd do siebie, facetów pozostał, ale już mniejszy. Dużo mniejszy.

Po wygranym sparingu wszyscy udaliśmy się do miejscowego klupu na 'after party'.
- Ada pamiętaj, że musisz przyjechać do Rzeszowa - powiedział lekko wstawiony Igła.
- Przyjadę - zapewniłam.
- I do Kędzierzyna - mruknął Guma.
- Do Turcji też sobie nie żałuj, bo jak nie przyjedziesz to poczuję się urażony - szepnął Kubiak robiąc oczka ala szczeniak.
- Dziku, na wakacje. Kasę na bilet lotniczy uzbieram, a nocleg załatwię sobie u ciebie - położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Oczywiście. Bedzie miał kto do Polci wstawać - zaśmiał się.
- Przepraszam panowie, ale porywam moją wybrankę - pojawił się nade mną Kłos. Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą natychmiast chwyciłam. Zostałam wyprowadzona na środek parkietu. Z głośników zaczęła lecieć piosenka' Afair Love' Eda Sheerana.
- Specjalnie dla ciebie - szepnął i złożył pocałunek na mojej kości policzkowej. Położyłam dłonie na jego karku i wplotłam palce pomiędzy jego włosy.
- Czasami myślę, że to sen i za chwilę się z niego obudzę - szepnęłam.
- Kochanie, to nie sen. Teraz już wszystko będzie idealnie. Zobaczysz. Będziesz moją księżniczką - zapewnił.
- Nie jesteś prawdziwy - zamyśliłam się.
- Czy gdybym nie był prawdziwy, to zrobiłbym tak - i zanim coś powiedziałam, jego wargi idealnie złaczyły się z moimi. Pasowały do siebie idealnie. Nadgryzł moją dolną wargę. Zaśmiałam mu się w usta. Badałam jego podniebienie swoim językiem. Nagle odsunął się ode mnie.
- Ty masz kolczyk? - zapytał. Uśmiechnęłam się szyderczo. - Jak to zrobiłaś?
- Poszłam do kosmetyczki jak mieliście trening...
- Ja chcę się całować z tobą, a nie tym kawałkiem metalu - burknął, udając obrażonego.
- Wiesz jaki on potrafi być podniecający - szepnęłam mu na ucho. - Chcesz wypróbować? - zachęciłam Karola.
- Hmmmm - zastanowił się. - Okay, ale nie tutaj - mruknął. Spojrzałam na niego wymownie.

Odepchęłam go od siebie.
- Karoluś - mruknęłam - prysznic - wskazałam na łazienkę. - A i możesz wrócić bez koszulki.
Chłopak uśmiechął się i zniknął za drzwiami. Zdąrzyłam odnieść się z łóżka, a on pojawił się z powrotem - bez koszulki.
- Będę taki samotny pod tym prysznicem - mruknął i namiętnie mnie pocałował kilka razy dotykając mojego kolczyka językiem.
- Mówiłam, że jest kuszący? - zapytałam i pocałowałam go delikatnie w policzek. - Prysznic, a ja idę zobyczyć czy Andrzej dobrze się czuję - uśmiechnęłam się i wydostając się z jego uścisku, wyszłam.

Przeszłam kilka kroków.
Ogromne ciało przycisnęło mnie do ściany. Nasze usta współgrały ze sobą w każdym elemencie. Nie chciałam tego, ale emocje wygrały. Po chwili Rafał odsunął się ode mnie.
- A teraz spójrz mi w oczy i powiedz, że mie nie kochasz...
Zawahałam się przez chwilę.
- Rafał... Ja...

Dum dum dum!
Wydaje mi się, że w tym duecie, to ja jestem tą, która utrudnia bohaterom życie na każdym kroku.

UWAGA!
CHYBA ZAPOMNIELIŚCIE, ŻE PISZEMY TĄ HISTORIĘ WE DWIE.
KASIA I HANIA. HANIA I KASIA.
WNIOSKUJĘ TO PO KILKU KOMENTARZACH, ALE MOŻE SIĘ CZEPIAM.
ROZDZIAŁY DODAJEMY NA ZMIANĘ. NIGDY SIĘ NIE PODPISYWAŁYŚMY, ALE CHYBA ZACZNIEMY.

Do następnego! xx

Hania

-17-

Nogi się pode mną ugięły ..... DOSŁOWNIE..... ale czy on mnie kochał naprawdę? Ja już sama nie wiem, nic nie zrobił aby mnie zatrzymać przy sobie. Byłam rozdarta, serce mówiło ,że Karol a mózg kazał porozmawiać poważnie z Rafałem.. 


Leżeliśmy z Karolem na kanapie. Oglądaliśmy film, nie pamiętam tytułu, ciągle mój wzrok spoglądał na jego piękne, kryształowe oczy. Kochałam go i to bardzo mocno, to dzięki jemu nic sobie jeszcze nie zrobiłam. Dawno już mogłam ze sobą skończyć miałam tyle okazji, ale on zawsze tam był. W pewnym momencie usiadłam, coś mną trzepnęło. Takie dziwne uczucie. Kłosik podniósł się zaraz po mnie i objął mnie w okół szyi...
- Nie martw się kruszynko, wszystko będzie dobrze. 
- Tak myślisz?
- Nigdy cię nie opuszczę, nawet jeżeli mielibyśmy żyć na odległość. Zrobię dla ciebie wszystko. KOCHAM CIĘ!
- Naprawdę? To takie słodkie, nie wiem co powiedzieć. Nie chcę cię stracić jesteś dla mnie bardzo ważny, W przedsionku kilku miesięcy moje życie nabrało dzięki wam barw, lecz niestety znowu musiało się wszystko popsuć. Nie mam pojęcia czy tak ma być, czy życie karze mi się ze sobą tak męczyć, może daje mi do zrozumienia ,że będzie lepiej? Ja już nie wiem...
- Nie martw się, masz Andrzeja a przede wszystkim mnie.
- Dziękuje wam za to ,że mi pomagacie. - powiedziałam przytulając Karola tak jak najmocniej potrafię. Miałam straszne łzy w oczach. On swoją dłonią głaskał mnie po policzku, ocierał lecące kropelki. 

Nagle zadzwonił telefon Kłosa. Oboje podnieśliśmy się i chłopak odebrał.
- Halo, kto mówi?
- To ja Krzysiek.
- Coś się stało?
- Karol, nie rozśmieszaj mnie. Jutro jest mecz dacie radę przyjechać?
- O kurde zapomniałem. Zaraz do ciebie oddzwonię. 
- Byle by szybko. - Karol pobiegł pędem do Andrzeja. Dziwne to trochę było nie wiedziałam o co chodzi. 

Po jakiś 10 minutach oboje przyszli do mnie i oznajmili...
- Ada, musimy ci coś powiedzieć.
- Słucham?
- Bo my musimy jutro być w Spale.
- No to jeźdźcie ja was nie trzymam..
- Ale... ty jedziesz z nami.
- Chłopaki ja nigdzie nie jadę, rozumiecie?
- Jedziesz i koniec dyskusji, po jutrze tu wrócimy. Bo jak ty nie pojedziesz to my zostajemy z tobą. 
Zamurowało mnie... no ale nie mogłam się nie zgodzić. Cały kraj na nich liczył, i sama ja.
- Dobrze. - podeszłam do nich i obu przytuliłam. 

Następnego dnia o koło godziny 7:00 wszyscy wstaliśmy. Zaczęliśmy się pakować i ruszyliśmy w kierunku dworca. Każdy był w dobrym humorze, no próbował a szczególnie ja. 

Po kilku godzinnej jeździe do Spały w końcu dotarliśmy. Zamówiliśmy TAXI i pojechaliśmy pod hotel. Znowu to samo miejsce, tyle przeżyć i to wszystko, ponownie powróciło. Weszliśmy do hotelu. I udaliśmy się do pokoju Karola. 

Zostawiliśmy bagaże i razem z Andrzejem zeszłam po schodach do kawiarenki. W pewnym momencie zobaczyłam Rafała idącego w naszą stronę, już chciałam powiedzieć hej, a tu nagle zjawił się Karollo łapiąc mnie za dłoń....

_______________________

 BARDZO I TO BARDZO BARDZO was przepraszam za taką długą nieobecność. Ale jakiś czas w ogóle brak weny. Cały czas tylko matma, i chemia i tak na zmiane mam nadzieje ,że mi wybaczycie. Juz postaram się pisac regularnie. No to jeszcze raz przepraszam ♥
Rozdzial nie nalezy do najlepszych niestety. ale musiałam cos napisac dla was :* Liczę na komy, do następnego :) 

niedziela, 5 października 2014

- 16 -

- Co wy tu do cholery robicie? – krzyknęłam.
- Jedziemy zwiedzić Szczecin – uśmiechnął się Wronka.
- Wy chyba mózgu nie macie! Pieprzoni idioci – szepnęłam. – W dupach wam się poprzewracało? Kiedy macie zamiar wrócić?
- No z tobą – wyszczerzył się Andrzej. Karol był jakoś tak nieobecny, albo to moje urojenia.
- Ale ja nie wracam! Czego nie zrozumieliście? – pytam, a krew buzuje w moich żyłach. Tak, wkurzyli mnie. To, że nie mają jeszcze ostrych przygotować i w ogóle, nie zwalnia ich z obowiązku jakiegokolwiek grania. Ciekawe czy Antiga wie, że ci idioci urządzili sobie głupią wycieczkę.
- Dlatego jedziemy z tobą, żebyś wróciła – wyjaśnił. Miałam ochotę pieprznąć go w twarz. Co oni sobie myślą? Że dwaj siatkarzyki zmienią moje zdanie? Nie! Życie nauczyło mnie podejmować trudne decyzję i to właśnie jedna z nich. Nic tego nie zmieni.
- Zapomnieliście mózgu z szafki? – pytam, a Endrju grozi mi palce i podnosi z siedzenia.
- To moja sprawa – szepcze. – Idę do konduktora kupić bilety – oświadcza i odchodzi. Zostaję sama, a naprzeciwko siedzi Karol. Patrzy w podłogę, jakby była interesująca. Przesiadam się na miejsce obok jego i kładę głowę na ramię chłopaka.
- Czemu mi to robisz? – odzywa się, obejmując mnie ręką.
- Co? – dziwię się. Nie potrafiłabym długo się na nich gniewać.
- Nadzieję – mruczy, całując mnie w kącik ust. Patrzę na niego zdezorientowana. Nie rozumiem o co mu chodzi. Nadzieję? Jaką…. Chyba już wiem…
- Jeśli nie chcesz, to ja – mówię, odsuwając się od niego.
- Nie, ja chcę – uśmiecha się ponuro i jeszcze bardziej przywieram ciałem do niego. – Wydaje mi się, że ty nie chcesz. Jesteś z Rafałem… Wydaje mi się, że jestem twoim pocieszeniem… Zawsze z problemem przychodzisz do mnie i nie wiem jak mam to odczytywać – szepcze.
- Karol, przepraszam – mówię. – Po prostu… chyba się pogubiłam.

***

- Wszystko będzie dobrze. Wyjdziesz z tego – mówię do mamy, całuję jej dłoń i wychodzę. Wpadam w ramiona Karola i gorzko płaczę. Ten sam schemat od dwóch tygodni. Po moim przyjeździe mama tak bardzo się ucieszyła, że źle się poczuła. Jej organizm po prostu nie buł przygotowany do takiego poruszenia. Dwa dni później zapadła w śpiączkę. Tak naprawdę, to każdy dzień może być wyrokiem. To jest jak oczekiwanie na koniec świata, mojego świata.
Wróciliśmy do domu. Andrzej zakwaterował się w salonie i całymi dniami grał w FIFA2014 na Xbox 360. Ja znikałam w pokoju, do którego często przychodził Kłos. Oglądaliśmy filmy, żartowaliśmy, a czasami w ciszy czytaliśmy książki. Całą trójką spotykaliśmy się w kuchni przy posiłkach. Wrona nie zadawał zbędnych pytań. Mój wygląd sam wszystko wyjaśniał – brak makijażu, bluza i czarne spodnie, trampki i tak każdego dnia.
- Co robisz? – w moim pokoju pojawiła się głowa Blondyneczki.
- Oglądam ‘Intruza’. Chcesz się przyłączyć? – pytam, klepiąc miejsce obok na kanapie.
- Chętnie – uśmiecha się, a ja rozpuszczam się na ten widok. Dlaczego on musi być taki idealny?
- Rafał się odzywał? – pytam. Buszek nie odpisywał na moje wiadomości, meile, nie oddzwaniał. Nic. Zero.
- Nie – kręci głową.
Mój ulubiony moment – Jared całuje Wande, a Mel sprawia, że dziewczyna uderza go w twarz.
- Ada.
- Hmmm? – nie odrywam wzroku od telewizora.
- Chciałbym czegoś spróbować – waha się. – Ale obiecaj, że mnie nie uderzysz. Wiesz, tak buźka musi być nieskazitelna – wybucham śmiechem.
- Nie uderzę – obiecuję. Karol nachyla się do mnie. Łapie mój podbródek i delikatnie go unosi. Czuję już jego oddech na swoich ustach. Wiem co się wydarzy, ale nawet przez myśl nie przelatuje mi, aby to przerwać.
Łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Najpierw się wstrzymuję, waham się, ale to uczucie trwa tylko sekundę. Pragnę go. Pierwszy raz czuję, że chcę całować się z Karolem, że do końca życia chcę móc czuć te usta, ten dotyk, zapach. Wystarczy kilka ruchów, abym stała się zachłanna. Chłopak łapie moje udo i sadza mnie sobie okrakiem na kolana. Napinam całe swoje ciało i oddaje się magii jego pocałunków. Są nieskazitelne. Nie ma porównania. Jego wargi dotykają mojej kości policzkowej, żuchwy, szyi, barku. Pali mnie. Ale jest to ból, którego pragnę. Karol kładzie się na plecy, a ja ląduje na nim. Jego dłonie błądzą po moim ciele. Całuję go mocniej.
Nagle rozlega się pukanie.
- Spieprzaj – syczy Karol i na moment odchyla głowę, aby po sekundzie wrócić do moich ust.
- Ja rozumiem, że jesteście zajęci, ale zostawiłeś telefon w kuchni i twoja mama dzwoni. Co mam jej powiedzieć? – pyta przez drzwi Wrona.
- Już idę! – krzyczy.
- Tylko się ubierz, bo ja nie jestem ten inny – śmieje się i odchodzi.
- Dokończymy to? – pytam, zaskoczona swoimi słowami.
- Jeśli będziesz chciała – muska pośpiesznie moje usta i wychodzi z pokoju.
Poprawiam bluzkę, która podwinęła mi się na wysokość pępka. Siadam na biurku. Dotykam swoich warg. Są ciepłe i pulsują. Są chyba tak samo zaskoczone jak ja, ale to jest to czego potrzebuję. Z Rafałem było zupełnie inaczej. Spokojnie, dojrzale. Z Karolem wszystko dzieje się szybko. Zachowujemy się jak dzieciaki, które pierwszy raz mają odwagę się pocałować. To mi się chyba podoba…
- Jestem – mówi wchodząc do pokoju. – Tęskniłaś? – pyta zawadiacko.
- Myślałam, że dłużej to potrwa – przekomarzam się z nim.
- To może mam wyjść i zamieszkać z Andrzejem w salonie? Jak zacznę grac, to już mnie nie odciągniesz – podchodzi do mnie. Wpycha się pomiędzy moje nogi, którymi macham we wszystkie nogi.
- No dobra. Nie przeżyłabym – uśmiecham się. Jego dłonie zatrzymują się na moich nerkach i rysuje różne kształty.
- To na czym to stanęło? – pyta, ale tylko wzruszam ramionami. – Przypomnę ci – i kolejny raz mnie całuje. Zachłannie. Zaciągam się zapachem jego perfum i nie wyobrażam sobie, żeby teraz coś nam przeszkodziło. Mój telefon zaczyna wibrować. Uśmiecham się z czułością i chwytam komórkę. Wiadomość. Klikam na ikonkę.

‘Kocham Cię. Rafał.’

Witam i o zdrowie pytam!
Ach, Karollo z Adą się rozkręcili, a co z Rafałem??
Zobaczycie sami...

Trzymajcie się.
Buziaki xoxo

sobota, 4 października 2014

-15-

Po długiej prawie w ogóle nie przespanej nocy, obudziłam się. Cała się trzęsłam, bałam się o mamę.. moją najważniejszą osobę w całym swoim życiu tak bardzo się o nią martwiłam miałam nadzieje ,że wszystko będzie dobrze. Musiałam być teraz przy niej. Nie przeżyłabym tego gdyby odeszła w tym momencie ode mnie. 

Po cichutku wyślizgnęłam się spod kołdry by nie obudzić Karola, poszłam do pokoju Rafała i Andrzeja spakować wszystkie swoje rzeczy. Nic nie poradzę, nie mogłam w takim trudnym momencie zostawić mamę...czułam ,że będzie wszystko dobrze ale to tylko był moje przypuszczenia nic ale to nic nie było wiadome co będzie dalej. Dlaczego to mnie muszą spotykać w życiu same najgorsze rzeczy? Pytanie filozoficzne nikt nie potrafił mi odpowiedzieć konkretnie na nie... każdy miał inne zdanie na ten temat.


Poszłam do łazienki wziąć prysznic i umyć zęby. Przebrałam się, wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju Buszka i Wrony żeby się z nimi pożegnać, jejuu było mi tak bardzo smutno. Chciało mi się płakać ale musiałam być silna. Nie chciałam ,żeby mieli mnie na sumieniu i  ciągle przed oczami moją zapłakaną twarz. Weszłam do pokoju...Wrona siedział na łóżku trzymając w uszach słuchawki, a Buszu leżał w łóżku oglądając film na tablecie. Gdy zobaczyli mnie z walizką, zamurowało ich
- No to ten chłopaki, ja się chciałam z wami pożegnać..- powiedziałam ,zmieniając swój głos na piskliwy.Oboje aż wstali i stanęli przede mną.
- Dlaczego, Ada? Co się stało? Wyjeżdżasz? Akurat teraz? Jak wszystko zaczęło się nam układać?

- Rafał właśnie nic się nie układa, muszę wrócić moja mama jest w bardzo złym stanie, nie wiadomo ile jeszcze pożyję czy dzień czy dwa a może zostały tylko godziny... nic nie ma sensu, zapomnijcie o mnie, jeżeli będziecie chcieli się ze mną skontaktować macie mój numer.- wtuliłam się w ich. Nie chcieli mnie puścić ale oni wiedzieli jak swoim życiu miałam ciężko, wiem że mnie kiedyś odnajdą albo ja ich. Wyszłam... musiałam iść  oczywiście do Kłosa. Uświadomiłam sobie ,że to on był ze mną w tych trudnych momentach. Wparowałam do jego pokoju, a on w ręce trzymał moje zdjęcie i płakał, pierwszy raz widziałam go tak załamanego... moje nogi aż się ugięły rzuciłam mu się w ramiona. A on objął mnie w tali i całował namiętnie w usta. Nie chciałam go zostawić... ale mama, była dla mnie bardzo ważna... to ona była ze mną od zawsze... 
- Karol, ja już muszę iść zaraz mam pociąg.-  przytulił mnie. 
Podniosłam się i skierowałam się do wyjścia, wsiadłam w taksówkę i kierowałam się w kierunku dworca. Podróż zajęła mi jakieś 10 min. Poszłam do kasy kupić bilet... weszłam do pociągu zajęłam miejsce i założyłam słuchawki. 
- Przepraszam, czy tu jest wolne miejsce?- powiedzieli do mnie mężczyźni w czarnych kapturach.
- Tak, niech panowie siadają.- uniosłam wzrok, skamieniałam. 
- Karol, Andrzej co wy tu robicie?- pociąg ruszył.

******************
No hej wszystkim? Co tam u was? 
Mam nadzieje ze wam się podoba :D
Choc nie nalezy do tych najlepszych :) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥

niedziela, 28 września 2014

- 14 -

- Twój chłopak nie dał ci nawet koszulki i musisz chodzić w tym co ci zostało? – burknął.
- A ty w tej idiotycznej masce idioty? – zapytałam z przekąsem.
- Każdy lubi co innego – próbował odejść, ale w porę chwyciłam go za rękę.
- Nie rozumiesz, że cię lubię?
- Szkoda, że tylko tyle – posmutniał.
- Właściwie to nie wiem, ale na pewno nie chcę, żebyś był daleko ode mnie.
- Mam być blisko? – zapytał i zrobił dwa kroki w moim kierunku.
- Tak, bardzo blisko – przegryzłam wargę, nie do końca wiedząc co tak naprawdę robię. Wiedziałam, że jeśli odpuszczę, Karol odejdzie i będzie tak samo jak do tej pory.
- To może nie powinnaś być z Rafałem? – zapytał, obejmując mnie jedną ręką i przyciągając do siebie.
- Powinnam – szepnęłam, spuszczając wzrok.
- Dlaczego? Powiedz, dlaczego? Co on ma czego nie mam ja? – zapytał.
- Karol nie wiem – zaczesałam dłoniom włosy chłopaka. – Nie umiem ci tego od tak wyjaśnić.
- Działam na ciebie, zobacz – położył rękę na moim policzku. – Rumienisz się – uśmiechnął się łagodnie. – Można kochać więcej niż jedną osobę. Dla niego możesz być w dzień, dla mnie w nocy.
- Co? – zdążyłam z siebie wydusić i uderzyłam chłopaka z ‘liścia’. – Jaki ty masz tupet – chciałam odejść, ale on zwinnie przyciągnął mnie do siebie i zetknął nasze czoła.
- Nie to miałem na myśli – wyszeptał. – Chodziło mi, że wszyscy mogą myśleć, że jesteś z Rafałem, ale wieczorami możemy się spotykać.
- Karol… Nie wyobrażam sobie tego… Nie mogę oszukiwać Rafała i chłopaków – wycedziłam.
- No tak. Jesteś zbyt grzeczna – prychnął i zostawił mnie na środku korytarza.
Co jest ze mną nie tak?
No co? Przecież nikomu nie chciałam zrobić przykrości. Nikogo nie chcę krzywdzić. Nikomu nie chcę sprawić przykrości. Ale nic nie poradzę. Zawsze sprowadzam na siebie kłopoty i problemy. Najgorsze jest to, że osoby dookoła mnie są najbardziej pokrzywdzone.
- Masz wątpliwości? – do pokoju wparował Buszu.
- Słucham? – zdziwiłam się. Oczywiście nieistotne, że wparował do łazienki, w której stałam w jego koszulce, krótkich spodeneczkach i myłam zęby.
- Karol ze mną rozmawiał – powiedział i usiadł na wannie.
- Aha – mruknęłam.
- Powiedz mi – poprosił. Wypłukałam usta i wytarłam twarz. Stanęłam przed Rafałem i oparłam ręce na jego klatce piersiowej.
- Kocham cię – szepnęłam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Chłopak przyciągnął mnie do siebie bliżej. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Bliskość Rafała powodowała, że czułam się bezpiecznie. Kochałam go, ale… Karola też… Może na swój sposób, a może i nie. Czułam się jakbym robiła coś wbrew sobie, ale bycie z Kłosem też nie było dobrym rozwiązaniem. Dłonie Buszka wsunęły się ostrożnie pod moją/jego koszulkę. Całował delikatnie moją szyję. Czułam, że  i to mu nie wystarcza. – Nie dzisiaj – szepnęłam, prawie nadgryzając jego ucho. Nim zdążył coś powiedzieć, zniknęłam za drzwiami łazienki i wsunęłam się pod kołdrę.
To był koszmar. Nic nie miało sensu. Byłam słaba. Zbyt słaba, aby podjąć jakąś sensowną decyzję, która mogłaby rozwiązać część problemów. Wszystko stawało przeciwko mnie. Pod czas całowania się z Rafałem, poczułam nienaturalną tęsknotę za… Za ustami Karola.
Zniszczyłam ich przyjaźń. Jestem tego świadoma i wcale nie jest mi z tym łatwo. Bo jak ma być? Ich przyjaźń była dłuższa, cenniejsza niż ja i moje popierdolone uczucia, które same do końca nie wiedzą czego oczekują.
Nagle w pokoju rozniósł się dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go spod poduszki.
- Halo? – szepnęłam, aby nie obudzić Andrzeja i Rafała (Karol przeniósł się do oddzielnego pokoju).
- Córuś – usłyszałam zapłakaną mamę. Przez myśl pozlecało mi tylko jedno imię – Darek.
- Co się stało? – zapytałam, wychodząc z pokoju.
- Darek… On…
- Jeśli on ci coś zrobił, to zabiję gnoja – powiedziałam bardzo poważnie.
- Nie, on… On… Nie żyje…
- Co? – kamień spadł mi z serca. Dostał w końcu to na co zasłużył. Pieprzony gnojek. Nie żal mi. Takich ludzi powinno wyrzucać się w przestrzeń kosmiczną, żeby umierali powoli i boleśnie. Powinni cierpieć jak ich ofiary. Jak JA.
- Ale ze mną też nie jest dobrze – zamarłam. – Razem jechaliśmy tym samochodem. Dzisiaj przeszłam operację i nie wiadomo czy lekarze zatamowali krwotok w moim brzuchu. Chyba umieram. Córeczko, nie ważne co by się stało, to ja cię kocham i przepraszam, że musiałaś to znosić – połączenie zostało przerwane.
W pokoju Karola paliło się światło. Nie wiem co mnie podkusiło, ale otworzyłam drzwi i weszłam do niego. Chłopak siedział sobie pod kołdrą i oglądał jakiś idiotyczny film w telewizji, mozolnie sącząc sok pomarańczowy. Gdy mnie zobaczył, zdziwił się. Tak samo bym zareagowała, widząc w swoim pokoju dziewczynę zalaną łzami. Karollo odłożył szklankę na stół i objął mocno.
- Spokojnie mała – szepnął, przejeżdżając ręką po moich potarganych włosach.
- Moja mama umiera – wychlipałam.
- Potrzebujesz snu – stwierdził, ocierając łzy z moich bladych policzków. – Kładź się – wskazał dłonią łóżko. Zrobiłam jak kazał. Wcisnęłam się pod kołdrę i próbowałam zasnąć. Jednak niepokój wziął górę. Nie mogłam skupić się na zaśnięciu.
- Karol – szepnęłam. Chłopak spał na przeciwnym łóżku. – Karol – szepnęłam. Spał. Tak jak myślałam. On nie miał problemu z uśnięciem.
- Co? – odezwał się po chwili zaspany.
- Czy… Hm… - jąkałam się. – Możesz spać ze mną? – zapytałam nieśmiało.
- Skoro chcesz – mruknął. Widziałam jak sylwetka podnosi się z łóżka i zmierza ku mojej osobie. Przyległam do ściany i wstrzymałam oddech. Nie mogłam dać po sobie poznać, że po raz kolejny działa na mnie w ten sposób. – Chcesz się przytulić? – zapytał, znajdując się pod moją kołdrą.
- Tak szepnęłam. Karol położył swoją ogromną dłoń na moich plecach i spowodował, że czułam jego oddech na swojej skórze. Wtuliłam się w jego tors i dopiero po chwili poczułam, że jest bez koszulki. Nie uśmiechnęłam się, nie miałam siły na uśmiech lub inną reakcję. Czułam się źle. Świadomość, że jestem w Spale, a mama w Szczecinie nie dawała mi spokoju. – Jutro muszę wyjechać – odezwałam się.
- Na długo?
- Na zawsze – mruknęłam i jeszcze mocniej się przytuliłam.
To było jedyne rozwiązanie.
Nie mogłam obarczać chłopaków moimi problemami. Musiałam być teraz przy mamie i wspierać ją na każdym kroku. Tak. Tak, zachowałaby się kochająca córka, więc tak zachowam się też ja. Nie mogę pozwolić, aby odeszła. Nie mam taty i mam stracić mamę? Czy to w ogóle jest fair? Chyba nie zbyt. Ale co ja mogę poradzić? Nic!
Moja ostateczna decyzja – wyjeżdżam, wracam do Szczecina.

Działam jak mały samochodzik… :D
Kolejny rozdział w Wasze komputery oddaję…

CZYTAJCIE! KOMETUJCIE!

Do kogo należycie?
#TeamKarol
#TeamRafał

sobota, 27 września 2014

-13-

Zamurowało mnie... wiedziałam,że mu na mnie zależy. No ale co ja mogłam w tym momencie zrobić,, nic, kompletnie nic. Miałam mieszane myśli... byłam z Rafałem ale Karol był przygnębiony. Tak i tak nie dobrze, no ale cóż. Wpieprzyłam się pomiędzy nich i tylko same kłopoty przeze mnie. Hmm... myślałam nad tym czy powinnam z nim porozmawiać.
Weszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać co powinnam w tej sytuacji zrobić. Nie byłam tą samą Adą...wydoroślałam, miałam osoby którym ufam.
Chłopaki wrócili z treningu...
Weszli do pokoju, Buszu objął mnie w tali i pocałował namiętnie w usta.. Karol jak to zobaczył zrobił dwa kroki w tył odwrócił się i wyszedł. Nie uśmiechało i się to miałam skrytą nadzieje ,że kiedyś będzie w stanie mi to wybaczyć.

Wybraliśmy się w trójkę na spacer, ja , mój chłopak i Wrona. Byłam rozkojarzona ciągle myślałam o Kłosie i mojej szkole tym co się w ciągu ostatnich tygodni wydarzyło. Jednym słowem byłam nie obecna jedynie fizycznie próbowałam. Nie chciałam,żeby to po mnie rozpoznali.
- Ada, wszystko dobrze?-zapytał Buszu, łapiąc mnie za rękę
- Tak, jasne, dobrze...
- Na pewno?
- Na pewno, tylko trochę głowa mnie boli, ale to nic takiego.
- Jeśli tak mówisz.- odpowiedział i poszliśmy dalej, w kierunku lodziarni.
Usiedliśmy, i Andrzej poszedł zamówić nam pucharki lodowe. Czułam się źle, bardzo źle. No bo Karol to mój przyjaciel wie o mnie wszystko. To on był przy mnie gdy potrzebowałam się wygadać.. jemu mogę ufać. Wszystko było takie do dupy, ale to życie i tego nie zmienisz. Nie chciał w ogóle ze mną rozmawiać, ani mnie znać... Te pieprzone życie... Zjedliśmy lody, i wracaliśmy ulicami miasta. Pełno fanek, autografy i to wszystko. Jak oni to robili? Ja bym nie miała do tego głowy. Ale za to ich podziwiałam, zawsze byli z fanami,dzięki nim, ich dopingu zawsze wygrywali. Mieli dla kogo grać, dla kogoś kto jest z nich dumny. Wpadła mi jedna myśl do głowy.. boże tyle ich już znam a nie mam od nich głupiego autografu.. musiałam to zmienić.
Wróciliśmy do hotelu, wyjęłam swoją bluzkę z numerem siedem i dopiero potem uświadomiłam sobie co na niej jest za nazwisko "Kłos". Założyłam ją i zaczęłam chodzić po hotelu w poszukiwaniu siatkarzy, marzyłam o ich autografach i zdjęciu z nimi. Miałam już ich kilka od Pawła Zagumnego, Krzyśka Ignaczaka, Marcina Możdżonka , Piotra Nowakowskiego. Po kilku godzinnym "zwiedzaniu" hotelu miałam już większość podpisów i zdjęć. Szłam korytarzem w kierunku pokoju oglądając zdjęcia na moim telefonie. W pewnym momencie zderzyłam się z kimś.
- Ja bardzo przepraszam nie chcia... - uniosłam wzrok, przed sobą zauważyłam właśnie jego...

______________________________________________

No hej, przepraszam ,że tak długo czekaliście na rozdział ale to wszystko spowodowane było nauką... a szczególnie matematyką. Mam nadzieje ze wam sie podoba, ja jakos nie jestem z tego zadowolona wstyd sie podpisac no ale mam nadzieje ze nie jest tak zle :D

CZYTASZ = KOMNETUJESZ ♥

niedziela, 21 września 2014

- 12 -

- Książkę piszesz? – burknęłam.
- Ej, od kiedy ty masz do mnie taki stosunek? – zapytał, chcąc objąć mnie w talii.
- Od kiedy zachciało ci się zabawy moimi uczuciami – wypaliłam i wyszłam z pokoju.
- Kocham cię! – usłyszałam za sobą. Przystanęłam i odwróciłam się twarzą w jego stronę. – Mam ci to przeliterować? – zapytał, widząc zdziwienie, które zaatakowało moją buzie. – Kocham cię – powtórzył.
- Tak? Bo co? Bo zrobiło ci się żal dziewczyny zgwałconej przez ojczyma? Bo nie chcesz, żebym chciała odebrać sobie życie? Andrzej myślał, że się nabiorę na ten cyrk – parsknęłam śmiechem.
- Co? – pobladł. – Co ci zrobił ojczym?
- No proszę cię. Nie udawaj, że Wrona ci nie powiedział. Zgwałcił mnie – krzyknęłam. – I to nie pierwszy raz – szepnęłam, a po policzkach spłynęły mi łzy.
- Ciiii. Nie płacz kochanie – dopiero teraz pozwoliłam się objąć. – Nic nie wiedziałem. Przysięgam.
- A ta laska? Andżela?
- Jej nigdy nie było. Chciałem wywołać zazdrość, albo sprawdzić czy coś się zmieni. No a później ty i Karol… Sam się zacząłem gubić…
- A później wszystko słyszałeś – przypomniałam.
- Tak, a później już wykrzyczałaś, to co powinienem wiedzieć – uśmiechnął się i kciukiem otarł łzy. Przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku.
- Nie boisz się, że spotykasz się z dziewczyną 10 lat młodszą? – zapytałam.
- 10? A przypadkiem za miesiąc nie kończysz 18?
- Okay. Wygrałeś. O dziewięć lat? – poprawiłam.
- Wiek to tylko liczby – szepnął mi do ucha. – Teraz nad tym nie myśl. Teraz pomyśl co zrobimy z twoim ojczymem.
- Nic – powiedziałam stanowczo. – On ma tyle znajomości. Wyjdzie wielka afera pod twoim nazwiskiem, że szybko nie ucichnie. Nie chce narażać ciebie, Andrzeja, a nawet Karola, na dodatkowe problemy – wyjaśniłam.
- I co? Chcesz, żeby był bez karny?
- Tak – moja odpowiedź była przemyślana. Pogodziłam się z tym, że nic nie mogę zrobić.
- A twoja mama? – ciągnął.
- Dla niej jest dobry i naprawdę się kochają. Ja tylko stanowię problem, bo nigdy nie zaakceptowałam Darka jako ojca – wyznałam.
- Ale Aduś, tak nie może być – założył kosmyk moich włosów za ucho.
- Musi Rafał. Nic na to nie poradzimy…
- Obiecuję, że nikt nigdy cię już nie skrzywdzi – i ponownie jego wargi przywarły do moich.
Byłam w niebie. Tak, tak właśnie musi czuć się człowiek w nim. Wieść rozeszła się bardzo szybko po Spale. Nikt nie miał jakiś wyrzutów, że jestem dużo młodsza, albo nie osądzał mnie, że lecę na kasę. Chyba naprawdę zdążyli mnie poznać przez te tygodnie, które tutaj spędziłam.
Opowiedziałam zawodnikom, że dostałam się do SMS. Gratulowali i zaczęli żartować, że rozmawiają z przyszłą gwiazdą siatkówki. W końcu udało im się zaciągnąć mnie na halę. Razem z Buszkiem ćwiczyliśmy przyjęcie. Przewracaliśmy się co chwila, rzucaliśmy, wyciągaliśmy się jak foki na piasku. Zabawy było co nie miara.

Nadszedł poniedziałek… Ten poniedziałek…
Ubrałam czarną spódniczkę i koszule w kwiatki. Narysowałam czarne kreski na powiekach.
- I jak? – zapytałam Andrzeja i Rafała po ubraniu czarnych szpilek.
- Pięknie – powiedział Wrona.
- Mhm – chrząknął Buszu. – Może ja się wypowiem? – sprzedał kuksańca w żebra środkowemu. – Bardzo ładnie – mruknął.
- Ależ się wysilił – burknął Wrona żartobliwie.
- Dobra, muszę iść panowie – zaczęłam.
- Pójdę z tobą – zaoferował Rafał, wstając.
- A trening?
- Powiedziałem przy śniadaniu, że źle się czuje – uśmiechnął się zawadiacko i chwycił moją dłoń. Pomachałam Andrzejowi i wyszliśmy.

- Pani Adrianno – zaczął dyrektor. – Tutaj ma pani wszystkie dokumenty. Proszę je wypełnić i przynieść mi na jutro – uśmiechnął się serdecznie. – To – wręczył mi kolejną kartkę. – Jest pani plan lekcji.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia – mruknęłam i wyszłam. Przed sekretariatem stał Rafał. Rzuciłam się chłopakowi na szyję, a on okręcił mnie kilka razy. – Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Wiem, przecież kiedyś też musiałem się tutaj dostać – puścił mi oczko. – Zaczekaj na mnie chwilę. Odwiedzę swojego trenera, bo widziałem jak wchodził do pokoju nauczycielskiego – kiwnęłam tylko głową i zaczęłam przeglądać swój plan lekcji. Dużo siatkówki – czyli to na czym zależało mi najbardziej. Pojedyncze godziny matematyki, przyrody, angielskiego. Dobrze będzie.
- Ej, ty, nowa – usłyszałam. Odwróciłam głowę. Obok mnie stały dwie dziewczyny. Były raczej w moim wieku.
- Ja – powiedziałam.
- To twój facet? – zapytała jedna, pokazując palcem na Rafała stojącego w drzwiach i rozmawiającego ze starszym mężczyzną.
- Ta – mruknęłam, nie bardzo wiedząc o co im chodzi.
- Tak tylko pytam. Będziesz atrakcją w tej szkole – powiedziała, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Nie każda laska chodzi z siatkarzem – szepnęła druga.
- Ale każda by chciała – dodała ta pierwsza.
- Walcie się – powiedziałam, a dziewczyny odeszły.
Czy to znaczyło, że powinnam pilnować Rafała?
Nie, to znaczyło, żeby łatwo się nie zaprzyjaźniać z ludźmi, bo ich celem będzie poznanie siatkarzy, a nie bycie przyjacielem.

Wróciliśmy do hotelu.
W drzwiach minęliśmy Karola.
- Szybko się pocieszyłaś – szepnął, tak abym tylko ja mogła to usłyszeć…

Za opóźnienie odpowiadam JA i bardzo przepraszam, ale trochę się u mnie działo.

Zostawiam Wam to coś na górze. Wstyd się pod tym podpisać, ale nic lepszego dzisiaj by nie wyszło.

GRAMY W FINALE!!!!!
BIAŁO – CZERWONE, TO BARWY NIEZWYCIĘŻONE!

KO – MEN – TUJ – CIE !!!!!

niedziela, 7 września 2014

-11-

-Ale ja nie potrafię tak dalej żyć ,Andrzej.Same problemy są ze mną najlepiej by było gdybym odeszła z tego świata. Nikt nie miałby problemów przeze mnie. - chłopak objął mnie najmocniej jak potrafił. 
- Nie przejmuj się tym, dobrze ,że spotkałaś nas nie będziesz z tymi problemami sama. My ci pomożemy słońce. 
- A co z moją szkołą, pracą i ze wszystkim? Chciałabym stąd uciec jak najdalej żeby on mnie nie znalazł. Takich to tylko zamknąć w więzieniu, ale kto mu udowodni? On ma wszędzie znajomości nie ma szans na to by go ukarali... 

Nie przestawałam płakać, spakowałam swoje wszystkie rzeczy i udaliśmy się do hotelu chłopaków... nie miałam ochoty tam iść. Karol i Rafał....... to wszystko mnie przerosło i na dodatek Darek. Byłam strasznie roztrzęsiona, łzy same spływały mi po moich chudych policzkach. Znowu w kropce. Złe chwile znowu powróciły, było dobrze ale jak zwykle musiało się coś spieprzyć. 

Dojechaliśmy. Wyciągnęłam z torebki chusteczki i wytarłam moje policzki z łez i rozmazane przez od tuszu oczy. Andrzej dał mi klucze. Pożegnałam się z nim a on pojechał na trening. Wbiegłam po schodach na górę żeby nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Weszłam do pokoju....od razu przypomniały mi się te wszystkie chwile z nimi, śmiechy, wygłupy,spacery.


Gdy już się trochę uspokoiłam musiałam zadzwonić do właściciela mieszkania... był zaskoczony ,że tak szybko chcę się wyprowadzić. Ale uszanował moją decyzję. Miał podjechać do hotelu i odebrać ode mnie klucze. 

Poszłam się przebrać nie chciałam by ktoś widział mnie w zakrwawionych ubraniach. Usiadłam na łóżku, wpatrując się w moją okaleczoną rękę... myślałam... może w końcu powinnam ze sobą skończyć. Wyjęłam żyletkę z walizki... już miałam to zrobić...ale coś mnie powstrzymało. Nie dałam rady, ja już nie byłam tą samą Adą co kiedyś....tą waleczną dziewczyną, która zawsze mogła liczyć tylko na siebie. 

Zasnęłam...
Usłyszałam otwierające się drzwi, szybko wstałam. I czekałam kto się pierwszy zjawi, liczyłam na to ,że będzie nim Wrona.... wszedł.
- Ada, co ty tu robisz? Co się stało? - powiedział przyjmujący, patrząc na moje rany na ręce.

***************
No witajcie, łapcie następny rozdział. Liczę na to ,że się podoba.

Dzisiaj ostatni mecz w grupie Argentyna-Polska ! Mam nadzieję ,że uda się nam to wygrać.

No to tak:

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !

