poniedziałek, 11 sierpnia 2014

- 3 -

... zgadzam się. I tak nie mam innego pomysłu - przyznałam. Chłopcy ucieszyli się. Dziwnie się czułam, nie znali mnie, a zaoferowali mi pomoc. - Dlaczego się zatrzymaliście na dworcu? - zapytałam i wsadziłam do ust kawałek ciasta.
- Nie zawsze widzi się śpiącą na ławce młodą dziewczyne - powiedział Andrzej.
- I ładną - dodał Kłos, puszczając mi oczko. Podryw to on miał idealny, ale na mnie nie działał. Byłam odporna na wszystko...

Weszłam do pokoju. Małe pomieszczenie z łazienką i malutką kuchnią. Dla mnie było w sam raz. Najważniejsze było, że byłam w nim sama.
Nikt nie kazał mi sprzątać.
Nikt nie krzyczał.
Nikt nie bił.
Nikt nie wykorzystywał.
Weszłam do wanny z gorącą wodą i różanym płynem. Już dawno nie miałam chwili na relaks.

Dlaczego Spała?
Zgłosiłam się do szkoły. Przyjęli mnie, więc wiedziałam gdzie ucieknę. Mama powinna się domyślić, ale sama już nie wiem. Dopóki nie postawi się Darkowi nie spotka się ze mną.
Nie rozumiem dlaczego tak się go boi. Utrzymywał nas, kochał, co kolwiek to znaczy. Byliśmy rodziną przez pierwsze lata. Później stałam się jego osobistym workiem treningowym, a później osobistą dziwką, z którą mógł robić co chciał, bo nie pozwoliłabym, aby uderzył matkę.
Wstręd - to czuję do siebie. Nie akceptuje tego kim się stałam, co ze mną robił, ale co ja mogę? Pieniądze - one w porównaniu do mnie dużo mogą. Nigdy niczego mi nie brakowało. Dostawałam drogie ciuchy, telefony, wszystko, aby ludzie uważali nas za normalną rodzinę. Kiedyś chciałam go wydać.
Tamtego dnia mama wyjechała w delegację. Brałam prysznic, gdy otworzył drzwi nożem i wszedł do środka. Ściągną ze mnie ręcznik, zaczął pieścić moje ciało. Wróć! Dla niego były to pieszczoty, a dla mnie ból - jego dotyk zawsze mnie parzył. Nie chciałam tego. Nie mógł uderzyć mamy, więc stawiałam większy opór niż zawsze. Uderzył mnie. Dostałam z taką siłą, że obudziłam się dopiero rano - rozebrana, pobita, upokorzona kolejny raz. Wtedy miałam chęć zgłoszenia go na policję, ale mama... Ona po mimo tego wszystkiego nadal go w pewnym stopniu kochała. Dla niej był dobry i też żywił do niej wielkie uczucie, którego ja dalej nie pojmowałam, ale tak bywa.
Ubrałam na siebie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka. Nagle - pukanie do drzwi. Ostrożnie je uchyliłam, a za nimi w całej okazałości stał Kłos.
- Chciałem zobaczyć czy się zadomowiłaś - uśmiechnął się serdecznie. Wpuściłam go do środka i zaproponowałam kawę. Zgodził się. Zaparzyłam napój i podałam go środkowemu. Wiem, to był błąd. Złapał mój nadgarstek. - Co to? - zapytał ze straschem w oczach.
- Blizny - szepnęłam. Zawsze nosiłam na rękach wiele branzoletek, które zakrywały moją historię.
- Jak to się stało? - pozwolił mi usiąść. Wziął kubek w dwie ręce i zamienił się w słuch.
- Mój tata zginął w wypadku samochodowym - pięknie, Ado. Mówisz prawdę. - I przez to. Nie wytrzymałam - brzydka Ada, a fe! Nie wolno kłamać.
- Rozumiem - szepnął. Więcej nie pytał. O nic. Siedzieliśmy sobie w milczeniu i sączyliśmy kawę.

- - -
Wstyd się pod tym podpisać, ale rozdział szybki, pisany w samochodzie - PRZEPRASZAM... :*

Aby pojawił się kolejny musi być 5 komentarzy. Ostatnio się udało, więc teraz też mamy nadzieję...

Całusy! xx

3 komentarze: