piątek, 29 sierpnia 2014

- 7 -

Dzisiaj od rana nie było mnie w hotelu.
Zwiedzałam Spałę i rozglądałam się za pracą oraz mieszkania. Musiałam się w końcu usamodzielnić. Umówiłam się z Karolem, Rafałem i ANDŻELĄ dopiero w kinie.
Znalazłam mieszkanie. Dwa pokoje, aneks kuchenny, łazienka, duży balkon. Idealne. Cena – było mnie stać, gdybym zaczęłaby natychmiast pracę. Kilka ofert znalazłam, ale nie zdecydowałam się. Najpierw mieszkanie….

O 19:00 wpadłam do kina.
- Witam wszystkich – uśmiechnęłam się serdecznie i cmoknęłam Karola w policzek. – Dziękuję za tego wczorajszego buziaka – szepnęłam.
- Proszę bardzo – powiedział bez przekonania.
- Komedia? – zapytała Andżela.
- Dawca pamięci? – zaproponował Rafał. Wszyscy przytaknęli. Kupiliśmy bilety, popcorn i weszliśmy do sali. Wiele zajętych miejsc nie było, więc czuliśmy się bardzo swobodnie. W czasie reklam rozmawialiśmy sobie z Karolem na temat mojego mieszkania. Poparł mnie i stwierdził, że będzie ono dla mnie idealne.

Film się zaczął…
Byłam zafascynowana.
Główny bohater okazał się prawdziwym przystojniakiem.
Raz po raz zerkałam na Rafała i Karola. Nie wiem czy przypadkowo, czy specjalnie, usiedli po obu moich stronach.
- Podobał ci się wczorajszy buziak? – zapytał Rafał i złapał za rękę blondynę.
Słucham? Co to miało znaczyć? Usłyszał co powiedziałam Karolowi? Był przy tym?
Nie odpowiedziała. Zaczęłam bacznie oglądać film i śmiałam się z uwag rzucanych przez Kłosa.
- Miałem nadzieję, że tak – puścił mi oczko, gdy wychodziliśmy z sali.
- Za raz, za raz – mruknęłam i stanęłam. – Czyli to nie ty? – pokazałam palcem na Karola. Chłopak tylko pokręcił głową. – Cholerny dupku. Wiedziałeś, że mi na nim zależy. Wiedziałeś, że zakochałam się w nim po uszy. Dlaczego mi nie powiedziałeś? Dlaczego nie powiedziałeś, że to nie ty? Mówiłam ci, że to tylko chore udawanie, nic więcej. Moje uczucia się nie zmieniły od jakiegoś czasu. Wiesz, że oddałabym wszystko, aby chociaż przez chwilę z nim porozmawiać, albo, żeby mnie przytulił – krzyczałam. – Ale wiesz co jest najgorsze? Że ci zaufałam. Myślałam, że jesteś moim przyjacielem. Prawdziwym. Tylko ty wiesz o moim tacie. Tylko ty wiesz, że zadawałam sobie ból. Myślałam, że się przyjaźnimy – szepnęłam przez łzy.
- Ada – mruknął i chwycił moją dłoń. – Ja tylko…
- To nie ma sensu – wyrwałam rękę. Odeszłam. Szybkim krokiem wyszłam z kina i wróciłam do hotelu.
Byłam wściekła na Karola, na siebie, że to wszystko powiedziałam i na Rafała. W co on, do jasnej cholery, gra? To jakaś zabawa, o której nie mam pojęcia? A może chce się zabawić małolatą? A ta Andżela? Ona wie?

Wpadłam do pokoju. Wykręciłam numer mężczyzny, który proponował mi dzisiaj mieszkanie.
- Dzień dobry. Ja oglądałam dzisiaj pana mieszkanie – powiedziałam, pociągając nosem.
- A, pani Ada. Czy coś się stało? – zapytał łagodnie.
- Nie, wszystko w porządku. Chciałam się zapytać czy pana propozycja jest nadal aktualna – usiadłam na łóżku.
- Oczywiście. Miałem nadzieję, że pani zadzwoni.
- Kiedy moglibyśmy się spotkać? Nie ukrywam, że zależy mi na czasie.
- Jestem właśnie w drodze do domu, więc mogę tam podjechać. Pasuje pani za 30 minut?
- Idealnie – wychlipałam i przerwałam połączenie.
Wyciągnęłam z szafy torbę i zaczęłam wrzucać byle jak swoje rzeczy. Chwyciłam książkę i wypadło z niej zdjęcie.

Miałam wtedy półtora roczku.
Tata był taki szczęśliwy, że urodziłam się zdrowa. Miał wobec mnie wielkie ambicję i pokładał nadzieję, że zostanę kimś sławnym. Najlepiej siatkarką. Starannie w kartonie odkładał swoje koszulki, nakolanniki, w których sam grał, medale i dyplomy. Gazety z reprezentacją, składem były żółte od starości. Często tam zaglądałam i fascynowało mnie kim był mój tata. Był zwykłym człowiekiem, który grał w drużynie, na obecne czasy, pierwszo ligowej. Kochał to wszystko. Odziedziczyłam to w genach. Zawsze powtarzał, że zabierze mnie na mecz. Na wspaniałe widowisko, z wspaniałymi ludźmi, w ogromnej hali, w wspaniałej atmosferze.
Stuknęła mi dwójka.
Postanowił, że to czas, abym przeżyła to wszystko. Zawsze byłam zafascynowana. Siedziałam już jako maluszek i patrzyłam w telewizor. Nie ważne, że nic nie rozumiałam, ale widziałam. Dostałam od cioci ogromne zielone nauszniki, do dzisiaj je mam. Tata pojechał po bilety na halę.
Nie wrócił…
Mama opowiedziała mi wszystko dopiero gdy miałam 5 lat. Bardzo ogólnikowo, dopiero jako dwunasto latka dowiedziałam się jak to się stało.
Mój tata wpadł w poślizg i wjechał w barierkę na wiadukcie. Spadł w dół, wprost pod koła rozpędzonego pociągu. Nic nie można było już zdobić…
Każdego dnia zastanawiam się dlaczego akurat on? Mało było kierowców na tej drodze?
To nie fair!

Wyciągnęłam z notesu kartkę i sięgnęłam po długopis.

Andrzej – mój numer masz. Mam nadzieję, że odezwiesz się czasami i spotkamy się na parapetówce.
Karol – może kiedyś…
Rafał – wszystko już wiesz…

Ada.

×××××
Kolejny za nami...

Już jutro MISTRZOSTWA!
Nie mogę się już doczekać... <3
Do góry ręce wznieś.
Dopóki piłka w grze.
Dopóki w górze dłonie.
Dopóki płonie ogień.

2 komentarze: