Wróciłam do domu.
Mój mąż pojechał do pracy.
Chwilę się zastanawiałam czy to nie dziwne,że chłopak za którym latałam całe gimnazjum oraz połowe liceum może być teraz kimś z Resoviaków.
No może to po prostu zbieg okoliczności.
Po głowie ciągle mi chodziło jego imię...
FABIAN!
FABIAN!
Przecież nawet nie był do niego podobny, to niemożliwe.
Moje uczucie do niego było wielkie.
Ale niestety.
Wyjechał.
Tak po prostu bez słowa.
Jego ojciec dostał nową pracę.
I od tamtej pory zero kontaktu.
Nawet się nie pożegnał...
No ale cóż...
Czasu się nie cofnie...
Mam kochającego męża.
Rozpoczęłam nowe życie.
I nic ,a nic go nie zepsuje.
* następnego dnia*
Siedziałam z chłopakami na sali.
Już jakieś dobre pół godzinki.
Ale oczywiście brakowało Drzyzgi.
W pewnym momencie wbiegł jak huragan na salę.
- Przepraszam za spóźnienie. - mówił zdyszany.
- Już drugi raz podpadłeś, zostajesz ze mną po treningu. - warknęłam, zaplatając ręce.
- Ale...
- Ja już skończyłam rozmowę. A teraz dwuszereg proszę!
- Oooooooooo - zaczęli pozostali. Ale to zirytowałam i podeszłam do ławki.
Ustawili się przy linii końcowej boiska.
Podzieliłam ich na grupy:
- Penchev, Drzyzga, Achrem, Schops, Nowakowski, Holmes, Ignaczak wy jesteście razem. Już na tamta stronę boiska.
- Tak jest! - krzyknęli chórkiem i po chwili byli po drugiej stronie siatki.
- Lotman, Żurek, Tichacek, Konarski, Perłowski, Ivović, Dryja wy razem.
- A co ze mną? - zapytał Rafał.
- Będziesz się zmieniał z Achremem. On jeszcze nie jest w pełni sił.
Olieg kiwnął głową i zaczęli grać.
- Podwójna panie Drzyzga. - odgwizdałam.
- Ale jak to?
- Tak to, gdybyś wczoraj się nie spóźnił byś zobaczył jak to ćwiczyliśmy.
- Ma rację. - powiedział Andrzej podchodząc do nas.
Było już po treningu poszłam do kanciapy i wróciłam z wózkiem do sprzątania.
- To dla ciebie. - wręczyłam Fabianowi.
- O powodzenia stary. - mówił każdy gracz z osobna
W głębi duszy się z niego okropnie śmiałam.
Widać ,że nigdy nie miał do czynienia z mopem.
Hahaha.
Po 40 minutach usiadł na ławce.
Skończyłam składać papiery.
I podeszłam do niego.
- Jutro też masz się zamiar spóźnić? - zapytałam.
- To był przypadek.
- Przypadki to chyba nie istnieją, jeszcze raz się spóźnisz to chyba sama po ciebie przyjadę.
- Pani to mnie chyba bardzo nie lubi. - uniósł głowę i spojrzał mi w oczy aż wypadły mi z ręki dokumenty.
Pomógł mi je pozbierać.
Może nie był aż taki zły?
Tylko po prostu miał jakieś problemy?
Jeju co ja wygaduje?
- Mów mi Patrycja, Patka, Pati. Jak tam chcesz ,ale nie pani ,bo czuję się staro. - zarzuciłam włosy do tyłu - a i jeszcze jedno jeżeli się jutro spóźnisz to za siebie nie ręczę. To moje ostatnie ostrzeżenie.
Zaczął dzwonić mój telefon.
Wyjęłam go z kieszeni.
- Tak kochanie już możesz po mnie przyjeżdżać. Oo już jesteś. To poczekaj chwilkę, już idę. - rozłączyłam się. - a ty pamiętaj masz ostatnia szansę. - skierowałam ostatnie słowa do Fabiana i opuściłam hale.
************************
No hej.
Mamy tu drugi rozdział z perspektywy Patrycji.
Mam nadzieję ,że się podoba.
Akcja powoli się rozkręca.
Ale zauważyłam ,że wam się kiepsko podoba.
Rozdział miał być po 10 komentarzach, a jest tylko 6.
No cóż....
Ale liczę na was..
Także,
10 kom i następny.
Paa
K.
super, bardzo się podoba :)
OdpowiedzUsuńNie mogę siędoczekać ! :) <3
bedzie sie działo juz czekam z niecierpliwoscia na nastepny
OdpowiedzUsuńJak to nie bardzo sie podoba?? W zadnym wypadku! Jest swietnie!! :-)
OdpowiedzUsuńDo nastepnego! :*
No jak się nie podoba, my stali czytelnicy komentujemy (a chyba tacy fani są najważniejsi). Fabian nie pamięta Patrycji? No nieźle, facet :p Marta
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze... I podoba się :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział..jak zawsze ;) Coś czuję, że w tym opowiadaniu będzie ciekawa akcja :D
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba :) Świetny pomysł z tym podziałem na rolę :D
OdpowiedzUsuńProsimy o więcej <3
OdpowiedzUsuń10! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam na następny. Zapraszam do siebie:*
OdpowiedzUsuńhttp://niemadrugiejokazji.blogspot.com/