Do następnego xx

sobota, 6 września 2014

- 10 -

Otworzyłam drzwi mieszkania.
Do środka wparował on. Był wyraźnie rozzłoszczony.
- Myślałaś, że jestem taki głupi? Ile razy mówiłaś nam o tej szkole, a w dodatku twoja matka nie wykasowała żadnych wiadomości. Wszystko było dla mnie jasne – uśmiechnął się perfidnie. – Jesteś zwykłą dziwką. Co? Zarabiasz z tego? Dajesz się pewnie pukać, każdemu – podszedł i opuszkami palców dotknął mój policzek. Zesztywniałam. Nie mogłam się ruszyć. Sparaliżował mnie jego dotyk, o którym już dawno zapomniałam. Jego twarz miała taki sam wyraz, gdy za każdym razem mnie upokarzał.
- Wiesz, że mogę wszystko powiedzieć? Nie tylko policji, ale też mamie. O tych wszystkich pannach, które sprowadzałeś do jej mieszkania – dostałam z liścia. Chwyciłam się za pulsujący policzek, ale postanowiłam nie przestawać. – Jesteś zwykłym dupkiem! Nie wiem jak mogłam się bać komukolwiek powiedzieć. To był mój największy błąd w życiu.
- A mój nie. Jesteś wspaniała słonko – powiedział, a mi zebrało się na wymioty. Jak on mógł tak o mnie mówić? Słoneczko. Pieprze jego milusie ksywki. Niech mówi je swoim dziwką, a nie mnie, ale chwila, chwila. On sobie zrobił prywatną dziwkę. Jego osobistą. Żaden inny facet nigdy mnie nie dotknął. Mieć własną laskę tylko do przelecenia to coś. Mógł się pochwalić zasranym kolegom na co go stać. Pewnie nie wiedzieli, że jestem jego pasierbicą. – Tęskniłem – szepnął mi do ucha, a następnie ustami muskał moją szyję. Wyrwałam się, ale po chwili znowu zostałam spoliczkowana. Ale nie raz. Dostałam chyba osiem razy. Miałam się ugiąć i oddać się w jego ręce bez skrupułów, ale nie tym razem.
Osunęłam się na ziemie, podkuliłam nogi i schowałam twarz w dłonie.
- Ja chciałem dobrowolnie, ale jeśli się stawiasz, to możemy to zrobić inaczej – wkurzył się. Chwycił moje nadgarstki i podniósł z ziemi. Zaczął okładać moje ciało pocałunkami, przez które zbierało mi się na wymioty. Wyciągnął mi z buta sznurówkę i starannie związał mi nią ręce. Nie miałam jak się bronić. Krzyk. Nie mogłam krzyczeć. Jego obrzydliwy język wpychał się do moich ust, a ja myślałam tylko o tym, aby zwrócić na niego cały lunch. – Spokojnie skarbie – mruknął wkładając swoje dłonie pod moją bluzkę. Po chwili odpiął mój stanik i swobodnie go zdjął. Czułam się strasznie. Miałam ochotę zniknąć z tego świata. Zapaść się pod ziemię.
Położył mnie na łóżko i ściągnął moje dżinsy.
Nie chciałam tego. Wierciła się, ale on tylko sprzedał mi kolejnego siarczystego policzka i pogroził palcem. Usiadł na mnie okrakiem i pieścił moje ciało. To były pieszczoty tylko dla niego. Jego dotyk nawet nie sprawiał u mnie podniecenia. Był niczym.
Po kilku minutach leżałam już naga. Czułam do siebie wstręt. Nie chciałam być tym kim jestem.
Trwało to jakieś dwie godziny.
Bolały mnie wszystkie części ciała.
Dlaczego potrzebował dziwki?
Bo był brutalny.
Nie wiem jaki był w stosunku do mamy, ale sądzę, że ona nie pozwoliłaby sobie na takie coś. Jest zbyt dobra i kochająca.
Na koniec uderzył mnie w twarz.
- Szkoda, że muszę cię tu zostawić, ale gdyby Sandra się dowiedziała – powiedział, wychodząc.
Trzasnął za sobą drzwiami.
Włożyłam na siebie dresy i dużą koszulkę, w której spałam.
Pobiegłam do łazienki. Wyciągnęłam ze starej kosmetyczki coś o czym powinnam zapomnieć. Przejechałam żyletką po skórze. Najpierw delikatnie. Krew słynęła po moim nadgarstku i skapnęła na zimną podłogę.
Kolejne cięcie.
Kolejna rana.
Kolejny kawałem historii.
Mojej historii, której nie potrafię uporządkować.
Zaczęłam płakać. Patrząc na swoje ciało nie umiałam inaczej. największy ból sprawiało mi to kim się dla niego stałam. Kolejny raz byłam jego dziwką. Z przymusu, a jednak. Nie potrafię tego inaczej opisać. Moich uczuć nie zrozumie osoba, która nigdy tego nie doznała. Która nigdy nie miała do czynienia z takimi problemami. To nie jest proste jak się wydaje.
Nagle drzwi łazienki gwałtownie się uchyliły. Myślałam, że Darek wraca, ale to nie był on.
Chłopak ukląkł przy mnie i obwiązał ręcznikiem mój krwawiący nadgarstek.
- Skarbie, to nie rozwiąże Twoich problemów – szepnął…

Witam Was po mojej długiej nieobecności, ale ostatnia klasa gimnazjum, lekarze i ciągły bieg.
Zostawiam Wam kolejny dzień Ady.

Komentujcie!!!! xx

środa, 3 września 2014

-9-

Minęły 2 dni... nie miałam żadnego kontaktu z mamą i z siatkarzami.Dzisiaj szłam na pierwszy dzień pracy.Źle się czułam, nie wiedziałam co się może tam stać.Ta prasa... te dziewczyny... wszystko było takie, takie DZIWNE, bałam się wychodzić z domu. Ciągle myślałam ,że ludzie będą na mnie się gapić i mówić coś za plecami. Chciałam zostać tutaj gdzie jestem, w swoim mieszkaniu.No ale nic nie poradzę muszę pracować ,żeby mieć kasę na jedzenie i opłacenie rachunków.

Weszłam do pub'u i przywitałam się z personalem, i znowu one tam były te dziewczyny.. patrzyły się na mnie z taką nienawiścią. Jedna była fanką Skry... poznałam bo bransoletce na jej ręce.No ale nic, musiałam to jakoś wytrzymać. Jedyną fajną tu osobą był kucharz p.Tomek, spokojny, miły 35-latek. Z nim mogłam tutaj normalnie porozmawiać.No i oczywiście szef...

Dzień w pracy nie był aż taki zły. Pomagałam w kuchni , ponieważ akurat dzisiaj nie było aż tylu klientów by obsługiwały ich aż 3 kelnerki. Zabrałam torbę i poszłam szybko do domu, żeby nikt mnie nie rozpoznał...nie pamiętam ,żeby ktoś kiedyś się mną przejął a co dopiero pisał o mnie w gazetach.

Podróż w stronę domu zajęła mi jakieś 10 min. Weszłam po schodach na 3 piętro, wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi. Po wejściu do domu zauważyłam list... to od właściciela domu w sprawie opłat za mieszkanie. Poszłam wziąć prysznic, zjadłam kolacje i usiadłam przed laptopem. Jak zawsze na FACEBOOK. Na jednej ze stronek ujrzałam... swoje zdjęcie.. no co ja znowu tu robię? Przecież w ogóle się z nimi teraz nie widziałam... miałam tylko nadzieje ,że nie mają przeze mnie kłopotów. Próbowałam się tym nie przejmować... ale sprawiało mi to trudność. Tyyyyle osób na fejsie ale nikt z kim mogłabym porozmawiać. Nie miałam żadnych przyjaciółek, zawsze byłam cichą myszka siedzącą w ostatniej ławce pod ścianą.

Wsłuchując się w tekst piosenki dobiegającej z moich słuchawek, wyszłam na balkon... Oglądałam tych wszystkich ludzi... te pary chodzące za rękę... oraz wielu ludzi siedzących na ławkach pijących alkohol i palących szlugi. Zerwał się silny wiatr, wróciłam do mieszkania. Zakluczyłam drzwi, umyłam i zęby i poszłam się położyć byłam wykończona....

*OCZAMI DARKA*

Ten telefon doprowadzał mnie do furii. Co jakiś czas przychodziły wiadomości , a na dodatek pieniądze z konta zniknęły i Ada też.Musiałem wiedzieć co i jak.Nie zastanawiałem się długo.Chwyciłem telefon Sandry i przejrzałem jej wiadomości. Musiałem coś z tym zrobić...

************

No heeej.

Rozdział miał być wczoraj, ale się narobiło trochę zamieszania. I jeszcze mecz :).

No to tak mam nadzieje ,że wam się podoba. Nie jest rewelacją bo nie miałam pomysłu, ale postarałam się go napisać. Kolejny rozdział za dwa dni. I przepraszam ,że ten rozdział jest taki krótki :D.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)

Pozdrawiamy.